SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Atlanta Mistrzem!

Nie było niespodzianki w finałowym meczu o MLS Cup. Atlanta United pokonali przed własną publicznością Portland Timbers 2:0 i byli drużyną zdecydowanie lepszą. Bohaterem spotkania był Josef Martinez, który strzelił gola i zanotował asystę. 

Wielki finał fazy pucharowej MLS miał wielką i godną rangi spotkania oprawę. Na trybunach Mercedes-Benz Stadium zasiadła rekordowa liczba fanów (73019!), wśród których nie zabrakło znanych raperów Big Boi'a i Waka Flocki, byłego koszykarza NBA Steve Smitha czy legendarnego boksera Evandera Holyfielda. Nie zabrakło też obligatoryjnych fajerwerków i rozmaitych świecidełek oraz pięknie wykonanego hymnu przez zaledwie 7-letnią Maleę Emmę. Przed ekranami także zasiadła największa w historii liczba widzów, która wyniosła nieco ponad 1.5 miliona. Miał to być najważniejszy mecz sezonu i tak też się stało.

Goście z Portland nie zamierzali ryzykować i od początku postawili na głęboką defensywę. Atlanta szukała swoich szans, ale umiejętnie kierowana przez ligowego weterana Liama Ridgewella linia obrony Timbers nie pozwoliła gospodarzom rozwinąć skrzydeł. Walki było sporo, tempo było szybkie, ale sytuacji jak na lekarstwo. Dość powiedzieć, że pierwszy strzał odnotowano w tym meczu dopiero w 23.min.

W 29.min United mogli objąć prowadzenie po ekwilibrystycznym uderzeniu Miguela Almirona, które w świetnym stylu obronił Jeff Atinella. Dziesięć minut później był jednak bezradny po strzale Josefa Martineza. Akcja poprzedzająca bramkę była nieco przypadkowa, bo szukający swojego pierwszego triumfu w piątym finale Michael Parkhurst bezpardonowym wślizgiem wybił piłkę Jeremy'emu Ebobisse i ta trafiła do stojącego w polu karnym Martineza. Najlepszy strzelec MLS w tym sezonie najpierw oszukał Ridgewella, potem ze stoickim spokojem obiegł Atinellę i wreszcie bez problemu ulokował piłkę w siatce.

Tuż przed przerwą swoją najlepszą szansę zmarnowali goście. Prawym skrzydłem urwał się niewidoczny dotychczas Sebastian Blanco, który dośrodkował wprost na głowę Ebobisse, ale ten uderzył wprost w Brada Guzana.

Po zmianie stron Timbers śmielej zaatakowali, ale już w 54.min było 2:0. I znowu spora była w tym zasługa Martineza, który najpierw wywalczył rzut wolny z lewej strony pola karnego, a potem przedłużył dośrodkowanie Almirona w taki sposób. że Franco Escobarowi nie pozostało nic innego jak skierować piłkę w długi róg bramki Atinelli.

Podwyższone prowadzenie sprawiło, że gospodarze zwolnili tempo i skoncentrowali się na obronie wyniku. Timbers - wśród których najbardziej zawiódł Diego Valeri - nie mieli argumentów nawet choćby na bramkę kontaktową. Trzy ofensywne zmiany przeprowadzone przez Gio Savarese nie wpłynęły ani na przebieg gry, ani na końcowy rezultat.

Po końcowym gwizdku wybrany MVP spotkania Josef Martinez i Argentyński szkoleniowiec United Gerardo Tata Martino padli sobie w ramiona. Klub, który dołączył do ligi w 2017 wspiął się na absolutne wyżyny i dał mieście Atlanta pierwsze mistrzostwo od 23 lat (w 1991 triumf w MLB odnieśli Atlanta Braves) głównie za sprawą właśnie tego duetu. Wielkie brawa należą się także właścicielowi klubu Arthurowi Blankowi, który nie bał się zainwestować w piłkę nożną, pozwolił Martino zbudować silny zespół i wybudował piękny stadion. Dzięki jego udanemu eksperymentowi Ameryka uczy się piłki nożnej na nowo - właśnie od Atlanty. Ciekawe tylko, czy United zdołają obronić tytuł w 2019, bo w MLS o taką sztukę jest naprawdę ciężko. Tym bardziej, że w przyszłym roku czerwono-czarni najprawdopodobniej będą musieli poradzić sobie bez Taty (ma objąć rolę selekcjonera kadry Meksyku) i Martineza, który po świetnym sezonie wróci do Europy.

Finał MLS:
Atlanta United - Portland Timbers 2:0 (Martinez 39' Escobar 54')

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.