SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Porażka Red Bulls w stolicy

Krzysztof Król w walce o piłkę z Bradley Wright-Phillipsem. Foto: Rob Tringali / RBNY
Nie udała się piłkarzom Red Bulls wyprawa do Waszyngtonu na mecz z DC United. Porażka 0:2 sprawiła, że na 9. kolejek przed końcem rundy zasadniczej nowojorczycy są poza miejscem premiowanym awansem do playoffs.

Spotkanie pomiędzy dwoma odwiecznymi rywalami z Konferencji Wschodniej toczyło się w sierpniowym, popołudniowym skwarze. Na trybunach RFK Stadium zasiadło niemal 20 tys. widzów, którzy przyszli także uhonorować członków mistrzowskiej ekipy DC United z 2004. W grupie, która dekadę temu okazała się najlepsza w MLS grali m.in. obecny asystent trenera Cosmosu Nowy Jork Alecko Eskandarian, bramkarz reprezentacji USA i Realu Salt Lake City Nick Rimando, Boliwijczyk Jaime Moreno, 14-letni Freddy Adu oraz Ben Olsen i Mike Petke - czyli teraźniejsi szkoleniowcy United i Red Bulls. Nad wszystkim czuwał Polak Piotr Nowak, który od momentu rozstania się z Philadelphia Union jest doradcą technicznym w szkółce piłkarskiej Kirkwood w Delaware.

W pierwszej odsłonie mimo lejącego się z nieba żaru nie brakowało dogodnych sytuacji do zdobycia gola, ale w pierwszoplanowych rolach wystąpili bramkarze. Najpierw pomiędzy 5. i 15. minutą Luis Robles dwukrotnie powstrzymał byłego gracza Red Bulls Fabiana Espindolę. Potem trzy szanse zmarnowali goście - dwa razy - w 19. i 32.min - szczęścia zabrakło Bradley'owi Wright-Phillipsowi, a w 43. min strzał Tima Cahilla uderzył w słupek bramki Billa Hamida.

W 52.min lider Wschodu objął prowadzenie. Hamid dalekim wykopem posłał piłkę w kierunku Espindoli, który musnął ją głową, tak, że spadła pomiędzy wybiegającego z bramki Roblesa i Ibrahima Sekgayę. Niezdecydowanie nowojorskiej pary wykorzystał Luis Silva, który sprytnym zagraniem oszukał golkipera Red Bulls i skierował piłkę do pustej siatki.

Hamid, dla którego była do pierwsza asysta w karierze, nie pozwolił Red Bulls na doprowadzenie do wyrównania. W ostatnich minutach spotkania obronił najpierw strzał z bliska Saera Sene, a potem Cahilla zza pola karnego. W doliczonym czasie gry rezerwowy Eddie Johnson dobił Byki wykorzystując sytuację sam-na-sam z Roblesem po prostopadłym podaniu od Perry'ego Kitchena.

United, którzy po 10. latach posuchy próbują nawiązać do najlepszych tradycji umocnili się na pierwszym miejscu w tabeli. Red Bulls spadli na 6. lokatę i ich sytuacja nie wygląda zbyt różowo, bo zostały im mecze z naprawdę wymagającymi rywalami. W najbliższej kolejce - sobota, 6 września, 19:30 (bilety: tickets.newyorkredbulls.com) - zagrają bowiem z ubiegłorocznymi mistrzami Sportingiem Kansas City, a potem na rozkładzie mają m.in. Seattle Sounders, LA Galaxy i Toronto FC. Na ich konto pracuje fakt, że aż 6 z 9. pozostałych w rundzie zasadniczej spotkań rozegrają na Red Bull Arena, gdzie przyjadą m.in. Columbus Crew, Houston Dynamo i D.C. United. Po upalnej końcówce lata w Nowym Jorku zapowiada się prawdziwie gorąca, piłkarska jesień.

31 Sierpień 2014, 14:30
MLS Sezon Zasadniczy
RFK Stadium - Washington D.C.

D.C. United - New York Red Bulls 2:0 (0:0)
1:0 - Luis Silva 8 (Fabian Espindola 9, Bill Hamid 1) 57'
2:0 - Eddie Johnson 5 (Perry Kitchen 4) 91'+

D.C. United (14-8-4, 46 pkt): Bill Hamid, Sean Franklin, Bobby Boswell, Steve Birnbaum, Taylor Kemp, Chris Rolfe, Perry Kitchen, Davy Arnaud, Nick DeLeon (Alex Caskey 87'), Luis Silva (Eddie Johnson 66'), Fabian Espindola (Jared Jeffrey 85')

New York Red Bulls (7-8-10, 31 pkt): Luis Robles, Chris Duvall, Ibrahim Sekagya (Saer Sene 81'), Jamison Olave, Roy Miller, Lloyd Sam, Dax McCarty, Tim Cahill (Peguy Luyindula 90'), Ambroise Oyongo (Eric Alexander 63') Thierry Henry, Bradley Wright-Phillips

Sędziował: Jair Marrufo
Widzów: 19,453

Król z odsieczą dla... Red Bulls

W innym rozegranym w ubiegły weekend spotkaniu Montreal Impact pokonał Columbus Crew 2:0. Obie bramki dla podopiecznych Franka Klopasa zdobył w 40. i 95.min Argentyńczyk Ignacio Piatti i były to pierwsze gole ex-gracza San Lorenzo w barwach Mistrza Kanady. Tym zwycięstwem Impact - który ma niewielkie szanse na playoffs - wydatnie pomógł... Red Bulls, którzy o awans do rundy pucharowej walczą bezpośrednio właśnie z drużyną z Ohio.

W Montrealu całe spotkanie rozegrał jak zwykle aktywny i ambitnie walczący Krzysztof Król. "W kontekście playoffs strata do odrobienia jest spora, ale zostało 9. meczy, w których każdy będzie tracić punkty." - mówi polski obrońca - "To zwycięstwo nas bardzo podbudowało i jeśli w pozostałych spotkaniach zagramy jak przeciwko Columbus myślę, że nie stoimy na straconej pozycji."

Tabela:
1. DC United 26 46 42:30
2. Sporting KC 26 42 37:29
3. NE Revolution 25 33 34:36
4. Toronto FC 24 33 35:39
5. Columbus Crew 26 33 35:34
6. Red Bulls 25 31 39:38
7. Philadelphia Union 25 20 40:41
8. Chicago Fire 25 29 32:37
9. Houston Dynamo 25 28 28:46
10. Montreal Impact 25 20 27:45

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.