SPORT, WYWIADY, POLONIA

Janusz Michallik: Lewandowski pasowałby do Nowego Jorku

Janusz Michallik to urodzony w Chorzowie 44-krotny były reprezentant USA w piłce nożnej. Od kilkunastu lat prowadzi studia, bądz komentuje mecze piłkarskie dla różnych stacji telewizyjnych, choć najczęściej jest kojarzony z ESPN. "USA się odrodzą, ale muszą znaleźć styl. Polska wyjdzie z grupy na Mundialu. Szetela poradzi sobie w Ekstraklasie, a Lewandowski zakończy karierę w Nowym Jorku." - takie są przepowiednie na najbliższą przyszłość pochodzące od byłego gracza Gwardii Warszawa.

Z racji zawodu i zamiłowania jest Pan blisko amerykańskiej piłki nożnej. Dlaczego kadry Jankesów zabraknie na Mundialu?

Janusz Michallik: Ciężko wskazać jeden powód. To nie były dobre eliminacje. Klinsmann źle je zaczął, a Arena fatalnie skończył. CONCAFAF dostał w darze od FIFA 3.5 miejsca na Mundialu, dlatego nie trzeba było się specjalnie wysilać, aby zająć jedną z czołowych lokat. A jednak to, co się wydarzyło w Trynidadzie było jednym wielkim nieszczęściem. Nikt sobie nie mógł wyobrazić takiego scenariusza, że kilka dni po świetnym 4:0 z Panamą - która przecież jedzie do Rosji - nie uda się urwać punktu ostatniej drużynie w tabeli, grającej na dodatek niemal kadrą B. Na 100 meczy z tą ekipą w 99. Amerykanie byliby górą. W moim przekonaniu o wszystkim zadecydowała psychika. Czasem wychodzisz na boisko z nastawieniem, że szybko strzelisz gola i mecz ci się ułoży. Tymczasem to przeciwnik wychodzi na prowadzenie i presja związuje ci nogi. W rezultacie przegrywasz nie tylko mecz, ale i szansę na wyjazd do Rosji. To był tragiczny finał tragicznych eliminacji.

Jakie zmiany muszą nastąpić w federacji, aby za cztery lata sytuacja się nie powtórzyła?

JM: Niedługo nastąpi długo wyczekiwana zmiana w strukturach, bo Sunil Gulati (rządził związkiem przez 12 lat - przyp. TM) nie wystartuje w nadchodzących wyborach na stanowisko prezesa. Mam jednak nadzieję, że zmieni się przede wszystkim podejście do wyszukiwania talentów. USA to zlepek kultur i narodowości, gdzie z powodzeniem powinno się znaleźć młodych adeptów z predyspozycjami do gry kreatywnej. Zwróćmy uwagę, że inne narodowości mają swój styl gry: Niemcy, Hiszpanie, Francuzi. Czegoś takiego od dawna brakuje Amerykanom. Na wielkich imprezach grali oni przede wszystkim defensywnie, a grając w ten sposób nie można liczyć na wiele. Trzeba szukać młodych i dawać im szansę - tak właśnie czynią to Niemcy - i nie opierać gry na starych schematach i zawodnikach, którzy najlepsze mają już za sobą. Trzeba patrzeć w przyszłość.

Generalnie to nad amerykańską piłką zbierają się czarne chmury. Kadry A zabraknie w Rosji. Kadra U23 od lat nie może się przebić na olimpiadę. Start ligi NASL, uważanej dotychczas za zaplecze MLS, stanął pod znakiem zapytania. Czyli, żeby było lepiej to musi być gorzej?


Ojciec Michallika Krystian stoi nad Pelem. Foto: internet
JM: To, że męskiej ekipy USA nie ma na igrzyskach nie uważam za tragedię, bo umówmy się, że nie jest turniej, do którego wyników przykłada się wielką wagę. Choć z drugiej strony młodzi Amerykanie mieliby okazję pokazać swoje walory i być może uzyskać angaż w Europie. Na problemy NASL patrzę z innego, sentymentalnego punktu widzenia, bo dzięki tej lidze wylądowałem w USA. Mój tata Krystian, który dwukrotnie grał w kadrze Polski, został w 1975 kupiony przez występujących w tej lidze Hartford Bicentennials. Z jednej strony wiem, że włodarze nowożytnej NASL nie zrobili wystarczająco, aby liga mogła się rozwijać, ale z drugiej federacja nie powinna przyczyniać się do tego, aby jakiekolwiek rozgrywki upadały. NASL miała swoje problemy, ale było to świetne miejsce dla około 100 zawodników zwolnionych zimą z MLS. Mogli w dalszym ciągu tam grać i przyzwoicie zarabiać. A tak zostaje im półamatorska USL. Szkoda, wielka szkoda.

Z Cosmosem, który wywalczył trzy tytuły mistrzowskie w przeciągu ostatnich pięciu lat pożegnał się trener Gio Savarese, żegnają się też zawodnicy. Danny Szetela liczy na angaż w Polsce. Poradzi sobie?

JM: Nie oglądam ligi polskiej na co dzień, ale uważam, że w wielu klubach Danny byłby sporym wzmocnieniem. Po perypetiach związanych z kontuzją odrodził się w Cosmosie. Ustabilizował formę, grał dużo i wygrywał im mecze. To uniwersalny, waleczny zawodnik, który świetnie gra z tyłu, ale ma też ciąg do przodu. Posiada duże doświadczenie, wygrywał mistrzostwa w USA, grał w Europie, w reprezentacjach olimpijskiej i dorosłej. Polskie kluby miałyby z niego spory pożytek.

Na co stać Polskę na MŚ i w jakiej telewizji będzie można usłyszeć Pański komentarz podczas Mundialu?

JM: W związku z tym, że ESPN nie ma praw do transmisji nie będzie to ta stacja. Ale w przeszłości pracowałem dla kanadyjskiej TSN, dlatego być może stamtąd otrzymam zlecenie. Na co stać biało-czerwonych? Liczę, że mój kolega Adam Nawałka, z którym grałem w piłkę podczas jego pobytu w nowojorskim Yonkers, dobrze przygotuje drużynę. Grupa jest ciężka. Taka trochę... dzika. Jeszcze do niedawna uważałem, że szczytem dla tej drużyny były ME we Francji. Szkoda meczu z Portugalią, bo przecież to Ronaldo i spółka wywalczyli potem tytuł, więc można gdybać czy i nas by było na to stać? Ale teraz patrzę na grę Zielińskiego, Bereszyńskiego i wiem, że wielu chłopaków nie pokazało w reprezentacji jeszcze całego swojego potencjału. Wiem, też, że Lewandowski będzie bardzo zmotywowany, bo raz, że to mogą być jego ostatnie wielkie rozgrywki, a dwa, że turniej we Francji nie wyszedł mu jeśli chodzi o strzelanie bramek. Dużo pracował, ale strzelił tylko jednego gola. Myślę, że w MŚ strzeli więcej goli, a jeśli lider i kapitan będzie w formie to wiem, że pociągnie to innych. Na pewno stać więc Polskę na wyjście z grupy, a co potem - wszystko będzie zależeć od rywala i dyspozycji w danym dniu.

Michallik w koszulce kadry USA.
Foto: internet
Czyli latem Polska co najmniej w półfinale MŚ, a jesienią Lewy do MLS. Do którego klubu?

JM: Słyszałem pogłoski, że jego żonę ciągnie do Los Angeles, więc to z pewnością byłby dobry kierunek. Choć osobiście wolałbym widzieć go w Chciago, gdzie mieliśmy Polaków i gdzie wraca moda na piłkę nożną. Świetny byłby dla niego też NYC FC. W Wielkim Jabłku mogliby wspólnie z Anną pracować nad budowaniem ich marki.

Pochodzi Pan z Chorzowa, gdzie pod koniec marca Polska reprezentacja zagra z Koreą Południową w przedmundialowym teście. Podobno zamierza Pan zabrać na ten mecz swojego syna?

JM: Takie są plany. Dla mnie będzie to powrót na Stadion Śląski po... 41 latach. Jako 11-letni chłopak byłem tam na meczu z Portugalią, w którym Deyna strzelił gola bezpośrednio z rzutu rożnego. To był magiczny obiekt, atmosfera była niesamowita. Teraz mamy Narodowy w Warszawie, ale mam nadzieję, że o magii Śląskiego będzie mógł przekonać się mój syn Daniel, który także obecnie pracuje w ESPN.

Czego sobie życzy Janusz Michallik w 2018?

JM: Może będę staroświecki, ale tylko zdrowia, abym mógł jeszcze przez jakiś czas być przydatny w telewizji. Marzę także o tym, aby popracować - choćby raz - w moim ojczystym języku. W 1994 pracowałem z Włodkiem Szaranowiczem, ale od tamtego czasu upłynęło sporo czasu. Relacja meczu Polski po polsku - to moje niespełnione marzenie.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.