SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS playoffs: Gospodarze górą, trudna sytuacja Red Bulls

W pierwszych finałowych meczach konferencji w MLS miejscowe drużyny nie były ani krzty gościnne dla zespołów przyjezdnych. W Portland Timbers zaaplikowali FC Dallas aż trzy gole i choć sami stracili jednego to przed niedzielnym rewanżem w Teksasie stoją w dużo lepszej sytuacji. Jeszcze lepiej stoją akcje Columbus Crew, którzy nie tylko strzelili Red Bulls najszybszego gola w historii playoffs, ale aby odpaść muszą przegrać w Harrison różnicą aż trzech bramek.

Historyczny gol, statystyka za Crew

Kiedy kilka tygodni temu kończył się sezon zasadniczy na czele konferencji Wschodniej znajdowały się ekipy New York Red Bulls i Columbus Crew. Oba zespoły udowodniły też swoją klasę w fazie playoffs, gdzie nie miały problemów z pokonaniem swoich dotychczasowych przeszkód. Dlatego ich awans do finału MLS East nie był dla nikogo niespodzianką i fachowcy ostrzyli sobie zęby zarówno na walkę na boisku (Kei Kamara vs Bradley Wright-Phillips czy Ethan Finley vs Sasha Kljestan) jak i ławce szkoleniowców, gdzie zasiadło dwóch młodych, ambitnych i utalentowanych amerykańskich szkoleniowców.

Żaden z fachowców nie spodziewał się jednak, że ekipa Jesse Marscha, która zazwyczaj rozpracowuje przeciwnika w najdrobniejszych detalach, już po 9. sekundach meczu w Columbus da się zaskoczyć i będzie musiała gonić wynik. Tym bardziej, że zdobyta przez gospodarzy bramka była efektem akcji bardziej przypominajacej rozgrywki w trampkarzach niż w profesjonalnej lidze. Kiedy zabrzmiał pierwszy gwizdek trójka graczy Crew pomknęła w stronę bramki strzeżonej przez Luisa Roblesa, a Will Trapp posłał w ich kierunku długą piłkę. Najlepiej grający głową gracz w lidze Kei Kamara przedłużył podanie w pole karne, gdzie ofiarnie o futbolówkę powalczył Ethan Finley. Próbujący zatrzymać go Mateusz Miazga i Ronald Zubar przeszkodzili sobie wzajemnie i do przypadkowo odbitej piłki dopadł Justin Meram i wpakował ją do siatki. Jak się okazało była to najszybciej zdobyta bramka w 20-letniej historii fazy pucharowej MLS.

Trzeba przyznać, że Byki mimo nieoczekiwanego zwrotu akcji (zwykle to on zbierają wczesne efekty wysokiego pressingu) otrząsnęły się z szoku błyskawicznie. Do linii pola karnego szło im zupełnie nieźle, ale zawodziło ostatnie podanie. Spora w tym zasługa defensywy Crew, która mimo absencji Argentyńczyka Gastona Sauro skutecznie pozbawiła Red Bulls ich największych atutów: gry skrzydłami. Lloyd Sam i Mike Grella byli w tym spotkaniu zupełnie niewidoczni, co przełożyło się na frustrujący wieczór dla Bradley Wright-Phillipsa. Najlepszy snajper Red Bulls (18 bramek w sezonie i 1 w playoffs) był odcięty od podań i nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę. W całym spotkaniu ta sztuka udała się tylko Grelli i Miazdze i w rewanży w najbliższą niedzielę taka statystyka po prostu nie może się powtórzyć.

Tym bardziej, że pod koniec spotkania na MAPFRE Stadium, który oglądało ponad 21 tys. widzów świetną indywidualną akcję przeprowadził reprezentant Kongo Cedric Mbwati. Wprowadzony na boisko w 80.min były gracz Betisu Sevilla i Numancii wpadł w pole karne, minął Daxa McCarty i Felipe i oddał strzał na bramkę Luisa Roblesa. Najlepszy bramkarz MLS w tym sezonie zdołał odbić piłkę ręką, ale wpadła ona wprost pod nogi czyhającego tam Kamary, który czubkiem buta dopełnił formalności. Dla kadrowicza Sierra Leone było to 25. trafienie w 2015 roku.

Mimo iż statystyki przemawiają za Crew (tylko dwukrotnie w historii drużyna, która po pierwszym meczu przegrywała dwoma bramkami zdołała odrobić straty i awansować) rewanż na Red Bull Arena (niedziela, 7:30pm) nie będzie formalnością. Zdobywcy Supporters Shield wygrali tam w tym roku aż 12 spotkań z czego siedmiokrotnie były to wiktorie dwoma lub więcej bramkami. Z pewnością stać ich więc na to, aby w przeciągu 90 minut przynajmniej doprowadzić do dogrywki. Dla graczy Gregga Berhaltera, których jeszcze dwa lata temu trenował Robert Warzycha, kluczowe będzie strzelenie jednego gola i kto wie, być może w Harrison znów rzucą się do ataku od pierwszych minut. Z pewnością uczynią to gospodarze, a to gwarantuje spektakl na najwyższym poziomie.

Oprócz porachunków za pierwszy mecz w Columbus, Red Bull pałają żądzą rewanżu za finał MLS w 2007, w którym lepsi okazali się piłkarze z Ohio. W jedynym dotychczasowym meczu o mistrzostwo MLS dla obu klubów padł wynik 3:1. Jeśli Red Bulls marzą o tegorocznym dublecie ich zwycięstwo musi być jeszcze bardziej okazałe.

Otwarcie dla Timbers, cudowny gol Asprilli

Na Zachodzie również doszło do starcia pomiędzy czołowymi drużynami sezonu zasadniczego. W ostatnim tym roku meczu na Providence Park w Portland trzeci w tabeli Timbers podejmowali mistrza z FC Dallas. I tu też gospodarze mogli objąć prowadzenie w 1.min gdyby Lucas Melano wykorzystał świetne podanie Darlingtona Nagbe i sytuację sam-na-sam z Jesse Gonzalezem. Wychowanek, który gra obecnie w kadrze U20 Meksyku w dobrym stylu obronił uderzenie dwa lata starszego Argentyńczyka.

Timbers - wspierani jak zwykle (od momentu dołączenia do ligi w 2011 wszystkie mecze w Portland są wysprzedane!) komplet 21144 widzów - nie dali za wygraną i w 23.min Liam Ridgewell po rzucie rożnym - wykonywanym przez Nagby'ego - z bliska wpakował piłkę do siatki. W akcji brał jeszcze udział Dairon Asprilla, który po dośrodkowaniu świeżo upieczonego reprezentanta USA strącił piłkę pod nogi Anglika. Młody Kolumbijczyk miał więc na koncie asystę a w 53.min dopisał do swojego konta bramkę i to przedniej urody. Napastnik Timbers przeciął złe podanie obrońcy FC Dallas i uderzył fantastycznie z około 30 metrów. Podkręcona piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Był to dopiero drugi gol Asprilli w sezonie.

Gracze Oscara Pareji, któremu zmarła matka na trzy dni przed meczem, rzucili się do odrabiania strat i w 62.min David Texeira sprytnym strzałem wykończył ładną akcję całego zespołu i zrobiło się tylko 2:1. Gospodarze nie ustali w poszukiwaniu trzeciego gola i zdobyli go w... 90.min po kolejnym dobrze wykonanym stałym fragmencie gry. Z rzutu rożnego piłkę w pole karne wrzucił Nagbe, tam powalczył o nią wprowadzony na boisko w 61.min Norberto Paparatto i w zamieszaniu podbramkowym najszybciej zareagował Nat Borchers ustalając wynik spotkania.

I w tym przypadku - choć w lepszej sytuacji stoją gracze Caleba Portera - sprawa awansu nie jest przesądzona. Dallas na Toyota Stadium w tym roku przegrali tylko dwukrotnie, a w rozegranym 25 lipca spotkaniu pomiędzy tymi drużynami padł wynik 4:1 dla gospodarzy. Co prawda od tamtej pory Timbers w siedmiu rozegranych na wyjeździe spotkaniach triumfowali aż pięciokrotnie (m.in. 5:2 z Galaxy w LA czy 2:0 w półfinale konferencji z Whitecaps w Vancouver), ale z pewnością ekipa z Teksasu także nie stoi na straconej pozycji.

Finały konferencji:
MLS East:
Columbus Crew - NY Red Bulls 2:0 (Meram 1' Kamara 85')
rewanż: Red Bull Arena, Harrison, NJ, niedziela, 29 listopada 2015, 19:30
transmisja TV: FOX Sports 1

MLS West:
Portland Timbers - FC Dallas 3:1 (Ridgewell 23' Asprilla 53' Borchers 90' - Texeira 62')
rewanż: Toyota Stadium, Frisco, TX, niedziela, 29 listopada 2015, 17:00
transmisja TV: ESPN

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.