SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Porażka Red Bulls, Perquis w playoffs!

Wielka radość graczy Toronto z pierwszego w historii awansu do playoffs. Foto: Toronto FC facebook
W okrojonej - ze względu na arcyważny mecz kadry USA z Meksykiem - kolejce MLS rozegrano tylko cztery spotkania. Zapadły w nich dwa rozstrzygnięcia: Toronto FC pokonali Red Bulls 2:1 i uzyskali pierwszy w historii awans do playoffs. W fazie pucharowej MLS na pewno zabraknie też NYC FC. Stało się to jasne po wyjazdowej wygranej Montrealu Impact nad Colorado Rapids.

Reds lepsi od Red Bulls

Na dwa tygodnie przed zakończeniem ligowych zmagań w wersji zasadniczej ekipa jedynego reprezentanta dorosłej kadry Polski Damiena Perquisa Toronto FC zapewniła sobie pierwszy w historii klubu awans do playoffs. Stało się tak dzięki środowemu zwycięstwu 2:1 nad Red Bulls Nowy Jork, którzy zaprzepaścili szansę na zapewnienie sobie pierwszego miejsca w tabeli Konferencji Wschodniej.

Stawka meczu sprawiła, że od pierwszych minut gospodarze agresywnie ruszyli na Red Bulls. Mimo sporego animuszu piłkarzom Grega Vanney'a brakowało wykończenia i koncepcji w rozegraniu szczególnie w okolicach pola karnego gości. Absencja ich kluczowych graczy - Michael Bradley, Jozy Altidore i Giovinco dopiero wrócili z wyjazdów na kadrę i wszyscy siedzieli na ławce rezerwowych - była widoczna gołym okiem. Red Bulls, którym remis wystarczał do zagwarantowania sobie pierwszego miejsca na Wschodzie nie wysilali się zbytnio i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Najbardziej emocjonującym momentem była czerwona kartka dla... Altidore, który rzekomo rzucał mięsem w kierunku arbitra bocznego. Upomnienie wykluczy napastnika Toronto z ostatniego meczu u siebie - w najbliższą sobotę z Columbus Crew. W 42.min kontuzji doznał też Damien Perquis, który musiał zejść do szatni. Nie wiadomo jak poważny jest to uraz i jak długo pauzować będzie reprezentant Polski na Euro 2012.

Sześć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą część gospodarze wyszli na prowadzenie. Gola - po fatalnym błędzie Ronalda Zubara (wciąż gra w miejsce zawieszonego za czerwoną kartkę Mateusza Miazgi) - strzelił były kadrowicz USA Hercules Gomez. Dla napastnika The Reds, który trafił do zespołu kilka tygodni temu była to pierwsza zdobycz bramkowa w sezonie.

W 71.min na boisku pojawił się Giovinco, który zastąpił Gomeza. Włoch, który we wtorek pomógł swojej kadrze w pokonaniu Norwegii w ostatnim meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Europy przyleciał do Toronto w... środę o 15:45. Kilka godzin później na własną prośbę był już na boisku i w 78.min po fenomenalnym rajdzie - uwolnił się spod opieki Sala Zizzo, ograł Felipe i Zubara - pięknym strzałem z lewej nogi w długi róg podwyższył na 2:0. Murowany kandydat na MVP zdobył swojego 22. gola w roku i zrównał się w klasyfikacji strzelców z Kai Kamarą. M.in. z tego powodu sobotni mecz Toronto - Crew zapowiada się fascynująco.

Red Bulls, którzy zagrali poniżej swojego poziomu stać było tylko na jedno trafienie. Chrisa Konopkę strzałem spoza linii pola karnego pokonał Shaun Wright-Phillips w 86.min. Dla byłego gracza reprezentacji Anglii był to pierwszy gol w barwach Red Bulls.

W najbliższej kolejce Red Bulls podejmą Philadelphię Union i w przypadku jakiejkolwiek zdobyczy punktowej zapewnią sobie pierwsze miejsce w tabeli Wschodu, gdzie obecnie na pozycję wicelidera wskoczyli piłkarze Toronto FC, którzy mają świetny finisz: wygrali cztery mecze pod rząd.

Drogba pozbawił złudzeń Lamparda

W jedynym rozegranym na weekend spotkaniu Montreal Impact pokonał w Colorado Rapids 1:0. Zwycięskiego gola zdobył w 16.min Didier Drogba po cudownie wykonanym rzucie wolnym. Zwycięstwo kanadyjczyków znacznie przybliżyło ich do awansu do playoffs i zakończyło marzenia NYC FC, którzy na dwie kolejki przed końcem tracą do Impactu 8 punktów. Można więc powiedzieć, że w korespondencyjnym pojedynku dwóch legend Chelsea Londyn Drogba wyrzucił z playoffs Franka Lamparda.

Wzrosły także notowania Portland Timbers, którzy dzięki bramce Fanando Adi z rzutu karnego w 55.min ograli w Salt Lake Real 1:0. Był to tzw. mecz o "sześć punktów", bo przed spotkaniem obie drużyny dzieliły w tabeli tylko trzy oczka. Timbers umocnili się więc na szóstej pozycji w Konferencji Zachodniej - ostatniej dającej premię w postaci awansu do playoffs.

W ostatnim środowym spotkaniu zmierzyły się czołowe drużyny na Zachodzie: FC Dallas i Vancouver Whitecaps. Górą byli gospodarze, którzy wygrali 2:0 po golach Barriosa (32') i Diaza (52'). Ekipa Oscara Parejy powróciła na fotel lidera MLS West i zrównała się w klasyfikacji Supporters' Shield z Red Bulls. Obie ekipy mają na koncie 54 punkty.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.