SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Montreal dalej bez porażki, Nowy Jork bez zwycięstwa

Peguy Luyindula zadebiutował w Red Bulls, ale nie zdołał zapewnić
nowojorczykom pierwszego zwycięstwa w sezonie. foto: NYRB
Marco di Vaio ma 36 lat i karierę w takich klubach jak Juventus, Valencia czy Monaco. W Serie A zdobył 142 gole i choćby dlatego trzeba pilnować go jak oka w głowie. Taka sztuka nie udała się obrońcom Red Bulls w 14. min meczu z Montrealem i włoski napastnik sprawił, że drużyna z Quebec odniosła swoje czwarte zwycięstwo w sezonie. 

Niemal 27 tys. widzów zgromadzonych na trybunach Stadionu Olimpijskiego w Montrealu oglądało ciekawe, toczone w szybkim tempie spotkanie. Wszystko rozstrzygnęło się już w 14. min, kiedy Patrice Bernier zagrał prostopadłą piłkę do di Vaio, ten urwał się Marcusowi Holgerssonowi i strzelił lewą nogą do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Luisa Roblesa. 

Grający bez swoich asów Tima Cahilla i Thierry'ego Henry (Australijczyk pojechał na zgrupowanie kadry przed meczem z Omanem w el. MŚ, a Francuz w poprzedniej kolejce nabawił się kontuzji kolana), ale z Juninho i nowo pozyskanym Pegyum Luyindulą nowojorczycy zmuszeni byli po raz pierwszy w tym sezonie gonić wynik. Jeszcze w pierwszej części stworzyli kilka dobrych okazji, ale ani Eric Alexander, ani były gracz PSG nie potrafili znaleźć drogi do siatki.

W drugiej części Red Bulls mieli przewagę i kontrolowali grę, ale znowu w decydujących momentach szwankowała skuteczność. Ciężkie zadanie stało się niemal niemożliwe, kiedy w 73. min drugą żółtą kartkę obejrzał Brandon Barklage, bo do końca spotkania gracze Mike'a Petke zmuszeni byli grać w 10-tkę. Nie mając nic do stracenia otworzyli się, co było wodą na młyn dla rutynowanego di Vaio, który po szybkich kontrach z łatwością dochodził do kolejnych sytuacji strzeleckich. Kilka razy fatalnie się pomylił w kilku innych przypadkach błysnął Robles.

Jedyny gol 14-krotnego reprezentanta Włoch dał więc liderowi z Montrealowi 4 zwycięstwo z rzędu. Nowy Jork znajduje się na przeciwnym biegunie (jeśli w niedzielę Chicago wygra z Chivas USA Red Bulls spadną na ostatnie miejsce w tabeli) i mecz z Union w przyszłą sobotę (Red Bull Arena, 7pm) zaczyna nabierać wielkiej wagi. Czy będzie to Wielka Noc nowojorczyków? Na to właśnie liczą spragnieni zwycięstw kibice.

4 kolejka MLS:
23 marzec 2013, 16:30
Stadion Olimpijski, Montreal, QB

Montreal Impact (4-0-0) - New York Red Bulls (0-2-2) 1:0 (1:0)
1:0 - Marco di Vaio (Patrice Bernier) 14

MONTREAL IMPACT (4-1-4-1): Troy Perkins - Hassoun Camara, Matteo Ferrari, Karl Ouimette, Jeb Brovsky - Patrice Bernier - Andrea Pisanu (Justin Mapp 62), Davy Arnaud, Felipe Martins (Calum Mallace 75), Andres Romero (Andrew Wenger 84) - Marco Di Vaio.

NEW YORK RED BULLS (4-1-3-2): Luis Robles - Brandon Barklage, Kosuke Kimura, Markus Holgersson, Heath Pearce - Dax McCarty - Eric Alexander (Lloyd Sam 83), Juninho, Jonny Steele (Connor Lade 69) - Fabian Espindola, Péguy Luyindula (Josue Martinez 79).

Sędziował: Chris Penso
Żółte: Juninho, Steele, Barklage, Alexander, Camara
Czerwone: Barklage (faul, 74) Widzów: 26259

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.