SPORT, WYWIADY, POLONIA

NCAA: Karnowski: Nie myślimy o Final Four

Przemek Karnowski atakuje...
Nie ma już w March Madness Tomka Gielo, ale w czwartek grę o koronę NCAA zaczyna Przemek Karnowski i jego rozstawiona z nr. 1 na Zachodzie Gonzaga. Na pierwszy ogień Bulldogs (31-2) zmierzą się z mistrzem SWAC Southern University Jaguars (23:9) w Salt Lake City (transmisja TV TBS, 4:10 czasu nowojorskiego). Oto co sądzi o szansach swojej drużyny urodzony w Toruniu polski środkowy.

Gratuluję tytułu mistrza konferencji WCC! Sięgnąłeś po to trofeum już w pierwszym roku swojej gry w USA, ale chyba łatwo nie było?

P.K.: Bardzo się cieszę, że wygraliśmy zarówno naszą konferencję jak i turniej w Las Vegas. Od początku sezonu ciężko pracowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że nasza konferencja nie bedzie łatwa. Na szczęście udało nam się nie przegrać żadnego meczu, chociaż parę razy wygraliśmy tylko kilkoma punktami.

Zacząłeś sezon z przytupem, notując kilka świetnych, 20-punktowych występów, ale potem trener Mark Few ograniczył Twoje minuty na parkiecie. Dlaczego tak się stało?


...i świetnie broni.
P.K.: Mamy w drużynie Kelly Olynyka i Eliasa Harrisa - obaj to świetni gracze, którzy po świętach złapali bardzo dobrą formę i trenerzy zdecydowal,i że to ja będę dłużej przebywał na ławce. Jest również drugi środkowy Sam Dower, który spisuje się równie dobrze. Ja oczywiście chciałbym grać więcej dlatego ciężko trenuję i czekam na swoją szansę.

Skoro już o szansach mowa to w March Madness Gonzaga będzie jednym z faworytów. Po niesamowitym sezonie, w którym przegraliście tylko dwa spotkania i po raz pierwszy w historii zajmowaliście pierwsze miejsce w rankingu NCAA presja jest na Was spora. Jak daleko musi zajść Gonzaga, aby trener Mark Few uznał, że to naprawdę był udany rok?

P.K: Nie myślismy teraz o meczach w Final Four czy o samym finale. Przygotowujemy się na pierwsze spotkanie, otrzymujemy dużo informacji na temat drużyny Southern University, z którą zagramy w czwartek w Salt Lake City.

Twoja drużyna to istna miedzynarodówka: Harris to Niemiec, Pangos i Olynyk są z Kanady, Landry Edi urodzony na Wybrzeżu Kości Słoniowej, ale wychowany w Paryżu. Jest też oczywiście Polak. Czy to ma jakiś wpływ na atmosferę czy raczej jest Waszą siłą?


P.K.: Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Na treningach ciężko pracujemy, a potem razem odpoczywamy, gramy na PlayStation, śmiejemy się, czy idziemy coś zjeść. Według mnie naszą dużą siłą jest ławka rezerwowych. 10 zawodników gra ponad 10 minut na mecz i każdy z nas może wnieść coś nowego do gry zespołu.
"Schimmick", Kanadyjczyk Kevin Pangos i Gary Bell Jr.

Spędziłeś już niemal rok w stanie Waszyngton. Czego Cię nauczyło to doświadczenie i jak bardzo zmieniłeś się przez ten okres?

P.K.: Szczerze to przeszedłem ciekawą lekcję pod względem życiowym. Nowy kraj, kultura i język - początki nie były łatwe, ale na szczęście w miarę szybko udało mi się do tego przystosować. Wydaje mi się też, że dorosłem. Przyzwyczaiłem się do tego, że wychodzę o 8:30 na indywidualny trening i wracam do pokoju z powrotem około 20. Cały czas spędzam na zajęciach w szkole albo na sali, dlatego nauczyłem się bardzo, bardzo, bardzo dużo pod względem koszykarskim. Schudłem też 8-9 kilogramow i mam zamiar zrzucić jeszcze trochę więcej.

Niedawno miałeś spotkanie z osobą ze sztabu reprezentacji Polski. O czym rozmawialiście?

P.K.: Niestety nie doszło do mojego spotkania z trenerem Dirkiem Baumannem, ponieważ był on chory, ale widziałem się z generalnym menadżerem reprezentacji Marcinem Widomskim. Obserwował on mój trening i mecz, a potem porozmawialiśmy na temat Gonzagi, edukacji i oczywiście kadry Polski.

zdjęcia: archiwum Przemka Karnowskiego

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.