SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: All-Stars lepsi od zdobywcy Ligi Mistrzów

Oto pogromcy zdobywcy Ligi Mistrzów - foto: Martin Trela
To nie była rzeź niewiniątek jak rok czy dwa lata temu. To było ciekawe, wyrównane spotkanie okraszone pięcioma golami. To była też powtórka z historii, bo przecież 6 lat temu Chelsea też nie dała rady Gwiazdom MLS. Krytycy rozgrywania spotkań All-Stars w takiej formule (MLS vs czołowa ekipa EPL) ucichną więc na conajmniej 365 dni. 
 
Tegoroczne spotkanie All-Star zostało rozegrane na kameralnym, położonym tuż przy rzece Delaware PPL Park w Chester. Oddalony o 37km od centrum Filadelfii stadion na codzień gości piłkarzy Union, z którymi nie tak dawno musiał pożegnać się Piotr Nowak. Gdyby nie ten fakt polski szkoleniowiec miałby szansę na zdobycie drugiego londyńskiego skalpu, bo to właśnie pod jego wodzą gracze MLS wygrali w 2006 w Chicago z ekipą ze Stamford Bridge. Jedynego gola zdobył wtedy kanadyjczyk Dwayne de Rosario, któremu w środę wieczorem przypadł w udziale zaszczyt przywdziania opaski kapitańskiej - jako jedynemu zawodnikowi spośród tegorocznych Gwiazd MLS pamiętających tamto starcie.

David Beckham poprowadził Gwiazdy MLS do triumfu
nad drużyną z jego ojczyzny. Foto: M. Trela
W ekpie The Blues takich piłkarzy było w sumie 6: John Terry, Frank Lampard, Paulo Ferreira, Michael Essien, John Obi Mikel i bramkarz Hilario. Londyńczycy to także triumfatorzy tegorocznej edycji Ligi Mistrzów dlatego też wydawało się, że ich doświadczenie, zgranie i klasa jaką prezentują sprawią, że znowu Gwiazdy MLS dostaną od wyspiarzy srogie lanie. Dwa ostatnie mecze All-Stars z Manchesterem United kończyły się bowiem dotkliwymi porażkami piłkarzy z MLS: 2:5 w 2010 i 0:4 rok później.

Tymczasem już od początku meczu widać było, że grający w ciemnoniebieskich strojach z błyszczącymi na srebrno numerami (które wyglądały bardzo efektownie, ale były zupełnie nieczytelne dla przedstawicieli mediów) i prowadzeni przez obecnego coacha Union Bena Olsena gracze MLS tanio skóry nie sprzedadzą. Linia obrony kierowana przez ofiarnie i uważnie grających Jaya De Merita i Stevena Beitashoura rozbijała ataki szybkiego Romelu Lukaku i ruchliwych Yosi Benayouna i Marko Marina. Z przodu pomysłowością w grze kombinacyjnej wykazywali się Thierry Henry, David Beckham, De Rosario, Landon Donovan i najlepszy strzelec MLS w tym sezonie (17 goli) Chris Wondolowski.

Już w 3.min rzut wolny wykonywał grający w różowych butach Beckham, ale Hilario efektownym wyskokiem ściągnął piłkę piłkę z głowy Wondolowskiego. Mający polskie korzenie piłkarz rewelacji rozgrywek San Jose Earthquakes postawił jednak na swoim w 17.min, ale gol sprokurowany był przez dwa błędy defensorów Chelsea. Najpierw Branislav Ivanovic nie zdołał zablokować dośrodkowania Henry’ego z lewej strony, a potem Terry fatalnie skiksował posyłając piłkę wprost pod nogi WondoBoya, który ze stoickim spokojem pokonał Hilario.

W przerwie nie mogło zabraknąć obligatoryjnych
fajerwerków - foto. M. Trela
Terry zrewanżował się za swój błąd w 32.min, kiedy po rzucie rożnym wykonywanym przez Lamparda urwał się spod opieki Aurellena Collina i strzelił głową nie do obrony w prawy górny róg bramki Jimmy Nielsena.

W 41.min ładną, dwójkową akcję przeprowadzili Henry i Beckham. Anglik z prawego skrzydła wyłożył piłkę Francuzowi, a ten bez zastanowienia technicznie uderzył, ale pomylił się o centymetry. Do przerwy mimo ambitnych starań żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Do 73.min sympatycy The Blues mieli sporo powodów do
radości. Foto: Martin Trela
W drugiej części pierwsze trafienie zadali goście. W 58.min wszędobylski 23-letni, urodzony w Serbii Niemiec Marin, którego Chelsea pozyskała przed sezonem z Werderu Brema błyskotliwym zagraniem puścił w uliczkę Lamparda. Ten zdołał oddać kąśliwy strzał na bramkę, ale wprowadzony w przerwie Dan Kennedy popisał się piękną paradą wybijając piłkę na róg. Do wykonania kornera podszedł Lampard. Wrzucił piłkę na drugą stronę, gdzie doszedł do niej Ramires. Brazylijczyk odwdzięczył się pięknym crossem wprost pod nogi znajdującego się przed pustą bramką Lamparda i zrobiło się 2:1 dla Chelsea.

Dwie minuty później di Matteo wymienił prawie połowę składu i gra Chelsea straciła na płynności, ale wpłynęło to na poziom spotkania. Gwiazdy MLS za wszelką cenę dążyli do wyrównania i ich wysiłki zostały nagrodzone w 73.min. Beckham długim podaniem z własnej połowy uruchomił de Rosario. Ten wykorzystał słabą zwrotność Ivanovicia i wyłożył piłkę wbiegającemu w pole karne koledze klubowemu z DC United Chrisowi Pontiusowi. Zdobywca 10 goli w tym sezonie strzelił z klepki pod nogami Garego Cahilla i obok wprowadzonego po przerwie Rossa Turnbulla i na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 2:2.

De Rosario znowu walnie przyczynił się do wygranej
nad Chelsea. Foto: Martin T.
Dwie minuty później całą gamę zmian przeprowadził Olsen. Z boiska zszedł m.in. Beckham, który natychmiast udzielił telewizyjnego wywiadu. Nie dał się jednak namówić na uchylenie rąbka tajemnicy dotyczącej jego roli w uroczystości otwarcia Igrzysk w Londynie.

W 79.min zwycięskiego gola mógł strzelić de Rosario, ale piłka po jego strzale z rzutu wolnego poszybowała tuż nad poprzeczką bramki londyńczyków. Goście swoją ostatnią szansę zmarnowali na minutę przed końcem, kiedy to po wrzutce Florenta Maloudy piłkę w polu karnym ręką zatrzymał Beitashour, ale gwizdek arbitra Baldomera Toledo milczał jak zaklęty.

I kiedy wydawało się, że wynik meczu nie ulegnie zmianie w pierwszej minucie doliczonego czasu gry Eddie Johnson otrzymał idealne podanie z głebi pola od Kyle Beckermana, zszedł do środka i oddał strzał, który niefortunnie odbił się od pięty Davida Luza i przelobował zupełnie zdezorienowanego Turnbulla.

W studio stacji ESPN pracowało dwóch byłych graczy kadry
USA: Alexi Lalas i Kasey Keller. Foto: Tomek Moczerniuk
Gdyby ta bramka nie padła zwycięzcę wyłoniłby konkurs rzutów karnych, który byłby zdecydowanie sprawiedliwszym rozwiązaniem. Z przekroju meczu obie ekipy zasłużyły bowiem na podział punktów, o czym mówił na konferencji po meczu Roberto di Matteo: "Trzecia bramka była trochę na wyrost, ale to był dobry, przedsezonowy sprawdzian. Jestem szczególnie zadowolony z pierwszych 60.min gry. W MLS jest sporo dobrych zawodników, którzy dziś pokazali co potrafią." - komplementował gospodarzy włoski szkoleniowiec. Widać więc, że spotkanie potraktował nieco ulgowo, tym bardziej, że w jego ekipie zabrakło Petra Cecha, Juana Maty i Fernando Torresa. W obliczu tych nieobecności z ciekawej strony pokazalli się Marin i Lukaku. W drugiej połowie w niebieskich barwach zadebiutował rodak Belga Eden Hazard, ale akurat on niczym specjalnym się nie wyróżnił.

Po meczu piłkarzom All-Stars, których triumf oklaskiwała rekordowa liczba 19268 widzów (PPL Park może pomieścić 18500), komisarz ligi MLS Don Garber wręczył okazałe trofeum. Zarówno komisarz, kibice jak i sami gracze mogą mieć powody do zadowolenia, bo już dawno ich zespół - stworzony na dodatek z aż 9 debiutantów - nie prezentował się tak dobrze na tle silnego przeciwnika z Europy. Dlatego teź liczni krytycy, którzy jeszcze rok temu nawoływali do zaniechania korzystania z usług ekip z Premiership i płacenia im $2 milionów za grę w tym roku zmuszeni są nabrać wody w usta. MLS ma się dobrze, a wobec konsekwentnie realizowanej polityki powolnego, ale stabilnego rozwoju może być jeszcze lepiej.

MLS All-Star Game 2012:
PPL Park, Chester, PA
25 lipca 2012, 20:50

MLS All-Stars - Chelsea Londyn 3:2 (1:1)
1:0 - Chris Wondolowski'17
1:1 - John Terry'32
1:2 - Frank Lampard'58
2:2 - Chris Pontius'73
3:2 - Eddie Johnson'90

MLS All-Stars (4-4-2): 1 - Jimmy Nielsen (46’ Dan Kennedy), 6 - Jay De Merit, 15 - Justin Morrow (55’ 12 - Ramiro Corales), 33 - Steven Beitashour, 78 - Aurellen Collin, (36’ 2 - Carlos Valdes), 7 - Dwayne de Rosario (kapitan), 10 - Landon Donovan (46’ 13 - Chris Pontius), 23 - David Beckam (74’ 21 - Michael Farfan), 16 - Osvaldo Alonso (55’ 5 - Kyle Beckerman) , 14 - Thierry Henry (55’ 11 - Graham Zusi), 8. Chris Wondolowski (59’ - 9 - Eddie Johnson)
Trener: Ben Olsen

Chelsea (4-3-3): 40 - Henrique Hilario (46’ 22 - Ross Turnbull), 26 - John Terry (46’ 4 - David Luz), 24 - Gary Cahill (74’ 45 - Nathaniel Chalobah), 2 - Branislav Ivanovic, 3 - Ashley Cole (46’ 19 - Paulo Ferreira), 5 - Michael Essien (60’ 12 - John Obi Mikel), 7 - Ramires (60’ 17 - Eden Hazard), 8 - Frank Lampard (60’ 16 - Raul Meireles), 30 - Yosi Benayoun (46’ 15 - Florent Malouda) , 21 - Marko Marin (60’ 35 - Lucas Piazon), 18 - Romelu Lukaku (74’ - 14 Kevin De Bruyne)
Trener: Roberto di Matteo

Sędziował: Baldomero Toledo
Widzów: 19 236

relacja: Tomek Moczerniuk
zdjęcia: Martin Trela

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.