SPORT, WYWIADY, POLONIA

Polak na testach w MLS

Wójcik (nr. 19) mierzy równie wysoko jak skacze do piłki. Autor: Bob Hunt, dzięki uprzejmości Bradley Athletics.
W najbliższy piątek na Florydzie rozpocznie się MLS Combine - oficjalne testy dla młodych, utalentowanych piłkarzy z USA. Wśród zaproszonych do gry zawodników jest jeden Polak: Wojciech Wójcik z Chicago, który zapowiada twardą walkę o profesjonalny, futbolowy angaż.

Wojtku, gratuluję nominacji! Powiedz jak do tego doszło, że będziesz jedynym Polakiem wśród 70 zawodników prezentujących swoje umiejętności przed skautami z MLS?

W.W.:
Kilka tygodni temu otrzymałem zaproszenie na testy do Las Vegas organizowane przez jeden z najlepszych klubów w MLS Seattle Sounders. Spisałem się na tyle dobrze, że trafiłem do notesów kilku skautów - m.in. właśnie Sounders, Toronto czy Chicago Fire. To zaowocowało powołaniem na Combine do Ft. Lauderdale dla największych talentów piłkarskich.

Czy wiesz jak będą wyglądać testy?

W.W.:
Potrwają one do 14 stycznia. Z rozpiski wynika, że zostaniemy podzieleni na cztery zespoły i co dwa dni będziemy rozgrywali mecze każdy z każdym na boisku do krykieta i trwające 2 x 35 minut. W międzyczasie będziemy testowani pod względem stanu zdrowia, przygotowania fizycznego i psychicznego. Czekają nas także rozmowy ze szkoleniowcami i zajęcia integracyjne. Tego ostatniego się nie obawiam, bo łatwo nawiązuję znajomości i będzie tam kilku kolegów z boiska. Resztę czasu wypełni nam odpoczynek w hotelu, bo z pewnością będzie to dla nas nie lada wysiłek.

Dwa dni po zakończeniu Combine oczy wszystkich będą zwrócone na Filadelfię, gdzie odbędzie się oficjalny nabór (draft - przyp. TM) do MLS. Jeśli znajdziesz się na liście - do którego klubu chciałbyś trafić?

W.W.
Nie myślę takimi kategoriami, bo to może okazać się zgubne. Te testy są dla mnie najlepszą szansą na pokazanie całego wachlarza moich umiejętności przed całą ligą, dlatego skupiam się tylko i wyłącznie na graniu w piłkę. Jeśli w rezultacie tego znajdzie się jakiś klub, który będzie mnie chciał będę bardzo szczęśliwy.

Ale dmuchasz na zimne i masz plan B?

W.W.
Jasne. W ubiegłym roku trafiłem do drużyny Bridges FC w Chicago, która nie występuje w żadnej lidze, tylko promuje piłkarzy poprzez uczestniczenie w turniejach i organizowanie gier towarzyskich przy obecności skautów. Trenerem jest Bret Hall, który przez 15 lat był piłkarzem Chicago Sting, a w zespole występowali m.in. kadrowicze USA Michael Bradley, Jay Demerit czy Jonathan Spector. W ubiegłym roku zagraliśmy np. kilka spotkań w Danii, Szwecji, Niemczech i Holandii. W efekcie kilku chłopaków już gra w II-lidze szwedzkiej. Ja również miałem kilka ofert, ale zdecydowałem, że najpierw zobaczę co mogę ugrać w Stanach. Jeśli się nie uda - wrócimy do tematu. Być może wówczas spróbuję także swoich sił w Polsce, bo przecież tam są moje korzenie i mówię po polsku.

Właśnie, opowiedz swoją historię. Urodziłeś się nad Wisłą, ale mieszkasz w Chicago?

W.W.:
Tak, przyszedłem na świat w Dąbrowie Tarnowskiej 21 lat temu i jako 3-miesięczny niemowlak wyemigrowałem z rodzicami do Elmwood Park na obrzeżach Chicago. Od dziecka miałem smykałkę do sportu, a moją pierwszą miłością była koszykówka. Pewnego dnia tata zaprowadził mnie na trening piłki nożnej i tak już zostało. Najpierw grałem w polonijnych Orłach i Podlasiu Chicago, potem trafiłem do szkółki Chicago Fire. Grałem w zespołach U16 i U18 można więc powiedzieć, że jestem ich wychowankiem. Tam poznałem C.J. Browna, który został niedawno asystentem trenera pierwszego zespołu. To też może otworzyć mi drogę do MLS.

Ale piłkarskiemu światu pokazałeś się dzięki niedawno zakończonej karierze akademickiej, choć reprezentowałeś barwy niezbyt znanej uczelni. Dlaczego wybrałeś Bradley University?

W.W.:
Miałem propozycje z tak popularnych szkół jak Western Michigan, Georgetown, DePaul czy Loyola, ale to, że mój wybór padł na Bradley było wypadkową kilku rzeczy. Po pierwsze grało tam kilku moich kumpli, którzy zachwalali sztab szkoleniowy i atmosferę w drużynie. Po drugie w 2007 Bradley Braves doszli aż do ćwierćfinału NCAA College Cup. Po trzecie szkoła ma tam dobry program nauczania historii, bo taki jest mój kierunek. To, że Peoria, gdzie mieści się uczelnia, jest tylko 3 godz. drogi od Chicago też miało swoją wymowę. A jak już tam trafiłem okazało się, że to był dobry wybór. Akademicko było bardzo dobrze, miałem średnią 3.30 i w maju czeka mnie absolutorium. Sportowo też było fajnie, bo wygraliśmy mistrzostwa konferencji i aż trzy razy graliśmy w turnieju NCAA Division I. W ostatnim roku doszliśmy do drugiej rundy, a ja zostałem wybrany najlepszym piłkarzem konferencji MVC i trafiłem do najlepszej jedenastki regionu All-Midwest. Moje 14 asyst okazało się najlepszym wynikiem w całym kraju. Do tego dołożyłem 6 goli w 23 meczach. Miałem naprawdę udany sezon.

Liczba asyst jest naprawdę imponująca jak na napastnika! Na kim się wzorujesz jeśli chodzi o tę pozycję?

W.W.:
Uwielbiam oglądać Cristiano Ronaldo zarówno w czasie, gdy grał on w Manchesterze United jak i obecnie w Madrycie. Podpatruję także i podziwiam sposób gry oraz wykańczania akcji przez Zlatana Ibrahimovicia i Robina Van Persie. Mówi się, że gram podobnie jak oni.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.