SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Wioletta i Mariusz Przybyłko: Kacpra wszędzie lubią

Kacper Przybyłko robi furorę w MLS. Ostatnio popisy strzeleckie napastnika Philadelphia Union oglądali jego rodzice: Wioletta i Mariusz, którzy przylecieli do USA na krótkie wakacje. „Zarywamy nocki i cieszymy się z bramek Kacpra!” - wyjaśniają Państwo Przybyłko.

Mi Familia - brakuje tylko Mateusza i Kuby.
Foto: Tomek Moczerniuk
Państwo Przybyłko, którzy oprócz 26-letniego Kacpra mają jeszcze jego brata bliźniaka Kubę (także piłkarz) oraz rok starszego Mateusza (mistrz Europy w skoku wzwyż z 2018) przebywali w Stanach dwa tygodnie. W tym czasie obejrzeli na żywo mecz Union w Filadelfii przeciw LA FC oraz na Red Bull Arena w Harrison z New York Red Bulls. Ich pierwsze doświadczenie z MLS wypadło bardzo pozytywnie. „Starcie z LA FC oglądał komplet widzów. Atmosfera była bardzo gorąca. Bardzo nam się spodobał także położony tuż nad rzeką stadion Union.” - mówi pan Mariusz.

Ku ich uciesze udało im się zobaczyć także na żywo Kacpra posyłającego piłkę do siatki. Stało się to w meczu z LA FC, gdzie Polak zdobył swojego 14. gola w sezonie. Wcześniejsze gole też oglądali, ale przed telewizorem w niemieckim Bielefeld, gdzie mieszkają od ponad 30 lat. „Różnica czasu sprawia, że musimy czasem nastawiać budziki, a potem - na drugi dzień - odsypiać. Ale bramki i postawa Kacpra rekompensują nam ewentualne zmęczenie.” - tłumaczy pani Wioletta.

Mimo ponad trzech dekad spędzonych poza Polską zarówno pan Mariusz jak i pani Wioletta świetnie mówią w naszym języku. Jak podkreśla mama rodu Przybyłków zachowanie polskiego języka oraz tradycji było dla nich bardzo ważne. W domu mówią po polsku, mają także rodzinę w okolicach Wrocławia, którą często odwiedzają. Dlatego cieszą się, że Kacper poznał ostatnio w Filadelfii dziewczynę, która także ma polskie korzenie. „Ma na imię Kinga i rozmawiają ze sobą tylko po polsku!” - cieszy się pani Wioletta.

Najwierniejsi fani. Foto: Marcin Cholewiński
Cała rodzina jest bardzo ze sobą zżyta. Na dowód tego niedawno cała piątka wytatuowała sobie na ręce napis „Mi Familia”. Kochają się, ale potrafią także być dla siebie surowi. Szczególnie mama, która uprawiała lekkoatletykę, nie przebiera w słowach, gdy Kacper zagra poniżej swoich możliwości. „Tak było od początku. Woziłam ich na treningi, ale jak się nie przykładali to kazałam im przez chwilę biec przed samochodem. To jest ich praca, więc muszą ją wykonywać dobrze.” - mówi z błyskiem w oku.

W Ameryce, gdzie zwiedzili Nowy Jork, Filadelfię i Chicago im się podoba. Nie mają nic przeciwko temu, aby przygoda Kacpra z USA potrwała dłużej. Mówią, że co roku będą go odwiedzać oraz cieszą się, że po kontuzji stopy nie ma już śladu i że odnalazł się w Mieście Braterskiej Miłości. „Kacper to taki typ człowieka, że wszędzie jest lubiany, więc o to byliśmy spokojni. Poradzi więc sobie tutaj świetnie - oby tylko zdrowie dopisywało.” - kończy pan Mariusz, który jeszcze do niedawna także czynnie grał w piłkę.

Z Nowego Jorku, Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.