SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Wielki finał już w niedzielę! Michallik stawia na Sounders!

Seattle czy Toronto? Która z tych drużyn wzniesie w górę MLS Cup - przekonamy się już w najbliższą niedzielę. Eksperci więcej szans dają gospodarzom, ale Toronto i Michael Bradley tanio skóry nie sprzedadzą. "To będzie ciekawy finał, w którym lepsi - w stosunku 2:1 - okażą się Sounders." - przewiduje Janusz Michallik, były reprezentant USA i obecnie popularny telewizyjny komentator sportowy. 

Janusz Michallik to 44-krotny reprezentant USA.
W niedzielę rozegrany zostanie ostatni w tym roku mecz piłkarski w MLS. Stawka będzie najwyższa z możliwych, bo zwycięzca wzniesie w górę piękny puchar MLS Cup. Tak się składa, że w finale spotkają się starzy znajomi: Seattle Sounders i Toronto FC. Dla obu ekip to już trzeci mecz o mistrzostwo w przeciągu ostatnich czterech lat. "Malkontenci będą narzekać, że lepiej dla ligi byłoby, gdyby w walce o trofeum zmierzyły się Atlanta United i LA FC, ale ja uważam, że liga może sporo na tym zyskać." - wyjaśnia Janusz Michallik, telewizyjny komentator sportowy m.in. ze stacji ESPN - "Przede wszystkim widać, że oba kluby są prowadzone z głową i długoterminowo, co sprawia że inne drużyny mogą się na nich wzorować. Po drugie tym razem w finale nie staną naprzeciwko siebie najlepsze ekipy, ale najlepsi szkoleniowcy. Zarówno Brian Schmetrzer jak i Greg Vanney to świetni fachowcy, którzy wiedzą jak ustawić i zmobilizować swoich zawodników w meczach w playoffs, gdzie tylko wygrany idzie dalej."

Po raz pierwszy do finałowego starcia pomiędzy Sounders i TFC doszło w 2016. Wówczas w zimnym Toronto wielkim faworytem był zespół z prowincji Ontario, w którym pierwsze skrzypce grali Sebastian Giovinco, Jozy Altidore i Michael Bradley. Niespodziewanie - dzięki skuteczniej wykonywanym rzutom karnym - lepsi okazali się być goście, którzy wcześniej skupili się głównie na destrukcji. Rok później, również na BMO Field, chłopcy Grega Vanney'a wzięli odwet i wywalczyli swój pierwszy triumf w MLS. Drużyna z Kanady, która była najlepsza w przekroju całego sezonu (sięgnęła także po Supporter's Shield) zasłużenie wygrała 2:0 po bramkach Altidore i Victora Vazqueza.

Schmetzer ma uznaną markę wśród fanów Seattle.
Jak będzie w ich trzecim starciu? Wiele wskazuje na to, że końcowy triumf przypadnie w udziale gospodarzom. Za nimi przede wszystkim przemawia doświadczenie ich szkoleniowca Briana Schmetrzera, który wcześniej był zawodnikiem Sounders, a na ławce trenerskiej zasiada od 2002. Nie jest człowiekiem, który pcha się na okładki, ale w szatni robi naprawdę wielką robotę. To on - najpierw do spółki z Sigim Schmidtem a potem już samodzielnie - poprowadził klub z Cascadii do czterech triumfów w US Open Cup, jednego w Supporters' Shield (2014) oraz wspomnianego wcześniej MLS Cup. Jeśli zliczymy wyniki z ostatniej dekady MLS w sezonie zasadniczym Seattle ma najlepszą średnią punktową na mecz (1.64) i najwięcej zwycięstw (176). Drudzy w tym zestawieniu Red Bulls mają 166 wiktorii. 

Bradley i Pozuelo to duet, który napędza TFC. Foto: internet
Ale zasług Grega Vanney'a też nie wolno przeceniać. Mimo wielu zmian personalnych (wydawało się, że Vazqueza i Giovinco będzie bardzo ciężko zastąpić) oraz bardzo przeciętnych 2/3 sezonu (w maju i czerwcu na 11 spotkań TFC wygrali zaledwie jedno!) w końcówce wreszcie wszystko 'zaskoczyło' i ekipa weszła w playoffy z przytupem i z serią dziesięciu meczy bez porażki. Swoją wartość Michael Bradley, Alejandro Pozuelo, Quentin Westberg czy Nicolas Benezet udowodnili także w fazie pucharowej, gdzie najpierw zakończyli karierę Wayne Rooney’a w DC United (rozbili ich w puch 5:1), a potem pojechali do dwóch najlepszych drużyn w powszechnie uważanej za silniejszą Konferencji Wschodniej i wywieźli stamtąd awans po identycznych wygranych 2:1. W Nowym Jorku zimną krwią popisał się Pozuelo, który zwycięską bramkę zdobył po wykonanym a’la Panenka rzucie karnym w doliczonym czasie gry. W Atlancie na uznanie zasłużyła cała drużyna, która nie przestraszyła się 70 tys ludzi na trybunach oraz szybkiego prowadzenia gospodarzy. Wielką robotę wykonali także Westberg (obronił rzut karny przy stanie 0:1) oraz Nick DeLeon, którego fantastyczne trafienie dało The Reds awans. 

Lodeiro, Morris i Roldan - ta trójka już trzeci raz zagra w
finale MLS. Foto: internet
Po stronie Sounders także każdy mecz miał innego bohatera. W starciu z Dallas (4:3) błysnęli autor hattricka Jordan Morris oraz doświadczony golkiper Stefan Frei. W półfinale konferencji architektem zwycięstwa 2:0 nad Realem Salt Lake był najważniejszy w ekipie Schmetzera Urugwajczyk Nico Lodeiro, a w finałowym i sensacyjnym 3:1 nad LA FC dwa gole strzelił reprezentant Peru Raul Ruidiaz. "Wydaje się, że większą siłę ofensywną - tym bardziej, że występ Jozy Altidore'a stoi pod znakiem zapytania - będą mieli gospodarze. Lodeiro, Morris, Ruidiaz - tę trójkę stawiam mimo wszystko wyżej niż Pozuelo, Bradley i Osorio. Dlatego stawiam na wygraną Seattle 2:1." - prognozuje Michallik.

Niedzielny mecz odbędzie się o 15:00 czasu nowojorskiego na CenturyLink Field, gdzie z trybun miejscowych piłkarzy zagrzewać do boju będzie ponad 60,000 fanów. W tym roku już raz doszło do starcia tych drużyn na tym stadionie. Po świetnym pojedynku, w którym dublety ustrzelili Jozy Altidore i Will Bruin, wygrali gospodarze 3:2. Miejmy nadzieję, że obie ekipy przystąpią do walki z równie ofensywnym nastawieniem, bo wówczas będziemy świadkami pasjonującego widowiska. Takiego, na jakie zasługuje ten bardzo ciekawy, pełen rekordów i mijający już sezon MLS.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.