SPORT, WYWIADY, POLONIA

US Open: Majchrzak i Kawa za burtą, dobra postawa Świątek



We wtorek na nowojorskich kortach US Open zaprezentowała się trójka Polaków. Do kolejnej rundy awansowała tylko Iga Świątek, a walizki niestety muszą pakować Kamil Majchrzak i Katarzyna Kawa. W środę zobaczymy w akcji Magdę Linette i Huberta Hurkacza w singlu oraz Łukasza Kubota w grze podwójnej.

Wtorkowy poranek na Flushing Meadows przywitał organizatorów i sportowców wrześniowym deszczem, który sprawił, że starty wszystkich meczów były opóźnione o około godzinę. Z naszych reprezentantów jako pierwsza wystąpiła Katarzyna Kawa, która miała najtrudniejsze zadanie. 27-letnia Polka (125 ATP) mierzyła się bowiem z rozstawioną z nr 27 i plasującą się na 31. miejscu w rankingu ATP Tunezyjką Ons Jabeur. "W pierwszym secie zagrałam bardzo nerwowo. Nie wpłynęło na to opóźnienie spowodowane deszczem. Po prostu popełniłam zbyt dużo błędów - szczególnie przy moim serwisie - i w efekcie przegrałam gładko 2:6." - wyjaśnia Polka.

Kolejny set miał już inną naturę. Po oddanym pierwszym gemie Polka zaczęła grać bardzo walecznie i lepiej się poruszać na korcie, przez co błyskawicznie wyszła na prowadzenie 4:1. Doświadczona przeciwniczka odrobiła dwa gemy, ale Polka nie dała za wygraną i przy stanie 5:4 w dziesiątym gemie miała nawet piłkę setową. Po raz kolejny jednak zawiódł serwis i po trzech kolejnych przełamaniach trzeba było rozegrać tie-breaka. Tam walka była zacięta, ale ostatecznie Tunezyjka wykorzystała drugą piłkę meczową i wygrała 7:6 (6). "Szkoda niewykorzystanych szans. Czuję z tego powodu niedosyt, ale cieszę się, że postawiłam w drugim secie twarde warunki zawodniczce ze światowej czołówki. To pokazuje, że mogę nawiązać walkę z najlepszymi, co zamierzam udowodnić podczas Roland Garros." - zdradziła urodzona w Krynicy Kawa.

Około godziny 19 czasu lokalnego swoje pierwsze spotkanie na tegorocznym US Open rozpoczął Kamil Majchrzak. Przeciwnikiem 24-letniego reprezentanta Polski (107 ATP) był jego amerykański równieśnik Ernesto Escobedo (185 ATP). Początkowo Majchrzak miał grać z Hiszpanem Marcelem Granollersem (151 ATP), który z kolei zastąpił... Francuza Benoita Paire (23 ATP). Tego ostatniego z gry wyeliminował pozytywny test na koronowirusa z ubiegłej niedzieli. "Przyjechałem na korty rano gotowy do walki z Granollersem. Okazało się, że on odpuszcza singiel, bo chce się skoncentrować na deblu." - tłumaczy Majchrzak, który żałuje, że nie zagrał z Paire. "To mógł być fajny, atrakcyjny mecz. Szkoda, że akurat jemu się przytrafiło zakażenie i szkoda, że nie było dane mi się z nim zmierzyć."

Wydawało się, że naprędce zgłoszony rywal nie będzie w stanie nawiązać równej walki z naszym reprezentantem, ale w pierwszym, zaciętym secie to on - po 52. minutach i wygranym do trzech tie-breaku - był górą. Druga partia rozpoczęła się najgorzej jak mogła dla Majchrzaka, który przegrał pięć kolejnych gemów. "Trudno to wytłumaczyć. Taka sama seria zdarzyła mi się tydzień temu w Western & Southern Open. Wydaje się, że fizycznie po kontuzji nie ma śladu, ale muszę popracować nad mentalnością." - przyznaje Polak, który drugiego seta przegrał 2:6.

Trzeci set to znów wyrównana walka aż do ósmego gema, gdzie Majchrzak dał się przełamać do zera. Amerykanin nie wypuścił szansy z rąk i w kolejnym gemie wykorzystał pierwszą piłkę meczową. "Czuję niedosyt, bo po tym co pokazałem tutaj rok temu, gdzie odpadłem dopiero w trzeciej rundzie, apetyty były większe. Teraz wracam do Europy, gdzie zagram najpierw w challengerze, a potem w turnieju masters w Rzymie. Oczywiście to będzie granie na mączce, co ma mi pomóc w przygotowaniach do startu na French Open." - zdradza nasz tenisista.

Mecz Majchrzaka z Escobedo trwał niewiele ponad dwie godziny i zakończył się około 21 wieczorem. W tym samym czasie ostatnie piłki rozgrywano na korcie, gdzie po obu stronach siatki znalazły się Iga Świątek (52 WTA) i Rosjanka Veronika Kudermetowa (42 WTA). Od początku tego starcia widać było, że Świątek może nam zrekompensować choć po części wcześniejsze niepowodzenia, bo po pięciu gemach Polka prowadziła 4:1. "Ostatecznie pierwszego seta wygrałam 6:3, głównie dzięki mojemu zdyscyplinowaniu taktycznemu. Plan był taki, aby oddać inicjatywę i liczyć na błędy rywalki. Mimo iż to było wbrew mojemu temperamentowi udało mi się zachować cierpliwość i cieszyć się z wygranej." - wyjaśnia warszawianka.

Drugi set był podobny, bo Polka, po oddaniu pierwszego gema, wygrała cztery kolejne i ostatecznie dowiozła cenne zwycięstwo do końca. "Był taki moment, gdzie wróciła 'Stara Iga'. Zaczęłam przyspieszać i stawiać rywalkę pod presją, ale zrobiło się 4:3. Pod koniec wróciłam do realizacji planów mojego trenera i mogę się teraz cieszyć z pokonania rozstawionej Rosjanki i awansu do drugiej rundy." - powiedziała 19-letnia zawodniczka, która przyznała, że zmęczyło ją czekanie na mecz rozegrany o tak późnej porze. "Przy sztucznym oświetleniu nie grałam od turnieju w Toronto w 2019. Oczy były trochę ciężkie i tajming zaburzony. Ale wszystko dobrze się skończyło."

Teraz Polkę czeka starcie z Amerykanką Sachią Vickery (160 WTA), która w pierwszej rundzie pokonała swoją rodaczkę Taylor Townsend 6:2 6:4. W przypadku zwycięstwa już wiadomo, że Świątek trafi na lepszą z wewnątrz-białoruskiego pojedynku Aryna Sabalenka (11 WTA) - Victoria Azarenka (27 WTA). "Nie patrzę na trzecią rundę, bo tutaj nie ma słabych zawodniczek i trzeba najpierw wygrać następny mecz. Ale czuję się na siłach, aby powalczyć o ten awans i sprostać oczekiwaniom wobec mojej osoby." - kończy Świątek.

W środę na obiektach Flushing Meadows zobaczymy w akcji naszych najlepszych specjalistów od tenisa. Na korcie numer 8 Magda Linette zmierzy się z reprezentantką Czarnogóry Darką Kovinic, a kilka godzin póżniej na tym samym korcie Hubert Hurkacz powalczy o awans do trzeciej rundy z Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną. Z kolei na korcie oznaczonym numerem cztery zobaczymy w akcji Łukasza Kubota i Marcelo Melo. Rozstawieni z dwójką utytułowani debliści zagrają z Belgami Sanderem Gille i Joranem Vliege. To może być polski dzień na US Open i oby tak w rzeczywistości było.

Z Nowego Jorku dla PAP, Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.