MLS: Koniec posuchy, Red Bulls idą na mistrza!
Najlepsza ekipa sezonu zasadniczego MLS 2013 - Red Bulls Nowy Jork. Foto: Danny Blanik |
Po tym strzale Henry'ego Johnson będzie mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem - foto: Danny Blanik |
W sobotę Sporting po dramatycznej końcówce i golu w doliczonym czasie gry wygrał w z Union i awansował na pierwsze miejsce w tabeli, kończąc tym samym marzenia graczy z Philadelphii o fazie pucharowej. W niedzielę Revolution ograli w Columbus Crew 1:0, a Montreal w takim samym stosunku uległ na wyjeździe Toronto FC.
Petke wreszcie znalazł pozycję dla Luyinduli. Foto: Danny Blanik |
Gol ten uciszył ponad 25,000 widzów i sprawił, że Red Bulls potrzebowali kilkunastu minut, aby się otrząsnąć. Po kwadransie ruszyli jednak do skomasowanego ataku i po kilku zmarnowanych okazjach gola marzenie zdobył Thierry Henry. W 24.min przesunięty przed tym meczem do środka pola Peguy Luyindula zagrał długą piłkę w kierunku Henry'ego, ten w biegu zgasił piłkę klatką piersiową i uderzył z półwoleja w samo okienko bramki Seana Johnsona. Dla Francuza, którego Petke z powrotem uczynił kapitanem, był to gol nr 10 w obecnym sezonie.
Petke zadedykował trofeum kibicom. Foto: Danny Blanik |
Chicago musiało zmienić ustawienie na bardziej ofensywne, ale rezultem ich otwartej gry były zabójcze kontrataki nowojorczyków. W 56.min Robles wyłapał dośrodkowanie graczy z Chicago i szybkim podaniem uruchomił Luyindulę. Francuz zszedł do środka i podał na prawe skrzydło, gdzie Lloyd Sam wziął obrońcę na zamach i pięknym rogalem z lewej nogi posłał piłkę do siatki.
W 77.min najlepszy na boisku Luyindula zabrał piłkę Joelowi Lindpere na środku boiska i świetnym podaniem uruchomił Erica Alexandra. Wprowadzony na boisko zaledwie trzy minuty wcześniej były gracz FC Dallas i Portland Timbers zachował się jak rasowy napastnik z zimną krwią wykorzystując sytuację sam-na-sam. Siedem minut potem gości dobił Jonny Steele, który zdobył gola po pięknej akcji Cahilla i asyście Henryego.
Mateusz Miazga nie gra, ale trener mu ufa. foto: Danny Blanik |
Zdobycie Supporter's Shield oznacza jeszcze trzy inne rzeczy: w rozpoczynających się już we środę playoffs Red Bulls będą najwyżej rozstawieni. Jeśli przebrną obie rundy (najpierw półfinał ze zwycięzcą z pary Montreal Impact - Houston Dynamo i finał konferencji) mecz o MLS Cup zostanie rozegrany 7 grudnia na Red Bull Arena w Harrison. Wreszcie nawet jeśli podwinie im się noga, to i tak w przyszłym sezonie zagrają w Lidze Mistrzów CONCACAF. Ale żadne potknięcie nie może się wydarzyć, bo w przeciwieństwie do lat ubiegłych, kiedy na końcu sezonu dostawali zadyszki Czerwone Byki wchodzą do playoffs z rozpędem (8 meczów bez porażki). Jeśli ktoś może ich zatrzymać, to tylko oni sami.
27 październik 2013
Red Bull Arena – Harrison, NJ
MLS Sezon Zasadniczy:
New York Red Bulls - Chicago Fire 5:2 (1:1)
0:1 - Mike Magee 21 (bez asysty) 6’
1:1: Thierry Henry 10 (Peguy Luyindula 5) 24’
2:1: Ibrahim Sekagya 2 (Tim Cahill 5) 49’
3:1: Lloyd Sam 5 (Peguy Luyindula 6) 56’
4:1: Eric Alexander 4 (Peguy Luyindula 7) 77’
5:1: Jonny Steele 5 (Thierry Henry 9) 84’
5:2: Quincy Amarikwa 3 (Joel Lindpere 8) 90’
New York Red Bulls (17-9-8, 59 pkt) – Luis Robles, Markus Holgersson, Jamison Olave, Ibrahim Sekagya, David Carney, Lloyd Sam (Eric Alexander 74’), Dax McCarty, Peguy Luyindula, Jonny Steele, Tim Cahill (Brandon Barklage 88’), Thierry Henry (Bradley Wright-Phillips 89’)
Chicago Fire (14-13-7, 49 pkt) – Sean Johnson, Jalil Anibaba, Austin Berry, Bakary Soumare, Gonzalo Segares (Joel Lindpere 75’), Patrick Nyarko (Quincy Amarikwa 61’), Arevalo Rios, Alex, Dilly Duka (Chris Rolfe 68’), Mike Magee, Juan Luis Anangono
Sędziował: Ismail Elfath
Żółte: David Carney, Juan Luis Anangano, Bakary Soumare
Widzów: 25,219 (komplet)
Leave a Comment