SPORT, WYWIADY, POLONIA

Hurkacz: Marzę o medalu na igrzyskach

Hubert Hurkacz rozpoczyna swój sezon od występów w amerykańskim turnieju ATP w Delray Beach na Florydzie. Mierzy wysoko, ale w tym sezonie skupia się głównie na wielkich szlemach i występie na olimpiadzie w Tokio. "To moje marzenie. Nie tylko występ, ale i medal." - zdradza niespełna 24-letni wrocławianin.

Tomasz Moczerniuk, PAP: Panie Hubercie wchodzimy w nowy sezon, jak w związku z tym zdrowie i forma?

Hubert Hurkacz: Wszystko dobrze, dziękuję. Forma cały czas idzie do góry. Bardzo się cieszę z tego, że zaczynamy poważne granie i nie mogę się doczekać pierwszego meczu.

Jak spędził Pan okres roztrenowania?

HH: W zasadzie to takiego nie było, może poza końcówką listopada, zaraz po triumfie w deblu w Paryżu. W grudniu wróciłem do treningów, po to, aby w wigilię już lecieć do Stanów Zjednoczonych. Rodzinną kolację świąteczną urządziliśmy sobie dzień wcześniej, a potem już nie było świętowania tylko treningi w USA.

Nad czym skupiała się pańska uwaga podczas treningów? Co chciałby Pan poprawić w tym roku?

HH: Nie było jednej rzeczy, nad którą spędziłbym masę czasu. Trenowaliśmy raczej wszystko, analizowaliśmy całokształt mojej gry. Głównie chodziło o to, abym na korcie podejmował coraz lepsze decyzje. Dużo o tym rozmawiam z moim trenerem. Craig Boyton pomaga mi także mentalnie. Cały czas rozwijam się także w tym aspekcie, aby być jeszcze silniejszym.

Trenuje Pan niedaleko Delray Beach na Florydzie. Czy dlatego zdecydował się Pan na start w tym turnieju ATP?

HH: Tak, nasza baza w Saddlebrook znajduje się o godzinę drogi od Delray Beach dlatego pojawił się pomysł, aby podjąć rywalizację w tym turnieju. Wystąpię w nim zarówno w deblu jak i w singlu. Cieszę się, że już wkrótce będę mógł się sprawdzić na korcie.

W grze podwójnej ponownie zagra Pan z Amerykaninem Johnem Isnerem, z którym rywalizował Pan w Western and Southern Open w 2020. Jesteście rozstawieni z trójką i w pierwszej rundzie zmierzycie się z rodakami Isnera: braćmi Chrisem i Ryanem Harrison. Czy można liczyć, że będzie drugi deblowy triumf?

HH: Nie chcę spekulować jeśli chodzi o wyniki. Ale cieszę się, że zagram w parze z Johnem, bo to czołowy singlista świata. Jesteśmy jeszcze umówieni na wspólną grę w Melbourne, ale potem już będę grał z Kanadyjczykiem Felixem Auger Allassime, z którym triumfowaliśmy w listopadzie w turnieju ATP Masters w Paryżu.

W singlu rozpocznie Pan granie od drugiej rundy, bo w pierwszej - jako turniejowa "czwórka" otrzymał Pan wolny los.

HH: Tak, czekam na rywala, którym będzie albo Kolumbijczyk Daniel Elahi Galan albo Słowak Andrej Martin. Z tym drugim nigdy jeszcze nie grałem, z tym pierwszym spotkałem się raz w 2016 w kwalifikacjach challengera ATP w Genui. Wygrałem wtedy 6:4 6:1.

Jakie cele stawia Pan sobie w tym turnieju oraz całym 2021?

HH: Na Florydzie chcę po prostu skupiać się na każdym nadchodzącym meczu. Natomiast w 2021 najważniejsze będą występy w wielkich szlemach oraz oczywiście igrzyska olimpijskie. Uczestnictwo na olimpiadzie to rzecz wyjątkowa i nie ukrywam, że jest moim marzeniem.

Samo uczestnictwo czy może medal?

HH: Oczywiście, że nie pojadę tam tylko, aby zaliczyć występ. Chcę - tak jak zresztą podczas każdego turnieju - grać tam jak najlepiej, wygrywać i zajść jak najdalej. Marzę o zdobyciu medalu.

W lutym rusza opóźniony Australian Open. Ze względu na pandemię organizacja - głównie logistyczna - jest nieco skomplikowana. Jak Pan się na to zapatruje?

HH: Chodzi o czarterowe loty i kwarantannę w Melbourne? Na pewno nie będzie to łatwe, bo spędzanie tyle czasu w hotelu, gdzie oprócz kilku godzin treningów nie można w zasadzie robić nic nie należy do rzeczy komfortowych. Ale to jest nasza praca i wiemy, jaka jest sytuacja. Zaadaptujemy się do tego i jakoś damy sobie radę. Mam szczerą nadzieję, że to będzie ostatni raz kiedy turniej będzie organizowany w taki sposób i że już wkrótce wszystko wróci do normy.

Czy podczas listopadowo-grudniowego pobytu w Polsce czuł Pan nad Wisłą tenisową "wiosnę" związanej z triumfami polskich reprezentantów we Francji?

HH: Osobiście bardzo się cieszę z sukcesu Igi Świątek. To, co uczyniła jest niesamowite. Jej triumf w Paryżu mobilizuje także i mnie. Dodaje wiary, że takie rzeczy leżą w moim zasięgu. Wiem, że w Polsce dużo dzieci zapisuje się na tenis jako pokłosie tego zwycięstwa. Ja jej serdecznie gratulowałem i teraz mocno kibicuję jej w 2021. Tak jak ona zresztą kibicuje nam.

Rok 2020 to rok pandemii, ale także i historycznych osiągnięć polskich sportowców. Czy w 2021 utrzymamy się na szczycie?

HH: Oby, ale to nie jest tak, że byliśmy najlepsi ze względu na pandemię. Na sukcesy Roberta Lewandowskiego czy Igi wpływ miało wiele czynników. Robert utrzymuje się w ścisłej światowej czołówce od lat i po prostu w tym roku nadszedł jego czas. O Idze wiadomo było, że ma potencjał i błyskawicznie się rozwija. W Paryżu udowodniła, że jej świetna gra może dać wygraną. Bardzo się z tego cieszę.

Z USA dla PAP, Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.