SPORT, WYWIADY, POLONIA

US Open: Szymon Walków: "To było moje największe zwycięstwo w karierze"

Szymon Walków, który wraz z Hubertem Hurkaczem tworzy parę polskiego debla. kilka dni temu zadebiutował w US Open. W piątek mieliśmy nadzieję, że ich przygoda będzie jeszcze trwała, ale niestety dwójka wrocławian przegrała z Matthew Ebdenem i Maxem Purcellem 4:6 6:7(4). "Kibicuję Hubertowi z całego serca. Cieszę się z jego sukcesów i z tego, że mogę grać z nim w debla." - tłumaczy Walków.

Szymonie, ostatnie dni były nieco szalone - upały, ulewa, przerwany, ale w rezultacie wygrany mecz pierwszej rundy i wreszcie starcie z Australijczykami. Jak się czujesz przy tym całym lekkim szaleństwie?

SZW: Fizycznie czuję się bardzo dobrze i nic mi nie dolega. Spędziłem tu już ponad tydzień. Przyleciałem kilka dni przed pierwszym meczem, aby trochę się zaklimatyzować i zapoznać ze zmianą czasową. To mój drugi raz w Stanach; pierwszym razem kilka lat temu odwiedziłem Zachodnie Wybrzeże. Nowy Jork to nowe przeżycie. Codziennie odrabiałem lekcje w postaci sprawdzania kortów i atmosfery na Wielkim Szlemie. Starałem się przygotować do tego turnieju najlepiej jak mogłem.

Wasz bilans to niespodziewany triumf nad parą rozstawioną z nr 5 oraz nieznaczna porażka w drugiej rundzie z parą z Australii. Czyli ogólnie na plus czy na minus?

SzW: Na plus. To mój drugi szlem. Pierwszy - na French Open - nie do końca nam się udał. W US Open w pierwszym meczu nie byliśmy faworytami, ale zagraliśmy dobrze i sięgnęliśmy po wygraną. Była ona najważniejsza w mojej karierze i bardzo cieszę z tego powodu się. Dziś natomiast przeciwnicy zagrali bardzo solidnie i po prostu byli od nas trochę lepsi.

Obaj z Hubertem pochodzicie z Wrocławia. To zagłębie polskiego tenisa. Dlaczego?

SzW: Tak. Tak się składa, że mamy i mieliśmy w historii tenisa kilku bardzo utytułowanych singlistów i deblistów. Bo prócz Huberta z Wrocławia pochodzi również Michał Przysiężny. Łukasz Kubot też kiedyś zahaczył o Wrocław. Teraz we Wrocławiu z trenerem Aleksandrem Charpantidisem trenuje Kacper Żuk. Myślę, że kluczem do tego, że środowisko wrocławskie wychowało bardzo wielu zawodników było to, że wspólnie trenowaliśmy, wspólnie wspieraliśmy nawzajem i ciągnęliśmy się do góry. Ta mentalność, to wzajemne wsparcie sprawiły, że spora liczba zawodników poszła trochę wyżej.

Jakie plany na przyszłość? Była pierwsza runda French Open, była druga US Open. Czy będzie trzecia w Australian Open?

SzW. Do Australian Open daleka droga i jeszcze nie mamy dalszych planów. Usiądziemy wspólnie wkrótce i porozmawiamy. I jeśli się uda coś zaplanować to chętnie znów wspólnie gdzieś wystąpimy. Ale mimo to, że Hubert gra świetnie w debla i że stara mi się tu pomóc, to dla niego singiel to priorytet. Liczę, że będzie mu super szło w grze pojedynczej i że zobaczymy go w Mastersie.

Kim jest dla Ciebie Hubert?

SzW: To świetny kolega z kortu. Mimo, że jest młodszy o dwa lata to razem się wychowaliśmy. Znamy się bardzo długo. Od 15-16 roku życia wspólnie jeździliśmy na basen i razem trenowaliśmy. Bardzo go doceniam, bo do wszystkiego doszedł cięźką pracą i skromnością. Bardzo mu kibicuję, cieszę się z jego sukcesów i mam nadzieję, że tych sukcesów będzie coraz więcej.

Rozmawiał w Nowym Jorku dla PAP: Tomasz Moczermiuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.