SPORT, WYWIADY, POLONIA

NASL: Sensacja na Long Island

Strzela Danny Barrera. Za chwilę Maurer odbije piłkę wprost na głowę Hassli'ego i Scorpions obejmą prowadzenie 1:0. Foto: Grzegorz Szydłowski 
Dobiegła końca passa 14. spotkań bez porażki Comosu Nowy Jork. Ubiegłoroczny mistrz NASL uległ u siebie w sobotę San Antonio Scorpions 0:1. Jedyną bramkę strzelił w 15.min Eric Hassli, który zagrał w miejsce pauzującego z powodu kontuzji Tomasza Zahorskiego.

Po pierwszych dwóch tygodniach nowego sezonu Cosmos miał na koncie komplet punktów i był liderem tabeli. Wydawało się, że obrońcy tytułu w cuglach sięgną po mistrzostwo rundy wiosennej, która - ze względu na MŚ w Brazylii - zakończy się już po 9. kolejkach. W sobotę na Long Island przyjechała ekipa Tomasza Zahorskiego, która na inaugurację uległa u siebie Minnesocie United 0:2, ale tydzień potem ograła Atlantę na wyjeździe 2:1. Zahorski, który był rewelacją ubiegłego sezonu w meczu z Silverbacks doznał kontuzji pachwiny i mecz z Cosmosem musiał sobie odpuścić.

Danny Szetela był bliski zdobycia gola.
Foto: Grzegorz Szydłowski
Od początku w drużynie Alana Marciny wystąpił więc Francuz Eric Hassli, który w przeszłości grał nawet w Lidze Mistrzów. Właśnie on w 15.min wyprowadził gości na prowadzenie, ale przynajmniej połowa gola powinna być zaliczona Danny'emu Barrerze. Ruchliwy pomocnik Skorpionów popisał się ładnym rajdem, posadził na zadku Carlosa Mendeza i oddał kąśliwy strzał na bramkę Jimmy Maurera. Golkiper gospodarzy popisał się świetną, ale pechową interwencją, bo odbita futbolówka trafiła na głowę Hassliego, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w siatce. I tym samym skończyła się passa 372 minut bez straconego gola Cosmosu, która mimo wszystko wciąż jest rekordem odrodzonej NASL. "Gol nas nieco zdeprymował, a San Antonio od tej pory skupiło się na obronie wyniku." - powiedział po meczu pomocnik gospodarzy Danny Szetela - "Mokre boisko nam nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, ale chyba powinniśmy być bardziej agresywni w walce w polu karnym."

Cosmos znalazł się w niecodziennej sytuacji - przegrywając na własnym boisku - co wyraźnie wytrąciło graczy Gio Savarese z równowagi. Do pola karnego wymiana piłek szła im nawet nieźle, ale zbyt często grali górą uparcie szukając w polu karnym Madsa Stokkeliena, z którym świetnie radził sobie równie wysoki Greg Janicki. Na minutę przed końcem pierwszej części Norweg uwolnił się spod opieki i doszedł do sytuacji strzeleckiej, ale jego uderzenie zza lini pola karnego minęło prawy słupek bramki San Antonio.

4 tysiące zziębniętych i przemoczonych kwietniowym deszczem ludzi na James M. Shuart Stadium łudziło się, że Cosmos ruszy do natarcia w drugich 45. minutach. Ale to Skorpiony mogły użądlić jako pierwsze, kiedy Walter Restrepo kropnął z rzutu wolnego z 30. metrów w poprzeczkę. Cosmos atakował, ale w decydujących momentach znowu brakowało albo zgrania, albo skuteczności. W 61.min ładnym strzałem po ziemi popisał się Danny Szetela, ale David Bingham wyciągnął się jak struna i wybił piłkę na rzut rożny. W samej końcówce Cosmos nie schodził praktycznie z połowy San Antonio, ale oprócz całej plejady rzutów rożnych i wolnych - dzięki którym dwa tygodnie temu rozmontowali obronę Atlanty - praktycznie nie zagroził bramce gości. "Moim zdaniem Cosmos rozegrał najlepszy mecz w tym roku." - komplementował gospodarzy komentator ONE World Sport Janusz Michallik - "W ubiegłym roku grał gorzej i wygrywał. Teraz gra lepiej, ale wynik nie był pozytywny. To właśnie jest urok futbolu."

Stokkelien próbuje strzelić gola przewrotką.
Foto: Grzegorz Szydłowski
Mimo wyraźnej przewagi optycznej, w strzałach (21:5) i rzutach rożnych (12:1) Cosmos musiał uznać wyższość zdyscyplinowanej defensywnie drużyny z Teksasu. W nagrodę goście awansowali na czwarte miejsce w tabeli, natomiast Nowy Jork, który przegrał po raz pierwszy od 14. kolejek musi teraz oglądać plecy niepokonanych w tym sezonie Minnesota United, którzy przyjadą na Long Island już 12 maja. Wcześniej nowojorczyków czeka ciężki wyjazd do Caroliny (sobota, 3 maja 7pm). San Antonio tymczasem - być może już z Zahorskim w składzie - podejmować będzie Tampa Bay Rowdies. "Gratuluję kolegom z drużyny, którzy wywieźli świetny wynik z Nowego Jorku." - powiedział polski napastnik - "Z pachwiną już lepiej, po niedzieli wracam do treningów i nie zamierzam nikomu oddać miejsca w składzie."

3. kolejka NASL 2014 Spring:
26 kwietnia 2014, 19:00
James M. Shuart Stadium Long Island, NY

Cosmos Nowy Jork - San Antonio Scorpions 0:1 (0:1)
0:1 - Hassli 15'

Cosmos: J. Maurer - H. Freeman, C. Mendes, Rovérsio, Ayoze - D. Szetela, Senna, D. Díaz (S. Dimitrov 68’), M. Stokkelien, A. Noselli (H. Chirishian 83’) J. Johnson

Scorpions: D. Bingham - J. Borrajo, J. James 80’, A. Cann, G. Janicki - S. DeRoux, R. Menjívar, W. Restrepo (F. Braun 90’), D. Barrera, J. Soto, E. Hassli (S. Touray 72’)

Pozostałe wyniki:
Ottawa Fury - Carolina RailHawks 4:0 (1:0) Oliver 3 (33', 62' i 72'), Davies 56
Ft. Lauderdale Strikers - Indy Eleven 3:2 (1:1) Nunes 7', Picault 69', Ebbers 73' - Kleberson 26'k, Norales 90'
Tampa Bay Rowdies - Atlanta Silverbacks 1:3 (1:2) Hristov 15' - Sandoval 7', Chavez 30' McCaulay 51'
Minnesota United - FC Edmonton 1:0 (0:0) Bracalello 69'k

Tabela:
1. Minnesota United 3 9 5:1 3-0-0 +4
2. Cosmos Nowy Jork 3 6 5:1 2-0-1 +4
3. Ft. Lauderdale Strikers 3 6 6:6 2-0-1 0
4. San Antonio Scorpions 3 6 3:3 2-0-1 0
5. Carolina RailHawks 3 4 5:6 1-1-1 -1
6. Ottawa Fury 3 3 5:4 1-0-2 +1
7. Atlanta Silverbacks 3 3 4:7 1-0-2 -3
8. Indy Eleven 3 2 4:5 0-2-1 -1
9. Tampa Bay Rowdies 3 2 3:5 0-2-1 -2
10. FC Edmonton 3 1 1:3 0-1-2 -2

Strzelcy:
3 - Schilawski, Oliver
2 - Enzo Martinez, Christian Ramirez, Carlos Mendez (NYC), Norales, Sandoval
1 - Vini Dantas, Ibarra, Venegas, Shriver, Nurse, Janicki (SAS), Saiko (SAS), Guenzatti (NYC), Ayoze (NYC), Stokkelien (NYC), Ameobi, Rafael Alves, King, Ambersley, Hassli (SAS),  Davies, Nunes, Picault, Ebbers, Kleberson, Hristov, Chavez, McCaulay, Bracalello
sam - Moses (FC Edmonton - dla Tampy)

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.