SPORT, WYWIADY, POLONIA

Jajcarski Zajączek u Polan


Pamiątkowa fotka dzieci z Polan z zajęczycą.
Prawie 50 dzieci i dwa razy tyle rodziców bawiło się w Niedzielę Palmową w sali Białego Orła w Bridgeport na tradycyjnej zabawie wielkanocnej "Zajączek". Trzygodzinna, naszpikowana atrakcjami dla każdego impreza organizowana była przez ludowy zespół pieśni i tańca "Polanie".

W Białym Orle przygotowania do zabawy trwały od 7:30 rano. Tatusiowie niektórych z tancerzy - Mariusz Olechno, Grzegorz Perkowski, Janusz Frąckiewicz oraz Sławkowie: Jankowski i Wileński - zajęli się dekoracją sali, a także instalacją klatek dla zwierząt: prawdziwego zająca, kuropatwy i kury oraz stacji z sianem, gdzie do odnalezienia było 800 jajek niespodzianek. Tymi z kolei zaopiekowała się Ania Boruch. "Przygotowanie takiej liczby jajek zajęło mi około 6 godzin." - przyznała matka tancerzy z najmłodszej grupy: 6-letniego Sebastiana i 4-letniej Mai - "Każde jajko nafaszerowane było zestawem w stylu: tatuaż, naklejka i gadżecik: temperówka, gumka do włosów lub cukierek."

Wyścigi w workach.
Jajka się łatwo gotuje, ale
bieg z nimi na łyżce
to już wielka sztuka!

Chwilę przed godziną 13:00 sala prezentowała się wspaniale i była gotowa na przyjęcie dzieci. Chwilę po 13:00 już tętniła życiem. Najpierw imprezowicze utworzyli 5 drużyn i rywalizowali w zabawnych, ale wymagających konkursach. W wyścigach w workach testowano rozmaite formy poruszania się w przestrzeni: bieg, chód, ślizg oraz kroki taneczne z ostatniego programu Polan. Niestety żaden z nich nie był doskonały, a kluczem do sukcesu okazał się być rzecz jasna... zajęczy skok. Potem najmłodsi tancerze musieli udowodnić, że potrafią pląsać na parkiecie nie tylko w pięknych i kolorowych strojach ludowych, ale także i z... jajkiem na łyżce. Ubaw był po pachy, a śmiechu - zarówno wśród rodziców jak i dzieci - co niemiara.

Piękny dżentel-zając.
Dla złapania oddechu dzieci przeniosły się do warsztatu artystycznego, gdzie pod okiem Renaty Olechno miały do wykonania głowę zająca z różnych, prefabrykowanych elementów. W nagrodę za każdą pięknie prezentującą się zajęczą facjatę dziecko otrzymywało ufundowaną przez Tomka Olechno - wujka Otylci, Kuby i Moniczki - pizzę i soczki. Młodzi tancerze mieli także okazję do pogłaskania i poobserwowania wcześniej wymienionych zwierząt w klatkach. Zarówno robiący oszałamiającą karierę zając jak i drób zostały specjalnie przywiezione na imprezę przez Dorotę Frąckiewicz i Mariolę Karwacki.

Ania, Sebastian i
Maya Boruch
Jednak największą frajdę sprawiło dzieciom pojawienie się na sali ogromnej, białej zajęczycy. Maluchy natychmiast wpadały jej w ramiona, a zbyt "dojrzałe" na takie przytulanki starszaki szukały okazji do pociągnięcia jej za ogon. "Kicusia" nic sobie z tego nie robiła być może dlatego, że nie mówiła po polsku, tylko po portugalsku. Nie oponowała zatem także kiedy młodzi Polanie porwali ją do wspólnej zabawy.

Szaleństwo na sianie czyli Egg Hunt!
Tańce, do których muzyczną oprawę przygotowała Elżbieta Matt (kolejny już raz nieodpłatnie - dziękujemy!) wprawiły dzieci i iberyjską zajęczycę w świetny humor i trwałyby jeszcze długo, gdyby nie nadszedł kulminacyjny punkt niedzielnego spotkania: Egg Hunt czyli jajowe łowy. Podzielone na dwie grupy wiekowe dzieci z werwą i determinacją buszowały po stogu siana w poszukiwaniu różnokolorowych plastykowych jajek z niespodziankami w środku. Część z ich zawartości wędrowała do specjalnych, świątecznych torebek, a druga część wprost do żołądka, dzięki czemu poziom energii utrzymywał się na wysokim poziomie aż do końca imprezy.

Ida i Antoś najwięksi
wygrani na loterii.
Dorośli, którzy z pewną rezerwą wypatrywali się w ilość pochłanianych przed ich pociechy czekoladek, czekali głównie na losowanie loterii fantowej, w której można było wygrać wiele cennych nagród: kosze ze słodyczami od Lasowiak i Bałtyk Deli, Księgę Bajek od Europolu, gift karty od Matterhorn Inn ($25.00 do Shelton Sport Center), Antos Excavation (2 x $25.00 do Build-a-Bear Workshop), Kitchen Max ($25.00 do Barnes&Noble) i Wojenski Restoration (do Chucky Cheese). Grzegorz Perkowski i Rogers Agency ufundowali kosz ze słodyczami i książeczki polskie, a Janina i Jan Boruch przynieśli wielką i pyszną, świąteczną babę piaskową. W loterii fortuna najbardziej sprzyjała 7-letniej Idzie, która pojechała do domu z trzema nagrodami. "Mój tata kupił sporo losów, dlatego mieliśmy tyle szczęścia." - przytomnie skwitowała drugoklasistka - "Oprócz dwóch koszy ze słodyczami wygrałam kartę do salonu gier oraz przytulnego misia. Talon przyda się mojemu bratu Antosiowi, misia natomiast zostawiam dla siebie."

Nad wszystkim czuwała oczywiście Hanna Deja, założycielka, choreograf i Dobry Duch zespołu. To dzięki niej dzieci i rodzice mogli się spotkać w nieco innych okolicznościach niż próba czy występ taneczny. To ona wyprosiła u sponsorów smakołyki i gadżety, którymi były wypełnione piękne kosze na loterię fantową - przygotowywane do późnych godzin nocnych właśnie przez Hanię. To ona wreszcie niczym rasowy konferansjer prowadziła imprezę i to dzięki niej dzieciaki miały mnóstwo frajdy.

"To było dużo pracy, ale cieszę się, że Zajączek się udał." - powiedziała Hania - "Serdecznie dziękuję wszystkim naszym sponsorom za darowane fanty i coroczne wsparcie. Równie wielkie podziękowania należą się rodzicom zaangażowanym w organizację imprezy, a także samym dzieciom, które zasługują na szacunek i podziw za ciężką pracę na próbach i występach. Takie spotkania jak dzisiejsze mają być dla nich właśnie nagrodą i formą podziękowania."

A my dziękujemy Tobie Haniu. To była naprawdę jajcarska impreza.


Tekst: Tomek Moczerniuk
Zdjęcia: Ania Boruch i Tomek Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.