SPORT, WYWIADY, POLONIA

SuperBowl XLIX: Gostkowski: Do trzech razy sztuka!

W niedzielę fani New England liczyć będą na dwóch sportowców z polskimi korzeniami: kopacza Stephena Gostkowskiego (3) i wide receivera Roba Gronkowskiego (87). Foto: courtesy of New England Patriots
Kiedy podczas poprzedzającego Super Bowl 2012 Media Day jeden z reporterów zapytał Stephena Gostkowskiego o jego związki z Polską kopacz New England Patriots - którzy ulegli potem New York Giants 17:21 - przyznał, że oprócz zamiłowania do pierogów i anyżowych ciasteczek o naszym kraju nie wie kompletnie nic. Trzy lata później Gostkowski wciąż nie zdaje egzaminu z polskości, ale sportowo jest gotów, aby zadecydować o wygranej nad Seattle Seahawks (niedziela, 1 luty 18:30) i sięgnąć po swój pierwszy w karierze tytuł mistrzowski. 

Tomek Moczerniuk: Mimo iż trafiłeś do Patriots w 2006 r., już teraz jesteś najbardziej precyzyjnym kopaczem w historii New England i jednym z najlepszych w historii całej ligi (3. miejsce – przyp. TM). Jako drugi kopacz w historii zdobyłeś ponad 500 punktów w pierwszych czterech sezonach gry, jako pierwszy przekroczyłeś 1000 oczek w przeciągu 8. lat. W 2007 r. zdobyłeś 74 podwyższenia za jeden punkt ustanawiając rekord NFL. Jak tak dalej pójdzie to chyba masz szansę na Hall of Fame?


Stephen Gostkowski już stał się najlepszym
kopaczem w historii Patriotów.
Foto: courtesy of New England Patriots
Stephen Gostkowski: Wczoraj skończyłem dopiero 31 lat, jeszcze trochę pogram i zdobędę punktów. Ale ciężko będzie dostać się do Galerii Sław, bo tam nie lubią kopaczy. (śmiech) Zresztą, nie przejmuję się statystykami. Cieszy mnie, że mimo upływu lat wciąż mam miejsce w składzie.

Pierwszy sezon w barwach Patriotów nie należał do najłatwiejszych. Przyszedłeś jako debiutant, którego zadaniem było zastąpienie jednego z najskuteczniejszych i najodporniejszych na stres kopaczy w lidze. Nie obawiałeś się porównań do Adama Vinatieriego?

S.G.: Nie, nigdy nie myślałem w takich kategoriach. Adam był ważną częścią drużyny, która wywalczyła trzy tytuły mistrzowskie. Ale to nie myśmy z niego zrezygnowali, tylko on odszedł od nas. Więc presja na mnie nie była aż tak wielka. Wiedziałem, że zamiast się martwić, muszę robić swoje, próbując dobrze się przy tym bawić. Tak właśnie zrobiłem i wszystko poszło jak należy, bo w tym roku pobiłem jego rekord punktowy i zostałem najlepszym strzelcem w historii Patriots (1179 punktów - przyp. TM).

Teraz trzeba gonić Vinatieriego w innej kategorii, bo w ciągu dziesięciu lat zagrał on w czterech Super Bowl, z których wygrał trzy. Ty byłeś częścią dwóch, ale mistrzowskiego pierścienia nadal nie masz. Do trzech razy sztuka?

S.G.: To przez tych przeklętych Giants! (śmiech) Przegraliśmy oba mecze w SuperBowl właśnie z nimi, ale tak naprawdę zabrakło nam niewiele. Szczególnie w 2008 r., kiedy Nowy Jork triumfował z przewagą zaledwie 3 punktów. Ta porażka bolała tym bardziej, że nastąpiła po perfekcyjnym sezonie (16-0 w rundzie zasadniczej i 2-0 w playoffs przed Super Bowl XLII – przyp. TM). Byliśmy tak blisko, wydawało nam się, że już jesteśmy mistrzami. A jednak się nie udało. Ciężko było się po tym pozbierać. Cieszę się, że otrzymałem trzecią szansę i mam nadzieję, że tym razem się uda. Do trzech razy sztuka!

Twój przedłużony w 2010 kontrakt dobiegnie końca wraz z ostatnim gwizdkiem SuperBowl w Arizonie. Składając na nim podpis powiedziałeś wtedy, że nie chcesz się nigdzie ruszać. Zmienisz zdanie, jeśli w niedzielę nie zdobędziesz mistrzostwa?

S.G.: Nie wybiegam w przyszłość, nie wiem co ze mną będzie. Na razie i cieszę się, że fucha kopacza dla Patriots jest ciągle moja i skupiam się na niedzieli.

Czy Gostkowski i Gronkowski zdobędą
w niedzielę swój pierwszy tytuł NFL?
Foto: courtesy of New England Patriots
Nie myślisz o przyszłości, ale w tym roku zarobiłeś 3.8 miliona dolarów, co jednak spędza sen z powiek księgowym Twojego klubu. Jesteś trzecim najlepiej opłacanym kickerem w NFL. Patriots mogliby zaoszczędzić sporo grosza gdyby zrezygnowali z Twoich usług. Czy Bill Belichick szykuje Twojego następcę?

S.G.: Nie mam pojęcia i absolutnie mnie to nie obchodzi. Jakiś czas temu zatrudniono Davida Ruffera z Notre Dame, ale potem z niego zrezygnowano. To chyba o czymś świadczy.

Na pewno jednak interesuje Cię kwestia bezpieczeństwa gry w NFL. Niektórzy mówią, że 60-letni byli zawodnicy futbolowi są wrakami, którym nawet chodzenie sprawia problemy. Masz 5-letniego synka Slaydena. Co mu powiesz, gdy będzie chciał grać w futbol?

S.G.: Ja również stałem przed takim dylematem, bo w szkole średniej w Madison, Mississippi uprawiałem piłkę nożną, futbol i baseball. Dzięki baseballowi dostałem się na Uniwersytet w Memphis – zaoferowano mi tam stypendium sportowe. Ale mimo iż grałem jako miotacz (gracz rzucający piłkę w stronę zawodnika drużyny przeciwnej podczas fazy gry defensywnej – przyp. TM), postanowiłem spróbować szczęścia w futbolu. Dostałem się do drużyny akademickiej jako walk-on (student, który osobiście zgłasza chęć gry w zespole i ewentualnie trafia do drużyny na podstawie testów – przyp. TM). Poszło mi tak dobrze, że wylądowałem później w NFL. Nie żałuję. W przypadku Slaydena oczywiście nie pozwolę mu grać w futbol, dopóki do tego nie dorośnie. Wtedy sam zadecyduje, co chce uprawiać. Nie będę kwestionował jego wyboru, raczej będę go wspierał. Pamiętajmy też, że niedawno w futbolu podjęto - i wciąż podejmuje się - kroki, by uczynić ten sport bezpieczniejszym.

Mimo przerwy przed najważniejszym meczem sezonu Patrioci nie dają o sobie zapomnieć. Jaka jest Twoja opinia na temat "deflate-gate"?

S.G.: Chodzi o niedopompowaną według regulaminu piłkę meczową? Wcale się o to nie martwię. Powiedziałem w jednym z wywiadów, że jestem tak mocny, że mogę kopnąć taką piłkę nad górami przy wielkiej śnieżycy. I to jest moje zdanie na ten temat. (śmiech)

Ale w ogniu krytyki znalazł się Tom Brady, któremu taka mniej napompowana piłka ponoć miała pomóc przy celnych rzutach. Czy mimo wszystko w Twojej opinii Brady jest najlepszym QB w historii NFL?

S.G.: Nie tylko ja, my wszyscy uważamy, że Tom jest fantastyczny. Jego kariera jest naszpikowana wielkimi osiągnięciami. Na dodatek jest świetnym kolegą, chociaż koleżeńskie relacje nie wyglądają tak jak na studiach, gdy każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem na imprezach. Teraz nie spotykamy się zbyt często, po treningach rozjeżdżamy się do domów.

Faktem jest jednak to, że "deflate-gate" nie pomoże Waszemu wizerunkowi. Kiedyś Terrel Suggs (LB z Ravens) powiedział, że w lidze grają 32 drużyny, z czego 31 nienawidzi Patriots. Podobno ani wy, ani wasz trener nie okazujecie szacunku drużynom przeciwnym. Rzeczywiście tak jest?

S.G.: Pierwsze słyszę, żeby ktoś tak o nas powiedział. Dlatego nie odpowiem na to pytanie. Ja naprawdę martwię się o siebie. W sezonie nie śledzę prasy, nie oglądam ESPN, bo mnie to rozprasza. Moim zadaniem jest zdobywanie punktów, aby pomóc zespołowi w walce o mistrzostwo.

Wróćmy na chwilę do Twojej pozycji na boisku. W ubiegłym sezonie zdobyłeś rekordową liczbę punktów w sezonie (158), a w obecnym osiągnąłeś niewiarygodną wręcz skuteczność 94.6% (35 z 37. field goals). Jakie predyspozycje musi mieć dobry kicker?

S.G.: Oprócz silnej i stabilnej nogi musi mieć wolę walki i być pewnym siebie, niemalże aroganckim. Musi też być luzakiem, nie może się przejmować tym, co mówią ludzie, kiedy mu nie wyjdą dwa czy trzy zagrania. To normalne, że czasem nie wyjdzie. Trzeba szybko się otrząsnąć i dalej wierzyć w swoje umiejętności.

Jakbyś opisał Sebastiana Janikowskiego, który jest świetnym kopaczem, ale chyba gra nie dla tej drużyny, co trzeba. Czy gdyby grał dla Patriots, miałbyś problem z miejscem w składzie?

S.G.: Nie lubię porównywać siebie do innych osób. Ale uważam, że Janikowski to świetny zawodnik. Jeden z najlepszych na naszej pozycji.

Wyobraźmy sobie taką scenę: pół sekundy do końca SuperBowl a na tablicy widnieje remis. Twoja drużyna posiada piłkę i jest w odległości wystarczającej do skutecznego kopnięcia. Bill Belichick kiwa na Ciebie głową, nakładasz hełm i wchodzisz na boisko. Miliony widzów na trybunach i przed telewizorami wstrzymuje oddech. Jeśli trafisz nie tylko Ty, ale i cała drużyna przejdziesz do historii. Jesteś gotowy na ten moment? Jak sobie poradzić z taką presją?

S.G.: W takim momencie nie myślisz o niczym innym, jak o solidnym, wytrenowanym kopie. Tak naprawdę właśnie po to się gra, aby w takim momencie zadecydować o wyniku. Dlatego trenujesz ciężko przez cały tydzień, kopiąc piłkę tysiące razy. Robisz to niemal automatycznie – po prostu podchodzisz do futbolówki, kopiesz i liczysz na to, że przeleci między słupkami.

Może być tak, że kop jest celny, ale wcześniej trener drużyny przeciwnej stosuje manewr zwany freezing up the kicker. Bierze czas, co anuluje zdobycz punktową i zmusza kopacza do oddania jeszcze jednego kopa w trudnych warunkach. Co wtedy?

S.G.: Mnie osobiście to ani ziębi, ani parzy. Tak jak mówiłem wcześniej – na treningach pracujemy nad automatycznością zagrań. Nieważne czy trzeba powtórzyć kop, czy nie. Jeśli jesteś skupiony tylko na zadaniu, nie ma szans żeby się nie powiodło.

Co wiesz na temat swojego polskiego pochodzenia?

S.G.: Szczerze to niewiele. Wiem, że dziadkowie taty przyjechali tu z Polski, ale skąd – nie mam pojęcia. Mama też jest po części Polką. Pochodzi z Buffalo, NY i robi przepyszne pierogi. Uwielbiam je.

Twoje drugie imię jest bardzo rzadko spotykane. Nie zostałeś przypadkiem Carollem na cześć papieża Polaka?

S.G.: Nie. Nadano mi to imię dla uczczenia pamięci o mojej ciotce i matce chrzestnej, która cierpiała na raka piersi.

Ciekawa historia wiąże się z Twoimi przydomkami. W szkole średniej byłeś „Bobrem”, w Memphis „Gottim”, a jakiś czas temu Tom Brady nazwał Cię „Mięsem”. Które z przezwisk najbardziej do Ciebie pasuje?

S.G.: (śmiech) To z High School. Grałem kiedyś w hokeja i wybiłem sobie dwa przednie zęby. Wstawiłem nowe, ale były tak długie, że koledzy natychmiast zaczęli mówić do mnie „Beaver”. I tak zostało. (śmiech)

Ostatnie „polskie” pytanie: jak się sprawuje Polski Książę Nowej Anglii Rob Gronkowski?

S.G.: To fajny koleś, który ma zwariowane poczucie humoru. Jest dobrym kolegą z drużyny, no i świetnym zawodnikiem. Trapiły go kontuzje, ale szybko wrócił do wysokiej formy. Liczymy na niego w niedzielnym meczu.

Czy grasz w Fantasy Football? Jeśli tak, kogo widziałbyś w swojej drużynie na pozycji kickera?

S.G.: Nie gram, ale słyszałem, że ludzie najchętniej sięgają po mnie, bo Patrioci zdobywają dużo punktów. Więc gdybym grał, pewnie też postawiłbym na siebie! (śmiech)

*Tekst pochodzi z materiału archiwalnego (rozmowa przeprowadzona latem 2013) uaktualnionego wypowiedziami z bieżącego tygodnia.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.