SPORT, WYWIADY, POLONIA

Tenis: Miami Open: Świątek: „Korzystam z tego, że jestem na fali”

Iga Świątek kontynuuje zwycięski marsz. Polska tenisistka pokonując Petrę Kvitovą 6:3 6:3 odniosła swoją 15. kolejną wygraną i awansowała do półfinału Miami Open. Tam zmierzy się z reprezentantką gospodarzy Jessicą Pegulą, która wdrapała się na ten etap kuchennymi drzwiami. „Praca nóg będzie w tym meczu bardzo istotna.” - zapowiada podopieczna Tomasza Wiktorowskiego.

16 luty 2022 - tego dnia Iga Świątek po raz ostatni zaznała goryczy porażki. Działo się to w 1/8 finału turnieju WTA w Dubaju przeciwko późniejszej triumfatorce Jelenie Ostapienko z Łotwy. Od tamtej pory raszynianka mierzyła się z 13. zawodniczkami (po dwa razy z Viktoriją Golubic i Marią Sakkari) i ani razu nie zeszła z kortu pokonana. W Miami Open wyrzuciła za burtę już cztery rywalki i - co jest kapitalnym wynikiem - dokonała tego bez straty seta i oddając najwyżej 3 gemy w secie. “Myślę, że w pozytywny sposób wykorzystuję ten streak, który mam oraz to, że będę miała taki świetny ranking w przyszłym tygodniu. Chciałam właśnie żeby to nie było dla mnie obciążeniem i żeby mnie to motywowało. I bardzo dobrze mi to wychodzi w tym turnieju, dlatego po prostu trochę korzystam z tego że jestem na fali.” - tak rozłożyła na czynniki pierwsze swoją niesamowitą dyspozycję oraz wysoką i równą formę Polka.

W środowy wieczór czasu lokalnego Polka znów wystąpiła na Hard Rock Stadium, czyli głównej arenie turnieju Masters 1000. Po drugiej stronie siatki stanęła doświadczona, 32-letnia, była liderka rankingu WTA i dwukrotna mistrzyni Wimbledonu Petra Kvitova. Czeszka jest leworęczna, ale Świątek udowodniła, że potrafił sobie swietnie radzić z takimi zawodniczkami. Na siedem meczów z leworęcznymi tenisistkami nigdy nie opuściła kortu na tarczy. „Nie wiedziałam o tej statystyce, ale wydaje mi się że potrafię się przestawić w starciu z leworęcznych zawodniczkami i grać tak samo swobodnie jak z praworęcznymi.” - wyjaśniła reprezentantka Polski.

Z Kvitovą Polka zagrała po profesorsku: dobrze i zaskakująco serwując, co odebrało rywalce jej najgroźniejszą broń jaką jest return. W ofensywie grała agresywnie i zmuszała Czeszkę do popełniania wielu błędów - zagrań w aut lub w siatkę. W rezultacie w obu setach okazała się lepsza 6:3 i po 77.minutach mogła świętować awans do półfinału. „Dzisiaj czułam, że Petra bardzo dobrze wykorzystuje swoją leworęczność i fajnie zmienia kierunki serwisu,. Na początku faktycznie jakby sprawiało mi to trochę kłopotu, ale cieszę się, że potrafiłam się do tego dostosować. Czekałam też na swoje szanse i byłam cierpliwa. W pewnym momencie stworzyłam kilka sytuacji, gdzie ona poczuła trochę presji. Więc cieszę się, że w końcu przełamałam ją w obydwu setach.” - powiedziała 20-latka z Polski.

Teraz jej rywalką będzie kolejna - bo na wcześniejszych etapach Polka pokonała Madison Brengle i Coco Gauff - Amerykanka. Jessica Pegula jest sklasyfikowana na 21. w rankingu WTA, ale do półfinału trafiła niejako przez kuchenne drzwi. Po solidnych wygranych nad Sloane Stephens i Eleną Rybakiną w kolejnych rundach jej rywalki kreczowały. W 1/8 z kortu przy stanie 0:6 zeszła Anhela Kalinina, a w ćwierćfinale Paula Badosa przegrywająca 1:4. „Na pewno to będzie wymagający mecz. W półfinale nie zdarzają się łatwe spotkania. Myślę, że znowu bardzo ważne będzie koncentrowanie się na tych rzeczach, które mi wychodzą: na tym żeby być agresywnym i wywierać presję na zawodniczce. Wiem też jaki styl gry ona preferuje, dlatego praca nóg będzie bardzo istotna.” - zakończyła nr 1 światowego tenisa kobiet.

Z USA dla PAP, Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.