SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS Week 3: Ostre strzelanie w Harrison, porażki Toronto i NYC FC, remis Fire

Pierwsze zwycięstwo w sezonie odnieśli piłkarze Red Bulls Nowy Jork. Była ekipa Mateusza Miazgi po dramatycznym meczu pokonała u siebie Houston Dynamo 4:3 i opuściła ostatnie miejsce w tabeli. Druga nowojorska ekipa uległa na Yankee Stadium Orlando City SC 0:1 i dla jej nowego szkoleniowca Patricka Vieiry była to pierwsza porażka w MLS. Takim samym wynikiem zakończyło się spotkanie w Kansas City, gdzie Toronto nie dali rady Sportingowi. Bezbramkowym remisem zakończyło się natomiast spotkanie pomiędzy Chicago Fire i Columbus Crew. 

Grad goli, fatum stoperów

Aż siedem goli oglądali w sobotni wieczór kibice na Red Bull Arena. Festiwalu goli można było się spodziewać, bo do Harrison przyjechała najbardziej efektownie grająca w tym roku ekipa z Houston. W poprzednich dwóch kolejkach drużyna Owena Coyle'a zremisowała z New England Revolution 3:3 i rozgromiła w derbach Teksasu FC Dallas 5:0. Red Bulls z kolei doznali dwóch porażek i zasłużenie zajmowali ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. 

Obrońcy patery Supporter's Shield rozpoczęli z animuszem i w 22.min po akcji prawym skrzydłem powracającego do składu po kontuzji Gonzalo Verona bramkę zdobył Sasha Kljestan. Wielki udział miał w tym trafieniu doświadczony obrońca gości DaMarcus Beasley, który fatalnie skiksował próbując przeciąć podanie Argentyńczyka do pomocnika Red Bulls. 

Cała pierwsza część stała zresztą pod znakiem brzemiennych w skutki błędów obrońców, bo w 35.min pomyłkę Gideona Baah wykorzystał Will Bruin. Sześć minut później ten sam zawodnik z zimną krwią pokonał Luisa Roblesa po raz drugi - tym razem winowajcą był Ronald Zubar. W 54.min obu środkowych obrońców nie było już na boisku, bo jeszcze przed przerwą kontuzji doznał Baah, a po zmianie stron Zubar. W obliczu wcześniejszej kontuzji Damiana Perinelle i transferu Matta Miazgi do Chelsea na stoperze zmuszeni byli zagrać piłkarze z głębokich rezerw: Carl Ouimette oraz Conor Lade. Na domiar złego w 32.min z boiska zszedł Veron, który doznał kontuzji... drugiej nogi.

Mimo całej serii niekorzystnych doświadczeń Red Bulls zdołali wyrównać. W 63.min sprytem wykazał się wprowadzony na boisko za Verona Mike Grella, który w zamieszaniu podbramkowym tak wystawił nogę, że wybijana przez obrońców Dynamo piłka zamiast poza polem karnym wylądowała w siatce. 

Kiedy dwie minuty później drugą piękną asystą popisał się Boniek Garcia i Houston znów wyszło na prowadzenie wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać gościom zwycięstwa. Jednak Red Bulls nie mając nic do stracenia zaatakowali z wściekłością i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 77.min pięknym rogalem zza pola karnego wyrównał Felipe. Ten sam zawodnik w 83.min zdobył jeszcze piękniejszego gola z rzutu wolnego i Byki odzyskały prowadzenie, które mogły... stracić w doliczonym czasie gry. Ofiarną interwencją popisał się Sal Zizzo, który twarzą zablokował strzał jednego z graczy Houston. 

Ostatecznie Red Bulls wygrali ten szalony (w sumie 37 strzałów!) mecz 4:3 i zasłużyli na wielkie brawa, ale ich sytuacja nadal jest dramatyczna. 1 kwietnia czeka ich zawsze ciężki wyjazd do Revolution i wątpliwe jest czy Baah, Veron i Zubar zdążą się wyleczyć. Wygląda na to, że szansę otrzymają dublerzy lub młodzież z rezerw, w których występuje dwóch Polaków: Konrad Plewa i Jeremiah Dabrowski.

Larin katem NYC FC

W jedynym rozegranym w piątek meczu trzeciej kolejki NYC FC podejmowali u siebie Orlando City SC. Już w 7.min prowadzenie dał gościom dość przypadkowy gol Cyle Larina, który dołożył głowę do dośrodkowania Rafaela Ramosa. Gospodarze, których dopingowało ponad 24 tys. kibiców rzucili się do odrabiania strat, ale żaden z 16 strzałów nie trafił do siatki. Najbliżej szczęścia byli: w 61.min Mix Diskerud, którego strzał obronił Joe Bendik oraz Steven Mendoza, który w 73.min trafił w słupek. Z drugiej strony idealnej sytuacji nie wykorzystał w 70.min Kevin Molino i mecz zakończył się pierwszą w sezonie wygraną The Lions. Okazja do rehabilitacji za pierwszą w 2016 porażkę dla The Club nadarzy się już w najbliższą sobotę, kiedy na Yankee Stadium przyjadą New England Revolution. Początek meczu o 15:00.

Piękne gole z rzutów wolnych, rekordowy Shuttleworth

Trzecia kolejka MLS stała pod znakiem spektakularnych bramek ze stałych fragmentów gry. Bramka Felipe z rzutu wolnego dała zwycięstwo Red Bulls w meczu z Houston. W Dallas w 79.min piłkę nad murem do siatki posłał Mauro Diaz i było to zwycięskie trafienie w meczu z Montrealem (w 87.min wynik ustalił Maxi Urruti). Także w Portland pierwsza bramka padła z wolnego, a jej autorem był Joao Plata z Realu Salt Lake. Goście prowadzili już 2:0, ale dwie bramki Fanendo Adi (w tym druga z karnego) sprawiły, że mistrzowie MLS zdołali w końcówce uratować punkt. Dla Realu remis i tak był świetnym rezultatem, bo po czerwonych kartkach w 31.min Kyle Beckermana i 83. Jamesona Olave kończyli mecz w dziewiątkę. 

Najpiękniejszego gola kolejki zdobył Andreas Ivanschitz, który w 52.min wyrównał stan pojedynku Cascadia Cup pomiędzy Seattle Sounders i Vancouver Whitecaps. Jednak z CenturyLink Field z tarczą wyjechali goście, bo w 74.min drugiego gola z jedenastki strzelił Pedro Morales. Gospodarze nieoczekiwanie są jedyną drużyną w MLS, która po 3. kolejkach nie ma na koncie nawet jednego oczka.

Bramka z rzutu karnego padła także w Los Angeles, gdzie Galaxy pokonali w derbach Kalifornii San Jose 3:1. Jej autorem był Robbie Keane. Wcześniej do siatki Earthquakes dwukrotnie trafił Gyasi Zardes. Honorowe trafienie dla gości, którzy kończyli mecz w 10. (w 45.min czerwony kartonik obejrzał Simon Dawkins) zdobył niezawodny Chris Wondolowski, który ma 3 gole w 3 spotkaniach i 112 w karierze w MLS.

Najwyższe zwycięstwo w kolejce odnieśli piłkarze Union, którzy ograli w Filadelfii New England Revs 3:0. Dwa gole dla gospodarzy zdobył CJ Sapong, ale więcej mówiło się o bramkarzu gości Bobbym Shuttleworthu, który - jako czwarty golkiper w historii MLS - obronił dwa rzuty karne w jednym meczu. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Shuttleworth nie dał się pokonać Illsinho, a w 77.min odbił strzał Sebastiana Le Toux. Bramek i emocji zabrakło w Chicago, gdzie Fire podejmowali Columbus Crew. Spotkanie sędziował Polak Robert Sibiga. Remis padł także w Waszyngtonie, gdzie DC i Colorado Rapids zdobyli po jednym golu.

Jeden, kontrowersyjny gol Brada Davisa zadecydował o zwycięstwie Sportingu KC nad Toronto FC. Pomocnik gospodarzy tuż przed strzeleniem bramki wywalczył nieprzepisowo piłkę przewracając w polu karnym Justina Morrowa. Dla gospodarzy było to już trzecie zwycięstwo w roku i tylko oni mogą pochwalić się nieskazitelnym rekordem. 

NYC FC - Orlando City SC 0:1 (Larin 7')
Red Bulls - Houston Dynamo 4:3 (Kljestan 22' Grella 63' Felipe 77' 83' - Bruin 35' 41' Alex 65')
LA Galaxy - San Jose Earthquakes 3:1 (Zardes 56' 62' Keane 90'k - Wondolowski 89', czerwona: Dawkins, SJE)
Portland Timbers - Real Salt Lake City 2:2 (Adi 80' 84'k - Plata 17' Movsisyan 58', czerwone: Beckerman i Olave, RSL)
FC Dallas - Montreal Impact 2:0 (Diaz 79' Urruti 87')
Seattle Sounders - Vancouver Whitecaps 1:2 (Ivanschitz 52' - Morales 10' 74')
Chicago Fire - Columbus Crew 0:0
DC United - Colorado Rapids 1:1 (Espindola 80' - Powers 69')
Sporting KC - Toronto FC 1:0 (Davis 70', czerwona: Roger Espinoza, Sporting)
Philadelphia Union - New England Revolution 3:0 (Sapong 18' 34' Le Toux 90', czerwona: Watson, Revs)

Tabela:
Wschód:
1. Montreal Impact 3 6 6:4
2(4). Philadelphia Union 3 6 5:3
3(5). Orlando City 3 5 4:3
4(2). Toronto FC 3 4 4:3
5(3). NYC FC 3 4 6:6
6(10). New York Red Bulls 3 3 4:8
7. Chicago Fire 3 2 4:5
8(5). New England Rev 3 2 3:6
9(9). DC United 3 2 2:5
10(9). Columbus Crew 3 1 2:4

Zachód:
1(2). Sporting KC 3 9 4:1
2(5). LA Galaxy 3 6 7:3
3(8). FC Dallas 3 6 5:5
4(1). San Jose Earthquakes 3 6 4:4
5(4). Real Salt Lake 3 5 6:5
6(3). Houston Dynamo 3 4 11:7
7(6). Portland Timbers 3 4 5:5
8(7). Colorado Rapids 3 4 2:2
9. Vancouver Whitecaps 3 3 5:6
10. Seattle Sounders 3 0 2:5

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.