SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Rewolucja w Red Bulls - Juninho w Nowym Jorku!

Nowy nabytek Red Bulls Juninho i Sport Director Andy Roxburgh - foto: NYRB














Zmiana warty w Red Bulls. Klub, który do tej pory opierał się na modelu skandynawskim obecnie forsuje przymierze francusko-szkockie. Już teraz karty na Red Bull Arena rozdają Gerard Houllier i Andy Roxburgh, którzy właśnie podpisali kontrakt z 47-krotnym reprezentantem Brazylii Juninho.

Piłkarski sezon w Nowym Jorku zakończył się ponad miesiąc temu, ale w klubie już od dawna nikt nie śpi spokojnie. Pierwszą ofiarą zmian, które musiały nastąpić (mimo jednego z największych budżetów w lidze i gwiazd w składzie pokroju Thierry'ego Henry, Rafy Marqueza czy Tima Cahill klubowa gablota dalej świeci pustkami) stał się Erik Soler. Niespodzianką był nie tyle fakt zwolnienia Norwega piastującego stanowisko General Manager przez 3 lata, ale okres, w którym to nastąpiło. Głowa Solera poleciała bowiem jeszcze zanim DC United wyrzucili Czerwone Byki z playoffs.

Jerome De Bontin to typowy biznesmen. - foto: NYRB
Niedługo potem w fotelu GM rozsiadł się Francuz Jerome De Bontin, który jest przede wszystkim świetnym biznesmenem i specjalistą od zwrotu od inwestycji. Na robocie zna się jak mało kto, bo właśnie tym przez 7 lat zajmował się AS Monaco (w 2008-09 pełnił tam też funkcję GM). Obecnie De Bontin, który zapowiedział, że zadba o zwiekszenie frekwencji (w ubiegłym sezonie stadion często zapełniony był ledwie w połowie) zasiada także w komitetach takich organizacji jak Development Committee i Investment Committee przy U.S. Soccer Foundation. Przy jego osiągnięciach CV Solera, który stał za wieloma transferowymi niewypałami (Marquez!) wygląda bardzo blado.

Gerard Houllier to uznana postać w światowym futbolu.
Kilka dni po kolejnym rozczarowującym występie w playoffs (trzeci rok z rzędu Red Bulls nie potrafią wygrać u siebie!) De Bontin i zwerbowany w czerwcu do klubu jako Global Sporting Director Gerard Houllier (były trener kadry Francji, Liverpoolu, Lyon i Aston Villa) przewietrzyli szatnię. Na pierwszy ogień poszła dziesiątka zawodników, których do klubu sprowadził Soler: m.in. Norweg Jan Gunnar Sollo, Fin Teemu Tainio i nieźle spisujący się w końcówce sezonu bramkarz Bill Gaudette. Nie utrzymał się także sprowadzony w trakcie sezonu z Vancouver Sebastian Le Toux, który oprócz gaży ($169,000) nie wyróżnił się kompletnie niczym. Francuz wrócił do Philadelphia Union, a Red Bulls, oprócz gotówki, otrzymali w zamian 22-letniego kadrowicza Kostaryki Josue Martineza.

Ostatnim graczem z rozwiązanym kontraktem stał się Rafa Marquez, czyli najbardziej przepłacony i przereklamowany piłkarz w historii MLS. 111-krotny reprezentant Meksyku nie dotrwał do końca swojego 3.5-letniego, opiewającego na $4.6 miliona dolarów kontraktu i w przyszłym roku będzie reprezentować barwy Club Leon. Nie wiadomo jaką sumę Red Bulls musieli wypłacić byłemu graczowi Barcelony za podpis zwalniający jedno z miejsc dla Designated Players (pozostałe dwa zajmują najdrożsi po odejściu Beckhama gracze MLS: Henry i Cahill), ale wiadomość o jego powrocie do Meksyku została przyjęta z wielkim entuzjazmem zarówno w jego ojczyźnie jak i wśród fanów nowojorczyków. W przeciągu 2.5 lat Marquez zagrał w zaledwie 44 meczach i strzelił jedną bramkę, częściej przesiadując na ławce z powodu kontuzji czy karencji kartkowej lub kłocąc się z kolegami niż udowadniając swoją wartość na boisku. 

Kimura w koszulce Białej Gwiazdy - foto: Wisła Kraków
Ostatnie dwa ruchy kadrowe działy się już z przy udziale nowego Dyrektora Sportowego (wcześniej tę funkcję pełnił także Soler) Andy'ego Roxburgha. Szkot, który pracował jako trener reprezentacji Szkocji oraz Dyrektor Techniczny UEFA zapowiedział, że w Red Bulls szkielet drużyny będzie amerykański. Dlatego też niemal od razu przedłużono kontrakty z 26-letnim Brandonem Barklage i 23-letnim wychowankiem Connorem Lade, którzy mimo, że w ubiegłym sezonie w sumie zarobili $80,000 na pewno nie zawiedli. Nieco później do drużyny dokoptowano najzdolniejszych graczy Akademii: bramkarza Santiago Castano i napastnika Armando Moreno. Obaj są etatowymi kadrowiczami amerykańskich młodzieżówek. Red Bull Arena stała się także nowym domem dla trzech wereranów MLS: 27-letniego argentyńskiego napastnika Fabiana Espindoli, o 4 lata starszego kolumbijskiego obrońcy Jamesona Olave z Realu Salt Lake City oraz 28-letniego Japończyka Kosuke Kimury z Portland Timbers. Ten ostatni niedawno próbował szczęścia w... Ekstraklasie, ale oblał testy w krakowskiej Wiśle.

Wisienką na torcie stało się jednak wczorajsze sprowadzenie Juninho Pernambucano. Brazylijczyk, który grał na MŚ w Niemczech w styczniu skończy 38 lata, ale w swoim ostatnim klubie był niekwestionowaną gwiazdą i bożyszczem. W 50 spotkaniach strzelił dla Vasco da Gama aż 11 goli, z czego 4 z rzutów wolnych. Właśnie takich bramek już dziś nie mogą się doczekać kibice Metros, dla których Juninho jest niczym najlepszy prezent na Gwiazdkę. Co ciekawe grający na pozycji pomocnika zawodnik, który przez lata był podporą prowadzonego m.in. przez Houlliera Lyon, podpisał z Red Bulls roczny kontrakt nie obciążający trzeciego miejsca dla Desygnowanych Graczy. Oznacza to, że w Nowym Jorku będzie zarabiać mniej niż $350,000 dolarów.

Czy następnym przystankiem dla Garego
 McAllister będzie Nowy Jork? 
Do ułożenia układanki zostały więc dwa kawałki - kim będzie ostatni DP (mówi się o 33-letnim napastniku Paris Saint Germain Peguym Luyindula) oraz kto przejmie stery po Hansie Backe, który jeszcze w trakcie sezonu otwarcie ubolewał, że nie przedłużono mu kontraktu. Wiele wskazuje na to, że nowym szkoleniowcem Red Bulls będzie rodak Roxburgha Gary McAllister. 47-letni Szkot był w przeszłości graczem takich klubów jak Leicester, Leeds, Coventry czy Liverpool, a także 57 razy wystąpił w reprezentacji swojego kraju. Ostatnio pracował w Aston Villa, gdzie był asystentem... Gerarda Houlliera. Właśnie dlatego to jego imię wymieniane jest najczęściej spośród wszystkich kandydatów.

Póki co nominowany w ubiegłym sezonie do tytułu MVP Henry i spółka są na urlopach. Zarówno Francuz jak i Cahill marzą o styczniowym wypożyczeniu do Premiership, ale brakuje im błogosławieństwa od Roxburgha. Na dodatek Houlllier twierdzi, że powrót Titiego do Arsenalu to prasowa spekulacja, bo Arsene Wenger jeszcze z nikim się w tej sprawie nie kontaktował. Tak czy inaczej w Nowym Jorku wiedzą, że najwyższy czas zakasać rękawy, bo do rozpoczęcia sezonu zostało mniej niż 3 miesiące. Na inaugurację 3 marca Red Bulls pojadą do Portland, gdzie rozpocznie się ich 18. już próba zdobycia pierwszego w historii klubu MLS Cup.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.