SPORT, WYWIADY, POLONIA

Miazga: Walczę o skład w Red Bulls, nie wykluczam gry dla Polski

Miazga gra z nr. 20, bo to był najniższy numer, o jaki mógł poprosić. Foto: Danny Blanik
Urodził się w USA, ale jego rodzice pochodzą z Polski. Zanim skończył 18 lat zagrał w młodzieżowych kadrach Polski i USA oraz w pierwszoligowej drużynie MLS Red Bulls Nowy Jork. O tym jak do tego doszło mówi Nowemu Dziennikowi Mateusz "Matt" Miazga.

Cześć Mateusz. W jakim języku będziemy rozmawiać: po polsku czy angielsku?

M.M.: Czy możesz zadawać mi pytania po polsku, a ja będę odpowiadać po angielsku? Tak będzie najlepiej. Najczęściej w ten sposób komunikuję się u siebie w domu.

Zgoda. Gratulacje z okazji debiutu! We wtorek zagrałeś swój pierwszy mecz w barwach Red Bulls Nowy Jork. Jak grało się przeciw wielokrotnym mistrzom Francji i takim graczom jak Yoann Gourcuff?

M.M.: To było wspaniałe doświadczenie! Bardzo się cieszę, że udało mi się zaliczyć debiut i to w meczu przeciwko tak wspaniałej i silnej ekipie jaką jest Olympique Lyon. Było trochę tremy, ale szybko się ogarnąłem (śmiech).

Czy trener Mike Petke był z Ciebie zadowolony? Prowadziliście już 2:1, ale ostatecznie skończyło się na 2:2. Można było dowieźć zwycięstwo do końca?

Miazga i Yoann Gourcuff (z lewej) podczas meczu
Red Bulls - Lyon. Foto: Danny Blanik
M.M.: Szkoda, że nie udało się wygrać, ale remis to też dobry rezultat. Staraliśmy się, ale Lyon to klasowa drużyna i wie jak doprowadzić do wyrównania. Trener po meczu pochwalił wszystkich, nikogo specjalnie indywidualnie nie wyróżniał. Był zadowolony z wyniku i przede wszystkim z tego, że nikt nie doznał kontuzji, bo to - w kontekście meczów ligowych - jest dla nas najważniejsze.

Ilu członków rodziny, znajomych i przyjaciół z Clifton dopingowało Cię z trybun?

M.M.: Ze znajomych w sumie kibicowało mi 5 kolegów i koleżanek. Z rodziny pojawili się mój wujek i dziadek. Rodzice oglądali mecz w domu w telewizji. Mój tata - który jest wielkim kibicem piłkarskim i który zaszczepił we mnie miłość do futbolu - chwalił mnie i był bardzo zadowolony z gry. Wiem, że mówił prawdę, bo zawsze zwraca mi uwagę jeśli zrobię coś nie tak (śmiech). Szkoda tylko, że na meczu nie było mojego rodzeństwa: 12-letniego brata i 19-letniej siostry, którzy akurat odwiedzają rodzinne strony moich rodziców: Gdynię i Rzeszów. Mój brat też gania za piłką, natomiast siostra trenuje lekkoatletykę.

Przed wejściem na płytę przeżegnałeś się - niewielu sportowców jeszcze czyni taki znak tuż przed rozpoczęciem rywalizacji. Czy to oznacza, że - podobnie jak Agnieszka Radwańska - nie wstydzisz się Jesusa i jesteś gorliwym chrześcijaninem?

M.M.: Tak, jestem bardzo wierzącą osobą. Kiedyś byłem ministrantem w St. John Kanty w Clifton, gdzie wciąż uczęszczam na msze. Żegnając się przed wejściem na boisko dziękuję Bogu za to co mi dał. Bez Jego wsparcia nie był bym tu, gdzie teraz jestem.

Czyli w profesjonalnej drużynie futbolowej New York Red Bulls, w której grają tacy piłkarze jak Thierry Henry czy Tim Cahill. Kontrakt podpisałeś 30 maja. Powiedz jak do tego doszło?

M.M.: Od początku? Zacząłem grać w piłkę jako 6-latek. Miałem do tego smykałkę a tata woził mnie na treningi. Najpierw grałem w różnych lokalnych klubach młodzieżowych, a w wieku 14 lat poszedłem na testy do Akademii Piłkarskiej Red Bulls. Nie byłem wtedy tak wysoki jak dziś, ale kopałem na tylke dobrze, że udało mi się trafić do drużyny (śmiech). Ciężko pracowałem na treningach i słuchałem rad trenerów, więc w miarę upływu czasu awansowałem w hierarchii. W końcu powołano mnie do drużyny rezerw, którą regularnie obserwuje sztab pierwszej drużyny. Dzięki temu w maju podpisałem zawodowy kontrakt, ale nadal gram w ekipie B.

Ale - zanim zagrałeś z Lyonem - siedziałeś też na ławce w kilku spotkaniach MLS. Czy mecz z 7-krotnym Mistrzem Francji sprawi, że będziesz bliższy gry w pierwszym składzie? Tym bardziej, że Holgersson gra ostatnio w kratkę, nie uważasz?

M.M.: Czy gra w kratkę nie mnie jest oceniać. Od tego są trenerzy. Wiadomo, że chciałbym grać jak najwięcej, ale jestem jeszcze młody i nie podpalam się. Wierzę, że trenerzy zauważą moją ciężką pracę na treningach i prędzej czy później otrzymam od nich szansę.

Jak się trenuje z takimi gwiazdami jak Henry czy Cahill? Czy nie gwiazdorzą zbytnio? Który z nich jest lepszy?

M.M.: Hmm... (zawahanie) Obaj to wielcy gracze i gwiazdy, podobnie jak reszta naszych zawodników. Ale jeśli chce się trafić do pierwszej jedenastki nie można mieć kompleksów i ja ich nie mam.

Czy możesz zdradzić ile zarabia rezerwowy gracz w MLS? Czy za mecze towarzyskie - takie jak z Lyonem - też Wam płacą?

M.M.: Hmm... (znowu zawahanie) Nie wiem. Za towarzyskie chyba nam nie płacą... (I tu włącza się Brian Tsao, Sr. Director of Communication & Community Relations z NYRB) - Matt niestety nie może odpowiedzieć na to pytanie. Zarobki piłkarzy są na tym etapie objęte tajemnicą.

Jeszcze do niedawna na Twitterze opisywałeś siebie jako gracza młodzieżowych reprezentacji Polski i USA. Niedawno opis uległ zmianie - nie ma w nim ani słowa o Polsce. Czy to oznacza, że rezygnujesz z gry w biało-czerwonych barwach?

M.M.: Niczego nie wykluczam. Na razie skupiam się na walce o pierwszą jedenastkę Red Bulls. Co będzie w przyszłości to się okaże.

Niedawno wystąpiłeś w kadrze USA U18 na turnieju w Portugalii. Zagrałeś tam 3 mecze w pełnym wymiarze czasowym, poznałeś gwiazdę Manchesteru United Naniego. Czy to sprawia, że jednak raczej wiążesz swoją piłkarską przyszłość z Ameryką?

M.M.: Tak jak powiedziałem, podchodzę do tego z zimną głową. Turniej w Portugalii z kadrą USA był dla mnie ogromnym przeżyciem, tym bardziej, że jestem w tym zespole podstawowym zawodnikiem. Ale w Polsce też było mi dobrze. Do dziś utrzymuję kontakt z chłopakami i koordynatorem zespołu.

W piątek 19 lipca skończyłeś 18 lat. Czego sobie życzyłeś?

M.M.: Zdrowia i tego, aby omijały mnie kontuzje.

A nie tego, żeby Red Bulls w końcu sięgnęli po tytuł mistrzowski?

M.M.: Tego oczywiście też. Mamy wystarczająco dobry zespół i trenerów, którzy wiedzą co robią. To może być nasz rok.

Powiedz jeszcze na koniec co ze szkołą? Skończyłeś Clifton High School i co dalej?

M.M.: Miałem iść do University of Michigan, które zaoferowało mi sportowe stypendium. To bardzo dobra szkoła ze świetną drużyną piłkarską. Studiowałbym tam Zarządzanie Sportem, albo Sportowy Marketing. Ale teraz kiedy zostałem zawodowym piłkarzem marzenia o szkole muszę odłożyć na późnej.

Rozmawiał w Nowym Jorku: Tomek Moczerniuk

_______________________________________________________________________________

Najbliższa okazja do zobaczenia w akcji Red Bulls (być może już z Mateuszem w składzie) nastąpi 27 lipca o 7:00PM na Red Bull Arena w Harrison. Wicelider MLS East podejmować będzie w tym spotkaniu lidera MLS West Real Salt Lake City. Bilety: www.newyorkredbulls.com/tickets

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.