SPORT, WYWIADY, POLONIA

Patryk Klimala: "Chcę być najlepszym strzelcem w MLS"

Photo: Kyle Ross / USA TODAY Sports

Patryk Klimala przyleciał do USA już ponad miesiąc temu. Dobrze się tu czuje i zapowiada, że jest tu po to, aby strzelać gole i zdobywać z drużyną trofea. "Mam stanowić o sile tego zespołu i tak właśnie będzie." - zapowiada były zawodnik Jagiellonii Białystok i młodzieżowej kadry Polski.

Jakie były kulisy Twojego transferu do MLS?

Patryk Klimala: Pomysł z Nowym Jorkiem pojawił się w mojej głowie parę miesięcy temu, kiedy zacząłem myśleć o zmianie otoczenia na bardziej odpowiednie dla mojego rozwoju. Pierwsze rozmowy z Red Bulls nie zaowocowały jeszcze kontraktem, ale po dwóch-trzech miesiącach temat powrócił. Odbyłem długą rozmowę z austriackim szkoleniowcem Gerhardem Struberem, który opowiedział mi o swoim projekcie i pomyśle na grę. Zaufałem mu, bo znam kilku zawodników, których wcześniej prowadził i wiedziałem, że dotrzyma słowa. I tak właśnie jest, bo po pierwszym miesiącu pobytu w USA zagrałem tyle samo, a może i więcej minut niż podczas półtora roku w Celticu. 

Co dokładnie spodobało się Tobie w projekcie trenera Strubera?

PK: Przede wszystkim porównując mój były a obecny klub to taktyka Red Bulls to typowo moje granie. Kiedy występowałem w Celticu większość klubów tylko się broniła i brakowało otwartej gry. W MLS jest inaczej. Nikt - grając przeciwko nam - nie stawia tylko na defensywę. Często gramy równy bój i wszystko rozstrzyga się gdzieś pod koniec. Poza tym Red Bulls grają wysokim pressingiem i to jest ulubiony dla mnie system. W tym systemie jestem nieprzyjemnym zawodnikiem dla obrońców, bo lubię atakować i wywierać na nich presję.

Wiesz, że jesteś drugim Polakiem w tym klubie? Przed Tobą epizod w NY/NJ MetroStars miał Andrzej Juskowiak. Jego ściągnięto po to, aby strzelał gole i pomogł drużynie w tym, aby wreszcie udało się wygrać upragniony MLS Cup. Czy z Tobą jest podobnie?

PK: Szczerze to nie śledziłem Red Bulls wcześniej, dlatego nie miałem pojęcia, że tu był ktoś z Polaków. Słyszałem co nieco o "klątwie" - czyli o tym, że mimo iż drużyna jest jedną z najlepszych w MLS to wciąż w klubowej gablocie brakuje najważniejszego z trofeów jakim jest MLS Cup. Powiem tak, bo nie grałem przez półtora roku, ale znam swoją wartość: przyleciałem tu robić różnicę, strzelać bramki i odnosić z Red Bulls sukcesy. Nie mam jeszcze rytmu meczowego i wciąż dopiero poznaję się z partnerami w pomocy i ataku, ale w pierwszych trzech meczach już tę różnicę robiłem. Zdaję sobie sprawę, że mam stanowić o sile tego zespołu i tak właśnie będzie.

Jesteś kolejnym przykładem na to, że w MLS panuje moda na ofensywnie grających Polaków. Co sądzisz o takiej wewnętrznej rywalizacji z Kacprem Przybyłko, który jest najskuteczniejszym Polakiem w historii w MLS, Adamem Buksą, który ma w tym roku już cztery gole na koncie czy Jarosławem Niezgodą, który przed kontuzją seryjnie strzelał dla Portland Timbers?

PK: Nie staram się porównywać do nikogo, ani nie jestem tu po to, aby rywalizować z Polakami. Aczkolwiek to, że jest nas tutaj sporo jest bardzo fajne i mnie osobiście bardzo motywuje do tego, aby udowodnić sobie, że ja strzelę więcej, że zagram lepiej. Mnie taka rywalizacja napędza. Ale moje aspiracje sięgają wyżej. Obecnie klasyfikację strzelców otwiera słynny Javier Chicharito Hernandez. Ja chcę strzelić więcej goli niż on. Mam zamiar być najlepszym strzelcem w MLS.

Co Ciebie zaskoczyło w MLS do tej pory?

PK: Przede wszystkim to zaskoczyło mnie to, że w USA - jeśli chodzi o kraj - wszędzie jest pięknie. Odwiedziłem do tej pory kilka miejsc i one wszystkie mi się podobały. MLS natomiast nie zaskoczyła mnie niczym. Słyszałem opinie, że to słaba liga, ale takie bzdury wygadują ludzie, którzy nie mają o niczym pojęcia. Mam porównanie z polską i szkocką ligą i MLS wcale nie odbiega od szkockiej. Wręcz przeciwnie rozwija się z sezonu na sezon i za kilka lat to będzie naprawdę mocna liga. Cieszę się, że jestem częścią jej i Red Bulls, który ma mocarne plany.

Śledzisz w USA Euro? W sobotę gramy o wszystko z Hiszpanią. Stać nas na sprawienie niespodzianki?

PK: W piłce nie ma niespodzianek, bo wszystko się może zdarzyć. Wszyscy skazują Polskę na pożarcie, ale oglądałem mecz ze Szwecją i tak naprawdę wynik mógł pójść w obie strony. Znamy styl gry Hiszpanów, wiemy, że będą się utrzymywać przy piłce, ale my z przodu mamy Roberta Lewandowskiego, Piotrka Zielińskiego i chyba teraz zagra Kuba Moder. To świetni piłkarze, którzy dobrze grają w klubach i liczę na to, że dzięki nim pokonamy Hiszpanów. Będę za to mocno trzymać kciuki. 

Rozmawiał w Nowym Jorku Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.