SPORT, WYWIADY, POLONIA

Danny Szetela: Dwa razy w życiu

Cosmos Nowy Jork wraca na piłkarską mapę po 25 latach pod hasłem "Reboot, czyli Dwa Razy w Życiu". Dokładnie to samo można powiedzieć o 26-letnim Dannym Szeteli z Clifton, który ma polskie korzenie i naprawdę pokaźne futbolowe CV. 1 lipca drogi Cosmosu i Szeteli się zeszły, bo były gracz Racing Santander i Brescii czy kadry USA podpisał kontrakt z legendarnym klubem, któremu w młodości kibicował jego ojciec.

Danny, wielkie gratulacje! 1 lipca podpisałeś kontrakt z klubem, w którym występowali nie tylko Pele i Beckenbauer, ale także Polacy: Władysław Żmuda i Stanisław Terlecki! Jak się czuje nowy nabytek Cosmosu Nowy Jork?

D.S.: Wspaniale, to cudowne uczucie grać dla tak legendarnego klubu. Wciąż nie wiem jak to się mogło stać, że po tym jak rozpadła się NASL (North American Soccer League, która w latach 1968-84 była najwyższą, zawodową liga w USA - przyp. TM) drużyna, na której mecze przychodziło ponad 70 tys. ludzi musiała zawiesić działalność na aż 25 lat. Sam nigdy nie miałem możliwości widzieć Cosmosu w akcji, ale kibicował im mój ojciec Julian, który był wielkim fanem futbolu. Odszedł od nas w 2001, ale zdążył zarazić mnie pasją do piłki, dlatego tym bardziej się cieszę, że będę częścią tego historycznego powrotu.

Nowy Jork odradza się niczym feniks z popiołów, ale to samo można powiedzieć o Tobie, prawda?

D.S.: Tak, wracam do profesjonalnej gry po 3 latach przerwy spowodowanej trzema operacjami kolana. Dwie pierwsze się nie powiodły, dlatego w sierpniu 2011 musiałem mieć przeszczep łąkotki. A potem czekał mnie długi i bardzo żmudny okres rehabilitacyjny. Nie mogłem grać, biegać, w zasadzie nie mogłem robić nic prócz jazdy na rowerku stacjonarnym. Czasami chciałem to wszystko rzucić w cholerę, bo nawet oglądanie piłki mnie strasznie dołowało, ale futbol to moje życie, więc zacisnąłem zęby i postanowiłem udowodnić, że stać mnie nie tylko na powrót na boisko, ale i do wysokiej formy jaką prezentowałem przed kontuzją.

Szetela w akcji przeciwko Newtown Pride.
foto: Alex Trautwig, Getty
Jak to się stało, że wpadłeś w oko sztabowi szkoleniowemu Cosmosu?

D.S.: Kiedy upewniłem się, że kolano spisuje się jak należy wróciłem do treningów z coraz większym obciążeniem. Brakowało mi regularnego grania, ale z pomocą przyszedł przyjaciel mojej rodziny Grzegorz Bajek, którego klub FC Icon występuje w amatorskiej lidze w New Jersey. Zagrałem u niego kilka spotkań, m.in. w Pucharze USA z Brooklyn Italians, który oglądał trener Cosmosu Giovanni Savarese. Po meczu zaprosił mnie do wspólnych treningów z drużyną, co mnie bardzo ucieszyło. Zamieszkałem w jednym z czterech budynków wynajmowanych przez Cosmos na Long Island blisko naszych obiektów treningowych i podjąłem walkę o miejsce w drużynie. Trenowałem bardzo ciężko, zagrałem dobrze w sparingu z Newtown Pride FC kilka dni temu i dzięki temu zaproponowano mi podpisanie kontraktu.

W sierpniu Cosmos zadebiutuje w NASL, która jest drugim szczeblem rozgrywkowym w USA. Nie chciałeś szukać szczęścia w Europie lub w MLS?

D.S.: Chciałem przede wszystkim grać w drużynie, która będzie chciała skorzystać z moich usług ze względu na moją aktualną formę, a nie patrzeć na mnie przez pryzmat tego, co osiągnąłem w przeszłości. Jeśli chodzi o ligę, to rywalizacja w NASL (nowa wersja ligi, reaktywowana w 2011 - przyp. TM) jest bardzo ciekawa. Jest w niej 8 dobrych drużyn i co najważniejsze nie ma salary cap (ustalona przez włodarzy ligi górna granica budżetu - przyp. TM) co sprawia, że kluby - jeśli je na to stać - mogą ściągać gwiazdy. W Cosmosie grać będzie n.p. Marcos Senna, Mistrz Europy z 2008 i legenda Villareal. Jest też kilku piłkarzy z przeszłością w MLS. Jeśli NASL będzie się dalej rozwijać to być może stanie się bezpośrednim zapleczem dla MLS poprzez wprowadzenie awansów i spadków, co uatrakcyjniłoby rozgrywki. Moim celem jest jednak regularna gra na wysokim poziomie i powrót - za jakiś czas - do Europy.

Gdzie spędziłeś już kilka sezonów przed kontuzją. Zarówno w Racingu Santander jak i w Brescii grałeś z Polakami?

D.S.: Tak, w Racingu był Ebi Smolarek, który swego czasu namawiał mnie do gry w kadrze Polski. Natomiast we Włoszech grałem z Bartoszem Salamonem. To bardzo utalentowany gracz i fajny chłopak. Zaprzyjaźniliśmy się, dlatego trzymam za niego kciuki. Z pewnością kadra Polski będzie miała z niego pożytek przez wiele lat.

Danny jest bardzo zadowolony z kontraktu.
foto: Danny Szetela
W przeciwieństwie do Ciebie, bo w 2007 wybrałeś grę dla kadry USA. Było wokół tego wydarzenia sporo zamieszania - możesz zdradzić jak było naprawdę?

D.S.: To żadna tajemnica. Mimo iż urodziłem się w Passaic w New Jersey czuję się Polakiem i myślałem o tym, aby grać dla Polski, bo tej reprezentacji kibicował mój tata. Ale kiedy Janas powiedział, że ma 200 takich graczy jak ja, zrozumiałem, że tam - w przeciwieństwie do kadry USA - mnie nie chcą. Poza tym wychowałem się tutaj i tutaj zdobywałem piłkarskie szlify, dlatego Ameryce też byłem coś winien.

A propos szlifów - jako 15-latek trafiłeś do znanej Bradenton Academy na Florydzie, rok później do kadry USA U17, a jeszcze kilka miesięcy później już grałeś w MLS. Chyba niewielu 17-latków zrobiło wtedy równie zawrotną karierę?

D.S.: Faktycznie, szybko się to wszystko potoczyło. Miałem szczęście, że w Bradenton wylądowałem w świetnej grupie chłopaków. Najpierw grałem z rocznikiem '86, gdzie występowali m.in. Eddie Gaven czy Jonathan Spector, a potem już z moimi rówieśnikami: Freddym Adu, Michaelem Bradley czy Robbie Rogersem. To sprawiło, że wraz z nimi trafiłem do kadry, najpierw U17, potem U20. Zagrałem kilka świetnych meczów na imprezach rangi mistrzowskiej przeciw takim gwiazdom jak Messi, Fabregas, Pato, Marcelo, David Silva czy Cavani. W jednym z nich, na MŚ U20 w Kanadzie, strzeliłem dwa gole Polsce. Dzięki takim właśnie spotkaniom trafiłem do Columbus Crew i MLS.

Gdzie Twoim trenerem był kolejny Polak - Robert Warzycha. Jak wspominasz pracę z tym szkoleniowcem?

D.S.: Trener Warzycha był w Columbus asystentem najpierw Grega Andrulisa, a potem Sigi Schmida. Na początku wziął mnie do siebie, bo miałem 17 lat i nie mogłem mieszkać sam. Szybko zaprzyjaźniłem się z jego dziećmi: Olivią, Bartoszem i Konradem, który dziś też gra w MLS. Bardzo wiele mu zawdzięczam, to bardzo dobry trener. Podobnie zresztą jak Piotr Nowak, który w 2008 roku zabrał mnie na Olimpiadę w Pekinie co było dla mnie - podobnie jak każdego sportowca - ogromnym przeżyciem.

W tym czasie grałeś już w Europie i zdążyłeś zadebiutować w dorosłej kadrze USA w wyjazdowym meczu towarzyskim ze Szwajcarią, w którym zanotowałeś asystę przy zwycięskim golu na 1:0. Pamiętasz kto go zdobył?

D.S.: Pewnie, że pamiętam - gola strzelił Bradley, a ja do dziś mam swoją koszulkę z tego spotkania!

Czyli reasumując w wieku 22 lat Danny Szetela miał na koncie występy w kadrze USA na MŚ Juniorów, Olimpiadzie, grę w MLS, La Liga i Serie A. Dlaczego więc zdecydowałeś się na powrót do Stanów?

D.S.: Mam w Clifton wspaniałą rodzinę - trzech braci, siostrę oraz mamę - której wiele zawdzięczam. Opuściłem rodzinny dom jako 15-letni młodzian i musiałem sobie radzić sam. Bywały dni, że było mi bardzo ciężko i pojawiała się tęsknota. Dlatego też kiedy pojawiła się oferta z DC United postanowiłem wrócić, tym bardziej, że MLS zaczęła mieć coraz lepszą renomę. Nie uważałem więc tego jako krok wstecz.

Jednak w DC furory nie zrobiłeś. Na dodatek pojawiły się problemy. Nie tylko z nogą?

D.S.: Chodzi o tę rzekomą bójkę z kolegą z drużyny? To bzdura, chłopak zaprosił mnie potem do siebie na wesele, więc to mówi samo za siebie. Pewnie, że zdarzały mi się pojedyncze wyskoki, ale to już przeszłość, a ja patrzę tylko przed siebie.

Na razie na horyzoncie jest inauguracyjny mecz na Hofstra University Stadium na Long Island z Ft. Lauredale Strikers w NASL. Czy 3 sierpnia zobaczymy Ciebie w wyjściowej jedenastce?

D.S.: Mam szczerą nadzieję, bo po to daję z siebie wszystko na treningach, aby przekonać do siebie trenera Savarese oraz asystentów: Carlosa Llamosę, Alecko Eskandariana i Memo Valencię. Oni dali mi szansę oferując mi kontrakt, teraz muszę ją tylko wykorzystać. Myślę, że dam radę, bo mimo 3-letniej przerwy jestem dużo bardziej doświadczony. Poza tym mam wsparcie w rodzinie i w Polonii, którą już dziś zapraszam na nasze mecze!

Rozmawiał w Nowym Jorku: Tomasz Moczerniuk
Zdjęcie: Alex Trautwig, Getty Images

Danny Szetela, ur. 17 czerwca 1987 w Passaic, New Jersey. Kluby: Columbus Crew (2004-07), Racing Santander (2007-09), Brescia (2008-09), DC United (2009-10), Icon FC (2013), Cosmos New York (2013-). Kadra USA: U17 (4 mecze, 2 gole), U20 (7 meczy, 3 gole), U23 (4 mecze), Reprezentacja A (3 mecze).

Bilety na mecz otwarcia:
Cosmos Nowy Jork - Ft. Lauderdale Strikers:
3 sierpnia 2013, 7:00, Shuart Stadium, Hofstra University (Long Island) - www.nycosmos.com

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.