Tomasz Zahorski: Ze Skorpionami po mistrzostwo
Tomasz Zahorski podpisał 2-letni kontrakt z San Antonio Scorpions. Foto: San Antonio Scorpions |
Jak to się stało, że wybrałeś kierunek transatlantycki i trafiłeś do NASL?
T.Z.: Kiedy kończył się mój kontrakt w Polsce zacząłem rozglądać się za nowym klubem. Pomagali mi w tym różni menedżerowie, m.in. były prezes Górnika Zabrze Ryszard Szuster. To on zainicjował kontakt z klubem San Antonio Scorpions i - po tym jak teksańczycy zainteresowali się moją osobą - zorganizował nam spotkanie. Przyleciałem tutaj 17 lipca, włożyłem koszulkę z nr 22 (stary numer z Górnika - przyp. TM) zagrałem w meczu kontrolnym i podpisałem kontrakt na dwa sezony.
Oprócz Stanów miałeś również kilka innych ofert z Europy. Co sprawiło, że jednak zostałeś Skorpionem?
T.Z.: W Europie mogłem trafić do tak egzotycznych miejsc jak Cypr, Kazachstan czy Turcja, ale zawsze marzyłem o tym, aby odwiedzić Stany turystycznie, przyjechać tu na wakacje. Więc kiedy pojawiła się propozycja gry podjęliśmy wraz z żoną decyzję, że warto spróbować. Poza tym dużo ciepłych słów na temat gry w USA usłyszałem od Luki Vucko, który niedawno występował w Lechii Gdańsk, a teraz też jest Skorpionem. Równie ważne było to, że na pozyskaniu mojej osoby zależało szkoleniowcowi, który od razu powiedział mi, że widzi mnie w zespole.
Jesteś tu już dwa tygodnie. Jak wrażenia ze stadionu? Jak przyjęli Cię kibice?
Zahorski zagra w Scorpions ze swoim starym nr z Górnika 22. foto: San Antonio Scorpions |
A propos dzieci, kiedy dołączy do Ciebie rodzina? Czy już wiesz co pokazać im w San Antonio?
TZ: W tym właśnie szkopuł, że żona ma lekkie problemy wizowe, ale liczę na to, że w najbliższym czasie zarówno ona jak i dwójka naszych dzieci do mnie przylecą. A kiedy to nastąpi to z pewnością nie będą narzekać na pogodę (śmiech). Tutaj przez cały rok jest ciepło - idealnie na wczasy, ale kiedy trzeba biegać po boisku przez 90 min to już trzeba mieć zdrowie.Obecnie jest ok. 40 stopni Celsjusza, więc muszę się zaklimatyzować, przyzwyczaić do takich temperatur. Między innymi też dlatego "downtown" widziałem tylko zza szyby samochodu. Na dokładne zwiedzenie miasta jeszcze będzie czas.
W San Antonio gra kilku ciekawych piłkarzy: Bośniak Husić, Hiszpan Rubiato, Holender Denissen, czy wspomniany przez Ciebie Chorwat Luka Vučko. Czy właśnie z nim najczęściej przebywasz? A może z Gregiem Janickim, który ma chyba polskie korzenie?
Zahi i Vucko w szatni Scorpions. Foto: Tomasz Zahorski |
Wszyscy wymienieni przez Ciebie gracze to nie są piłkarscy emeryci, jednak występy w drugiej lidze w USA raczej splendoru im nie przynoszą. Czy - mając 28 lat - nie uważasz, że to conajmniej jeden krok w tył? Czy może jednak będziesz chciał pokazać się z dobrej strony i liczyć na angaż w MLS - np. w Columbus Crew gdzie trenerem jest Polak Robert Warzycha?
TZ: Uważam, że liga NASL rozwija się bardzo szybko i jest tutaj klimat na piłkę nożną. Wystarczy powiedzieć, że mój nowy klub powstał w 2010, a już ma apetyty na mistrzostwo. Poziom rozgrywek jest coraz wyższy, grają tutaj naprawdę nieźli zawodnicy i jestem przekonany, że w przeciągu kilku lat piłka w Stanach może stać na wysokim pułapie. Poza tym jest to dla nas kolejne doświadczenie, dlatego z pewnością nie jest to krok w tył. Wręcz przeciwnie - jeśli będę się dobrze prezentował, a drużyna będzie osiągać dobre rezultaty, to być może jeszcze czymś to zaowocuje.
Wasz trener Tim Hankinson mierzy w mistrzostwo, bo już wiosną było blisko. Skończyliście sezon z przytupem 5. zwycięstwami z rzędu, ale do dogonienia Atlanta Silverbacks zabrakło wam jednego oczka. Jak będzie teraz?
TZ: Tak jak wspomniałem apetyty są spore. Drużyna się nie osłabiła, doszło paru zawodników, którzy mają pomóc w osiąganiu lepszych rezultatów. Liga jest wyrównana, nie ma zdecydowanego faworyta dlatego celem jest walka o tytuł mistrzowski. Na pewno nie są to zbyt wygórowane ambicje dla naszego klubu.
Jedną z zalet NASL jest to, że mecze można oglądać za darmo w internecie. W lidze nie ma także granicy budżetowej, co powinno pomóc w sprowadzaniu gwiazd. Jeśli rezerwowi gracze w NASL zarabiają ok. $30,000 na rok to Ty z pewnością dostałeś dużo więcej?
TZ: Kwota na którą opiewa mój kontrakt to moja osobista sprawa i nie chcę zdradzać ile tu zarabiam. Mogę jednak stwierdzić, że oferta z San Antonio była dużo bardziej intratna niż te z Cypru czy Turcji. A jeżeli będę wykonywał to, po co mnie tutaj sprowadzono - czyli strzelał bramki i asystował - to będzie się to wiązało nie tylko z korzyściami dla klubu, ale i dla mnie.
Sezon zaczyna się 3 sierpnia a trzy tygodnie później przyjedziesz z zespołem do Nowego Jorku, aby zmierzyć się z Cosmosem, w którym gra Danny Szetela. Łączy Was osoba Leo Beenhakkera, który odkrył Ciebie dla reprezentacji i - w przeciwieństwie do Janasa - widział w jej składzie także miejsce dla urodzonego w USA Szeteli. Jak chciałbyś zachęcić nowojorską Polonię do przyjścia na ten mecz?
TZ: Myślę, że najlepszą zachętą będzie fakt, że jako były reprezentant Polski przyjadę tam ze swoim klubem po raz pierwszy. Będę się starał pokazać w jak najlepszym świetle i z pewnością będzie to dobry mecz, który zadowoli całą Polonię. Jaki padnie wynik? To zweryfikuje boisko, ale my przyjedziemy po 3 punkty.
Rozmawiał: Tomek Moczerniuk
Leave a Comment