SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS Cup nie dla Niezgody, pierwszy tytuł dla Nowego Jorku!

Piłkarze NYC FC w dramatycznym stylu sięgnęli po pierwszy w ich historii MLS Cup. W rozegranym w ubiegłą sobotę finale Gołębie pokonały w Portland miejscowych Timbers dopiero po rzutach karnych. W meczu, w którym w 82.min na murawie pojawił się Jarosław Niezgoda, było 1:1. Teraz przed całą ligą długa, zimowa przerwa, bo start nowego sezonu - i tak wyjątkowo wczesny - zaplanowany jest na 26 lutego 2022. 

W 26. finale fazy playoffs ligi MLS zmierzyły się drużyny z Bronksu i Portland. Dla miejscowych Timbers był to już trzeci awans w historii - w 2015 wszystko zakończyło się po myśli fanów Drwali (2:1 z Crew w Columbus), ale w 2018 musieli zaznać goryczy porażki (0:2 w Atlancie z United). Niebiescy z Nowego Jorku doszli tak daleko po raz pierwszy w historii, ale mimo iż grali z dala od domu i że brakowało im doświadczenia wcale nie spisywano ich na straty. 

Już początek starcia pokazał, że goście są lepsi piłkarsko i że mimo zimnego deszczu i wiatru to do nich będzie należeć inicjatywa. Timbers chowali się za podwójną gardą szukając okazji do kontrataku, ale chłopcy Ronny'ego Dalii grali równie skutecznie w defensywie. W końcówce pierwszej połowy wyszli na prowadzenie po akcji dwóch Argentyńczyków, którzy są ich najlepszymi graczami. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Maxi Moraleza głową piłkę do siatki wpakował Valentin Castellanos, który w tym roku sięgnął też po koronę Króla Strzelców. 

W drugiej części NYC FC wciąż miał rękę na pulsie i kontrolował sytuację. W 50.min mogło być 2:0, ale piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką po kapitalnym uderzeniu z wolnego Moraleza. Szkoleniowiec gospodarzy szukał rozwiązań poprzez zmiany (m.in. w 82.min na boisku pojawił się Jarosław Niezgoda), ale obraz gry nie ulegał zmianie. Dopiero w 94.min po zamieszaniu podbramkowym strzał Niezgody celnie dobił Felipe Mora i czekało nas kolejne 30 min emocji. 

Dogrywka jednak nie przyniosła zmiany rezultatu i o wszystkim musiały zadecydować rzuty karne. Lepiej wykonywali je goście, ale bohaterem był Sean Johnson, który obronił dwa uderzenia Drwali. Dzięki temu Ronny Dalia po końcowym gwizdku najpierw się rozpłakał, a potem padł w ramiona swoich asystentów. 

Był to pierwszy triumf drużyny, która dołączyła do MLS w 2015. Od samego początku - czyli od czasów, gdy grali w niej David Villa, Frank Lampard i Andrea Pirlo - preferowała ofensywny i ładny dla oka styl gry. Notowała sukcesy w rundzie zasadniczej, ale w playoffs zawsze brakowało kropki nad i. W tym roku zaskoczyło wszystko i po wygranych nad Atlantą United (2:0), Philadelphią Union (2:1) i wyeliminowaniu najlepszych w tym sezonie New England Revolution (2:2 i 5:3 w karnych) piłkarze z Bronksu sięgnęli po pierwszy w tym mieście piłkarski prymat od czasów Cosmosu Nowy Jork, który w latach 1972-82 pięciokrotnie wygrywał ligę NASL. 

Teraz przed klubami wietrzenie szatni i wyjątkowo krótka przerwa świąteczna. Piłkarze będą wracać do klubów już w styczniu, bo w połowie lutego rozegrana zostanie ⅛ finału CONCACAF Champions League (z udziałem pięciu klubów z MLS - NYC FC, Seattle Sounders, New England Revolution, Sporting Kansas City, Colorado Rapids i CF Montreal), a inauguracja ligi zaplanowana jest na 26 lutego. 

MLS Cup:
11 grudnia 2021, Providence Park, Portland
Portland Timbers - NYC FC 1:1 (0:1, 1:1), karne: 2:4
0:1 - Castellanos 42'
1:1 - Mora 90+4'

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.