SPORT, WYWIADY, POLONIA

US Open: Świątek: Była presja, ale pomagałam sobie... śpiewem

Iga Świątek po raz pierwszy w karierze awansowała do trzeciej rundy US Open. 19-letnia tenisistka pokonała Amerykankę Sachię Vickery 6:7 6:3 6:4. Teraz przed Polką starcie z doświadczoną i utytułowaną Viktorią Azarenką z Białorusi. „Plan minimum tutaj już wykonałam, więc jutro zagram bez obciążeń.” - wyjaśnia Warszawianka, która, aby pozbyć się presji w trzecim secie dodawała sobie animuszu... śpiewem. 

W drugiej rundzie tegorocznej rywalizacji US Open Iga Świątek zmierzyła się z reprezentantką gospodarzy Sachią Vickery. Czwartkowe spotkanie zaplanowano na sesję wieczorną, co w pierwszej rundzie - w starciu z Rosjanką Veroniką Kudermetową - było nieco kłopotliwe dla Polki. „Dosyć dawno nie grałam przy sztucznym oświetleniu i trochę mnie bolały oczy. Byłam też jakoś dziwnie rozkojarzona. Ale tym razem było dużo lepiej i zupełnie nie wpłynęło to na moją postawę." - wyznała nasza zawodniczka.

Pierwszy set to bardzo wyrównana walka, zakończona tie-breakiem, w którym wydarzyło się coś niesamowitego. Polka rozpoczęła go z wysokiego C i od prowadzenia 5:0. Ale potem przegrała siedem kolejnych wymian i w rezultacie to Vickery mogła się cieszyć z wygranej. "Czy coś takiego mi się przytrafiło już wcześniej? Chyba tak, na turniejach niższego poziomu oraz jako juniorka. Ale tu w tourze to była dla mnie nowa sytuacja. Szczerze to nie czułam, że tracę kontrolę. Parę razy zagrałam nonszalancko i uciekły mi punkty. Byłam też zmęczona strukturą tego meczu i tego, że grałam falami. Na szczęście mecz został przerwany i mogłam wrócić do hotelu. Ciężko było zasnąć, ale postanowiłam, że muszę wyluzować.." - wyjaśniła Świątek.

Przerwa została spowodowana opadami deszczu, które zablokowały rozegranie do końca meczów na bocznych kortach. Dokończenie przypadło na piątkowy poranek i faktycznie po korcie biegała nieco inna Iga. "Wczoraj próbowałam tylko przebijać piłkę i grałam falami. Dziś powiedziałam sobie, że wszystko zaczyna się od nowa, że rozluźnię rękę i zagram po swojemu. Chciałam przyspieszyć i nie interesowało mnie czy to wejdzie czy nie. Nie przejmowałam się błędami, bo zdaję sobie sprawę, że robię ich tutaj bardzo dużo. Może to dziwnie zabrzmi, bo jestem w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema, ale nie do końca gram tutaj swój tenis." - stwierdziła 19-latka.

Taktyka się opłaciła, bo Polka wygrała drugiego seta 6:3 i o wszystkim musiał zadecydować trzeci set. Polka nie weszła w niego zbyt dobrze, bo przegrywała 0:2 i 1:3. I wówczas pokazała charakter, bo wygrała pięć z następnych sześciu gemów i przechyliła szalę na swoją korzyść. „Jak sobie poradziłam z presją przy 1:3? Może to nie zabrzmi profesjonalnie, ale żeby złapać trochę luzu... nuciłam sobie piosenki. Nie powiem jakie, bo każdy będzie chciał je nucić (śmiech). To mój autorski pomysł, który działał kiedy miałam 13 lat i teraz też zadziałał.” - tłumaczy Świątek. 

Nasza tenisistka melduje się już w trzeciej rundzie US Open, gdzie czeka na nią utytułowana i doświadczona Victoria Azarenka. Białorusinka, która w 2012 była nr 1 w rankingu WTA w tegorocznym US Open gromi rywalki oddając im zaledwie siedem gemów. „Awans do 3. rundy cieszy. Cieszy też to, że wykonałam swój plan minimum. Teraz nie mam nic do stracenia, zagram swój tenis i powalczę. Mam nadzieję, że jeśli nie popełnię tylu błędów to sprawię niespodziankę.” - kończy Polka. 

Z Nowego Jorku dla PAP, Tomasz Moczerniuk 

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.