MLS Week 17: Skromna wygrana Red Bulls, trzy gole Toronto
Sean Davis w walce o piłkę z Lukiem Mullhollandem. Foto: RBNY |
Red Bulls wreszcie do przodu!
Piłkarze Red Bulls Nowy Jork przerwali fatalną, trwającą cztery spotkania serię porażek. Podopieczni Jesse Marscha w minimalnym stosunku pokonali w środowy wieczór Real Salt Lake 1:0. Jedyna bramka padła już w 4.min po akcji zapoczątkowanej przez Bradley Wright-Phillipsa, który wypatrzył na lewym skrzydle Kemara Lawrenca. Powracający z Copa America Jamajczyk podał do stojącego w polu karnym Seana Davisa, który wstrzelił piłkę w kierunku długiego rogu. Wyszłaby ona w aut, gdyby nie podążający za akcją Mike Grella, który z bliska wpakował ją do siatki.
Gospodarzom, którzy grali dużo lepiej niż w sobotnim starciu z Vancouver, sprzyjało szczęście, bo najpierw w 40.min za faul z boiska wyleciał Javier Morales a w 55. za podobne przewinienie Demar Phillips. Grając w 11. na 9. Red Bulls uzyskali przygniatającą przewagę, ale mimo oblężenia bramki Nicka Rimando (aż siedem udanych interwencji) i oddaniu aż 24. strzałów na świątynię Realu i 14. rzutów rożnych mecz zakończył się skromnym zwycięstwem gospodarzy, co może napawać optymizmem przed niedzielnymi derbami z NYC FC na Yankee Stadium (początek 16:30 czasu nowojorskiego).
W barwach Red Bulls całe spotkanie rozegrał Mateusz Miazga i był jednym z lepszych aktorów środowego pojedynku. Umiejętnie dyrygował poczynaniami kolegów z obrony oraz wyprowadzał piłkę. Oddał także na bramkę gości dwa strzały, z czego jeden o mały włos nie zaskoczył Rimando. Widać, że po powrocie z MŚ U20 Miazga nabrał jeszcze większej pewności siebie i chyba już na stałe wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie drużyny z Harrison.
Sensacja w Filadelfii, trzy gole Toronto
Największą niespodziankę środowej kolejki sprawili gracze Union, którzy pokonali u siebie Seattle Sounders 1:0. Jedynego gola zdobył CJ Sapong, który wyrównał rekord klubu z Pensylwanii wpisując się na listę strzelców w czterech kolejnych spotkaniach. Goście grający bez zawieszonego Clinta Dempsey i kontuzjowanego Oby Martinsa mogli przegrać wyżej, ale w 32.min rzutu karnego nie wykorzystał Maurice Edu.
Jednobramkowe zwycięstwa zanotowały także ekipy Columbus Crew i DC United. Crew powrócili na właściwe tory (sześć meczy bez zwycięstwa) dzięki dwóm trafieniom Kai'a Kamary (gola dla gości już w 33 sekundzie uzyskał Lee Nguyen). Lider klasyfikacji strzelców ma już na koncie 12 bramek i jest to jego najlepszy wynik w karierze. Ekipa stołeczna pokonała Fire w Chicago po bramce Connora Doyle i jej przewaga w tabeli Wschodu nad New England wzrosła już do 10 punktów. United jako pierwsi w MLS w tym sezonie wygrali 10 ligowych spotkań.
W meczu Toronto FC - Montreal Impact świetnie spisali się Designated Players. Zarówno Michael Bradley Jozy Altidore jak i Giovinco zdobyli bramki co pozwoliło do ogrania Montrealu Impact 3:1. W Orlando błyszczał inny DP Kaka, który ustalił wynik spotkania z Colorado Rapids na 2:0. Pierwszego gola strzelił Cyle Larin, a oba trafienia padły w odstępie zaledwie 180 sekund.
Po raz drugi w przeciągu kilku dni publiczność na StubHub Center w Los Angeles miała okazję oglądać swoich pupilków rozbijających w puch swojego przeciwnika. Po tym jak w sobotę rozgromili Union 5:1 tym razem nie pozwolili Portland Timbers wbić nawet gola. Bramkę w czwartym kolejnym meczu zdobył Sebastan Lletjet, ale pierwszoplanową postacią był Irlandczyk Robbie Keane, który zaliczył gola i dwie asysty.
17. kolejka MLS:
Red Bulls - Real Salt Lake 1:0 (Grella 4')
Philadelphia - Seattle Sounders 1:0 (Sapong 69')
Chicago Fire - DC United 0:1 (Doyle 73')
Columbus Crew - New England Revolution 2:1 (Kamara 4' 50' - Nguyen 1')
Orlando City SC - Colorado Rapids 2:0 (Larin 62' Kaka 65')
Toronto FC - Montreal Impact 3:1 (Bradley 27' Altidore 52' Giovinco 82'k - Oyongo 19')
Los Angeles Galaxy - Portland Timbers 5:0 (Lletget 13' Keane 18'k Rogers 33' Juninho 72' Villareal 88')
Leave a Comment