Tenis: US Open: Hurkacz: "Podczas dzisiejszego meczu zdobyłem dużo doświadczenia"
Hurkacz na tle kolorowego Artur Ashe Stadium. Foto: Tomasz Moczerniuk |
Mecz Hurkacza oglądali jego rodzice. Foto: Tomasz Moczerniuk |
Kolorowo nie było jednak w pierwszym secie, bo Polak niespodziewanie - rywal jest bowiem 63. miejsc niżej w rankingu - napotkał na silny opór. Iwaszka przede wszystkim świetnie biegał i doganiał wszystkie piłki wędrujące w jego stronę. Nie dysponował mocnym serwisem, ale w defensywie grał szalenie walecznie. "Myślę, że grał solidniej. Ja nie wykorzystywałem swoich okazji w ważnych momentach. Kilkakrotnie miałem piłkę do ataku, chciałem zaatakować, ale popełniałem błędy czy niedokładnie grałem. Dzięki temu on mógł przejąć inicjatywę. On z kolei jak już miał te sytuacje to je wykorzystywał, atakował i dobrze grał." - powiedział Hurkacz.
W drugim secie zawodnik z Wrocławia zaczął lepiej i cierpliwiej budować akcje, ale Iwaszka nie odpuszczał i znowu Hurkacz musiał się mocno napracować. Odrobił straty, ale dopiero dzięki przełamaniu w ostatnim gemie. "Wiedziałem, że będzie walka. Liczyłem, że uda mi się złapać lepszy rytm, ale on wciąż grał bardzo solidnie. To z pewnością nie był mój najlepszy mecz, ale starałem się walczyć z całych sił. Dałem sobie szansę na to, aby wygrać ten mecz i dałem z siebie wszystko z czego jestem dumny. W tych ważnych momentach chciałem podjąć agresywne, dobre decyzje, ale grałem nieczysto. Czasami tak bywa." - wyjaśnił podopieczny Craiga Boyntona.
Na trzecią partię Polak wyszedł po przerwie na wyjście do toalety. Ale zamiast odświeżonej postawy przegrał swoje podanie i po chwili przegrywał już 0:2. Jak powiedział na konferencji po meczu nie było to wynikiem braku koncentracji. "Nie zabrakło mi jej, bo wiedziałem, że muszę wyjść pobudzony i starałem się to zrobić. Popełniłem kilka błędów takich jakich nie chciałbym popełnić i właśnie wtedy zabrakło tych darmowych piłek z serwisu. A to zawsze dużo mi daje. Szczególnie podczas takich dni, gdzie nie gra mi się najłatwiej." - przyznał wrocławianin.
To był piękny wieczór. Szkoda, że tylko dla Iwaszki. Foto: Tomasz Moczerniuk |
Na szczęście szybko się pozbierał i dzięki dobrej grze przy siatce i celnym serwisom w kluczowych momentach odrobił straty i wyszedł na prowadzenie 4:3. Przy stanie 5:5 uciekł spod topora bo rywal miał dwie piłki na przełamanie. O wszystkim zadecydował tie-break, gdzie na początku błędy popełniał Iwaszka, a pod jego koniec Hurkacz. W ten sposób Polak przegrał go 5:7. Set ten trwał 70 minut czyli prawie tyle samo co cały czwartkowy mecz Igi Świątek. "Na pewno dobrze zacząłem ten tie-break, ale - jak w przeciągu całego meczu - brakowało wykończenia. Szkoda tego jednego punktu na 4:2, kiedy zagrałem w miarę niezłego woleja, ale Ilja odpowidział super passing-shotem, więc brawo dla niego. Zabrakło zarówno tego punktu i znowu serwisu. Starałem się jak mogłem, ale dziś to nie wystarczyło." - podsumował reprezentant Polski."
Początek czwartego seta to kopia sytuacji z trzeciego. Iwaszka konsekwentnie i świetnie grał w defensywie dzięki czemu błyskawicznie przełamał Polaka i potem - mimo ambitnej postawy Hurkacza - podwyższył na 3:0. Tej przewagi jednego przełamania już nie wypuścił z rąk, mimo iż przy stanie 5:2 i swoim serwisie Hurkacz chwilowo prowadził 40:15. Białorusin wygrał jednak kolejne cztery piłki i cały mecz 3:1. "Ilja zagrał dobry mecz. Ja przede wszystkim nie serwowałem za dobrze. Moje podanie nie pomogło mi dziś zamaskować moją słabszą grę z głębi kortu. Brakowało 20-30 centymetrów do tego, abym uderzał tam gdzie chciałem. A na tym poziomie to robi ogromną różnicę." - wyznał zawodnik z Wrocławia.
Na chwilę obecną najlepszy polski tenisista nie ma dokładnie sprecyzowanych planów, ale - jak zdradził - z pewnością poleci szukać szczęścia do francuskiego Metz. Z Nowego Jorku wyjedzie niezadowolony, ale zdaje sobie sprawę z tego, że to była dla niego cenna nauka. "Jestem zawiedziony jak ten turniej się potoczył. Cały czas się rozwijam i szukam doświadczenia. Podczas dzisiejszego meczu dużo go zdobyłem." - zakończył 25-latek.
Z Nowego Jorku dla PAP, Tomasz Moczerniuk
Leave a Comment