SPORT, WYWIADY, POLONIA

Tenis: Indian Wells: Świątek, Hurkacz i Linette powalczą w Tenisowym Raju

932 dni czekali sympatycy tenisa na powrót piątego największego turnieju tenisowego na świecie: BNP Paribas Open w Indian Wells. Tego roku do tej malowniczo położonej pustynnej miejscowości w Południowej Kalifornii nie przyjadą Djokovic, Federer, Nadal, Ash Barty, Serena Williams czy Naomi Osaka, ale organizatorzy i tak spodziewają się zaciętych, stojących na wysokim poziomie zmagań, w których łączna pula nagród wynosi aż 16.7 mil dol. Polacy liczą na wysoko rozstawioną Igę Świątek i Huberta Hurkacza, który w 2019 doszedł tu aż do ćwierćfinału.

Indian Wells to niewielka, licząca nieco powyżej 5 tys. mieszkańców miejscowość w Południowej Kalifornii. Dystans drogowy stąd do Los Angeles wynosi około 200 kilometrów, a do słynącego z odwiedzanych przez gwiazdy Hollywoodu pól golfowych oraz gorących źródeł Palm Springs zaledwie 30 kilometrów. Położenie Indian Wells jest bardzo malownicze: w dolinie Coachella, w bezpośrednim sąsiedztwie parku narodowego Joshua Tree i z widokiem na ponad trzytysięcznometrowe wzniesienie San Jacinto Mountain. To wszystko sprawia, że turystom przypomina to pustynną oazę, gdzie panuje such klimat i roi się od przepięknych drzew palmowych. Można powiedzieć: raj.

I taki właśnie przydomek - Tennis Paradise - ma mający 44-letnią tradycję turniej Indian Wells Open, który od dekady nosi także miano swojego tytularnego sponsora banku BNP Paribas. Sponsor potężny, dlatego też rozgrywki są bardzo prestiżowe. W oficjalnym programie można przeczytać, że jest to największy łączony turniej typu Masters 1000 dla kobiet (WTA) i mężczyzn (ATP) oraz piąty największy na świecie - zaraz po Wielkich Szlemach. Zmagania odbywać się będą na 29 kortach, z czego główny ma ponad 16 tys. pojemności i jest drugim największym na świecie typowo tenisowym stadionem - zaraz za Arthur Ashe Stadium w Nowym Jorku.

W parze z prestiżem idą też nagrody pieniężne. Indian Wells to jeden z nielicznych turniejów (poza Wielkimi Szlemami), który w 2021 nie zdecydował się na obniżenie łącznych premii, które wynoszą 16,7 mil dol. Pula pieniędzy będzie rozdzielana jednak nieco inaczej, bo zwycięzcy turniejów singlowych zainkasują po 1.2 mil dol co stanowi 90 procent premii, którą w 2019 zgarnęli Dominic Thiem i Bianca Andreescu. Dziesięcioprocentową "podwyżkę" otrzymają za to tenisiści i tenisistki, którzy odpadną w pierwszej rundzie (nieco powyżej 18 tys. dol), a najwięcej zyskają ci, którzy polegną już w pierwszej rundzie kwalifikacji, bo wylecą z Palm Springs z czekami na 4,7 tys dol czyli niemal dwukrotnie większymi niż w 2019.

Na tegoroczną edycję Indian Wells trzeba było czekać aż 31 miesięcy. Finał poprzedniej rozegrany został 17 marca 2019, a w ubiegłym roku był to pierwszy turniej, który został odwołany z powodu pandemii. Również w marcu tego roku nie podjęto się próby organizacji w związku z problemami z logistyką, obostrzeniami i kwarantanną, jakie wynikły podczas Australian Open, gdzie uczestnicy musieli m.in. poddać się rygorystycznemu, dwutygodniowemu pobytowi w odizolowanej od świata zewnętrznego "bańce". Dyrektor Sportowy Indian Wells Tommy Hass - niegdyś druga rakieta świata - niedawno najpierw żartobliwie nazwał imprezę "swoim personalnym Oktoberfestem" (jest Niemcem), a potem wspominając tamte decyzje wyznał, że były one bardzo ciężkie do podjęcia, ale że długie oczekiwanie będzie w tym roku w pełni zrekompensowane.

Na to wszystko liczą także mieszkańcy i właściciele biznesów w Coachella Valley. W 2019 turniej przyciągnął na trybuny aż 475,372 widzów, wśród których byli m.in. Bill Gates, piosenkarka Gladys Knight, legenda koszykówki Bill Russell czy aktor Ben Stiller. Finansowe straty spowodowane odwołaniem edycji w 2020 szacowano na 400 mil dol. W tym roku rekord frekwencji nie padnie, ale już sam powrót tenisa na kalifornijską pustynię jest tam traktowany jak manna z nieba.

Ograniczona liczba widzów spodziewana jest m.in. w związku z komunikatem, że wejście na Indian Wells Tennis Garden będzie możliwe tylko dla osób zaszczepionych na COVID. Każdy z widzów musi posiadać smartfona z aplikacją Clear, która pozwoli na ściągnięcie zweryfikowanych danych o szczepionkach (podczas US Open wystarczyło mieć zdjęcie karty szczepień na telefonie lub wydrukowane na papierze). Dane te będą skrupulatnie sprawdzane przy wejściu przez wolontariuszy za pomocą ręcznego skanera. To wszystko sprawi, że noszenie masek na obiektach będzie całkowicie opcjonalne.

Wejściówki meczowe oraz bilety parkingowe również będą cyfrowe i odczytywane przez skanery. Na miejscu nie będzie można płacić gotówką, a całość swojego dobytku będzie można wnieść tylko w przezroczystych torebkach i również po przejściu przez skanujące bramki - podobne do przejść na lotniskach. Wszystko po to, aby ograniczyć kontakt międzyludzki, usprawnić logistykę oraz zapewnić komfort i bezpieczeństwo.

Mimo ciepłej aury i atrakcyjnych warunków finansowych w Indian Wells zabraknie kilku znanych zawodników i zawodniczek. Do kontuzjowanych Rafy Nadala (uraz lewej stopy) i Rogera Federera (operacja kolana) dołączył niedawno ostatni z Wielkiej Trójki Novak Djokovic. Serb i Federer to turniejowi rekordziści, bo Indian Wells wygrywali po pięć razy. Tytułu nie obroni także Thiem, który w sierpniu ogłosił rozbrat z tenisem w związku z dolegliwościami nadgarstka. Po stronie Pań - oprócz liderki rankingu WTA Ashleigh Barty - zabraknie m.in. wciąż nie mogącej odnaleźć radości w tenisie Naomi Osaki oraz Sereny Williams, która 26 września skończyła 40 lat. Nie zagra też - z powodu infekcji COVID 19 - druga na liście WTA Aryna Sabalenka. Białorusinka dotarła do Indian Wells, ale turniej obejrzy z hotelowej izolatki.

Zagra za to cała pozostała plejada topowych graczy (Danił Miedwiediew, Stefanos Tsitsipas i Alex Zverev) i tenisistek ( Barbora Krejcikova, Andreescu i Karolina Pliskova). W męskim singlu Polacy oczywiście liczyć będą na Huberta Hurkacza, dla którego ostatni występ w Indian Wells będzie się kojarzyć z minimalną porażką w ćwierćfinale z Federerem. Wśród Pań nasz kraj reprezentować będą Katarzyna Kawa i Magdalena Fręch, które zagrają w kwalifikacjach oraz Magda Linette i rozstawiona z nr drugim Iga Świątek. W 2019 raszynianka odpadła w drugiej rundzie kwalifikacji, a Linette poległa na tym samym etapie, ale turnieju głównego. Do chwili obecnej największym sukcesem polskiego tenisa w BNP Paribas Open jest finałowy występ Agnieszki Radwańskiej, która w 2014 przegrała z Włoszką Flavią Penettą 2:6 1:6.

Z USA dla PAP Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.