SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Wielki finał bez Buksy


W sobotni wieczór w Columbus zostanie rozegrany finał fazy pucharowej tegorocznych rozgrywek w MLS. Zmierzą się w nim gospodarze, którzy w ubiegły weekend wyrzucili za burtę Adama Buksę i New England Revolution, oraz Seattle Sounders, którzy okazali się lepsi od Minnesoty United. Więcej szans na trzeci w ich historii tytuł daje się gościom, ale fani Crew liczą na to, że już wkrótce w ich gablocie znajdzie się drugie trofeum MLS Cup.

W wielkim finale, który zostanie rozegrany już po raz 25., nie wystąpi niestety Polak Adam Buksa. Jego zespół New England Revolution nie zdołał odnieść trzeciego z rzędu zwycięstwa na wyjeździe w playoffs. Ofensywnie nastawionemu tercetowi Buksa - Gustavo Bou - Carles Gil - nie udało się w niedzielnym starciu z Crew w Columbus zdobyć ani jednego gola. Do siatki dobrze broniącego Matta Turnera trafił za to w 59.min Arthur i jak się później okazało było to zwycięskie trafienie, dające ekipie Caleba Portera przepustkę do finału o MLS Cup.

New England, którzy startowali do playoffs z zaledwie siódmej pozycji na Wschodzie, mieli swoje szanse, ale Buksa w pierwszej części trafił w słupek, a w drugiej w bramkarza w sytuacji sam-na-sam. Wygrana gospodarzy była jedna zasłużona i to im przyjdzie zagrać przed własną publicznością o najwyższy w MLS laur.

Ich przeciwnikiem będą Seattle Sounders, którzy po niesamowitym meczu pokonali u siebie Minnesotę United 3:2. Do 74.min to podopieczni Adriana Heatha mogli się czuć jedną nogą w finale, bo dzięki bramkom Emmanuela Reynoso i Bakaye Dibassy prowadzili w jaskini lwa 2:0. Ale na kwadrans przed końcem wprowadzony dwie minuty wcześniej Will Bruin dał sygnał do ataku strzelając kontaktowego gola. W dramatycznej końcówce Sounders zdobyli jeszcze dwie bramki: w 89.min drogę do siatki gości znalazł Raul Ruidiaz, a w doliczonym czasie gry głową po kornerze St. Claire Dayne pokonał szwedzki internacjonał Gustav Svensson. Radość szkoleniowca Sounders Briana Schmetzera była tym większa, że ten ostatni również pojawił się na boisku w samej końcówce.

W sobotnim starciu o wszystko przyjdzie więc zagrać Crew i Sounders. Ci pierwsi w finale wystąpią po raz trzeci. W 2008 okazali się lepsi od NY Red Bulls 3:1, a w 2015 ulegli na Mapfre Stadium Portland Timbers 1:2. Wówczas trenerem gości był... Caleb Porter.

Sounders to jedna z najlepszych ekip w MLS w ostatnich latach o czym świadczy fakt, że od 2016 tylko raz zabrakło ich w finale. W pierwszym występie pokonali w Toronto FC rzutami karnymi. Rok później drużyna z Kanady wzięła odwet wygrywając 2:0. W 2019 te dwie ekipy znowu spotkały się w finale i tym razem było 3:1 dla Seattle.

Sobotnie starcie rozpocznie się o 20:00 czasu nowojorskiego. Faworytami są goście, którzy napędzani przez trójkąt Nico Lodeiro - Ruidiaz - Jordan Morris wyeliminowali z rozgrywek LAFC (3:1), FC Dallas (1:0) i Minnesotę. Ale gospodarze - gdzie pierwsze skrzypce grają napastnik Gyasi Zardes i portugalski pomocnik Pedro Santos - w ostatnich dwóch meczach nie stracili choćby gola (2:0 z Nashville i 1:0 z The Revs), a w pierwszej rudzie pokonali groźnych Red Bulls Nowy Jork 3:2. Tym razem czeka ich jednak najcięższa potyczka z doświadczonym w pucharowych bojach zespołem z regionu Cascadia.

Finały konferencji:
Columbus Crew - New England Revs 1:0 (Arthur 59’)
Seattle Sounders - Minnesota United 3:2 (Bruin 74’ Ruidiaz 89’ Svensson 90’ - Reynoso 29’ Dibassy 67’)

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.