SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Red Bulls ciągle bez zwycięstwa


95.min meczu - dwaj bramkarze w polu karnym, piłka frunie do bramki - piękno futbolu w pełnej krasie. Foto: DB
Passa meczów bez wygranej piłkarzy Red Bulls wciąż trwa. W niedzielę nowojorczycy zremisowali trzeci mecz z rzędu - tym razem u siebie z Chivas USA 1:1 - tylko dzięki bramce Peguy Luyinduli w doliczonym czasie gry.

Luyindula dał Bykom remis w meczu z Chivas USA. Foto: DB
Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewał, że po czterech kolejkach sezonu 2014 MLS Red Bulls Nowy Jork - obrońcy Supporter's Shield - będą jedną z siedmiu drużyn bez zwycięstwa i okupować 3. od końca miejsce w tabeli. Ale taki stan rzeczy nie może nikogo dziwić, jeśli nie sięga się po komplet punktów na własnym boisku w meczu z Chivas USA, która od kilku lat dzierży miano jednej z najgorszych drużyn w lidze.

W pierwszej połowie kilka tysięcy widzów na Red Bull Arena obejrzało antyfutbol. Podopiecznym Mike'a Petke gra się nie kleiła, a obrońcy popełniali koszmarne błędy. W 24.min Richard Eckersley sfaulował Thomasa McNamarę w polu karnym i Meksykanin Erick Torres - wykorzystując jedenastkę - zdobył swojego 4. gola w sezonie. To już drugi raz z rzędu, kiedy nowojorscy obrońcy wypaczają wynik meczu u siebie poprzez infantylne przewinienie w polu karnym - dwa tygodnie temu antybohaterem był Jameson Olave, który sprokurował rzut karny faulując napastnika Colorado Rapids.

Było źle, zrobiło się jeszcze gorzej, bo w 29.min z boiska zszedł Tim Cahill, który doznał kontuzji ścięgna podkolanowego. Na murawie zameldował się Bradley Wright-Phillips, ale on również nie potrafił odmienić oblicza źle grających gospodarzy. Tymczasem gracze Chivas radzili sobie całkiem nieźle i do przerwy mogli nawet pokusić się o podwyższenie rezultatu.

Sam zagrał tak jak cały zespół: dobrze tylko w drugiej części. 
Po zmianie stron Byki w końcu zaczęły ruszać się nieco żwawiej. W 52.min Wright-Phillips minimalnie przestrzelił po akcji Lloyda Sama, a w 66.min sędzia nie uznał bramki Peguy Luyinduli, gdyż dopatrzył się faulu na bramkarzu gości Danie Kennedym. W ciągu kolejnych 30.min golkiper Chivas stał się bohaterem nr 1, w pojedynkę toczącym boje z rozjuszonymi nowojorczykami, którzy mogli tylko kręcić głowami po kolejnych udanych interwencjach amerykańskiego bramkarza. W 73.min Kennedy odbił nogą strzał Wrighta-Phillipsa w sytuacji sam-na-sam. Minutę wcześniej Anglik zmarnował kolejną szansę posyłając piłkę obok lewego słupka. Dwie następne szanse zaprzepaścił Thierry Henry - myląc się najpierw w 77.min po strzale głową, a minutę później strzelając obok prawego słupka.

W 82.min cudownym strzałem z woleja popisał się Dax McCarty, ale Kennedy przeniósł zmierzającą w okienko piłkę nad poprzeczką. Potem Kennedy ponownie okazał się lepszy od Henry'ego, a jedną z ostatnich okazji zmarnował Roy Miller. Wreszcie w 95.min Red Bulls wykonywali rzut rożny i w pole karne gości powędrował nawet bramkarz miejscowych Luis Robles. Wykonał on świetną robotę skupiając na sobie uwagę Kennedy'ego. O resztę natomiast zadbali Eric Alexander i Luyindula - pierwszy dokładnie dośrodkował, a drugi uderzył ramieniem do siatki i uratował nowojorczyków od blamażu.

Mike Petke odetchnął więc z ulgą, ale tylko na chwilę, bo w sobotę jego drużynę czeka trudny wyjazd do Montrealu, który jest w jeszcze głębszym dołku z 3. porażkami i remisem na koncie. Początek spotkania na Olympic Stadium o 4PM. Transmisja jak zwykle na MSG.

Polskie akcenty: Mateusz Miazga tym razem zagrał w rozegranym w niedzielny wieczór meczu rezerw przeciwko Dayton Dutch Lions wygranym przez Red Bulls 3:0. Polak spisał się świetnie i ustalił wynik spotkania strzałem głową po rzucie rożnym w 66.min. Wcześniej gole strzelali Michael Bustamante (51.min) i Eric Stevenson (61.min). Mecz ten sędziował Robert Sibiga, który był także arbitrem technicznym w meczu pierwszej drużyny.

MLS IV Kolejka
30 Marzec 2014, 16:00
Red Bull Arena – Harrison, NJ

New York Red Bulls - CD Chivas USA 1:1 (0:1)

0:1 - Erick Torres 4 25’ (rzut karny)
1:1 - Peguy Luyindula 1 (Eric Alexander 1) 95’+

New York Red Bulls (0-1-3, 3 pkt): Luis Robles, Richard Eckersley (Kosuke Kimura 47’+), Jamison Olave, Armando, Roy Miller, Lloyd Sam, Peguy Luyindula, Dax McCarty (Eric Alexander 84’), Bobby Convey, Tim Cahill (Bradley Wright-Phillips 29’), Thierry Henry

CD Chivas USA (1-1-2, 5 pkt): Dan Kennedy, Eriq Zavaleta, Carlos Bocanegra, Eric Avila, Tony Lochhead (Donny Toia 76’), Carlos Alvarez, Thomas McNamara (Marco Delgado 87’), Mauro Rosales, Leandro Barrera (Adolfo Bautista 67’), Agustin Pelletieri, Erick Torres

Sędziował: Juan Guzman
Żółte: Armando, Pelletieri, Bautista
Widzów: 15,225

Zdjęcia: Danny Blanik

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.