SPORT, WYWIADY, POLONIA

Red Bulls bezradni w meczu na szczycie

Na 13 spotkaniach bez porażki na własnym boisku zatrzymał się licznik dla Red Bulls Nowy Jork. Pierwszy komplet punktów z Red Bull Arena w tym sezonie wywiózł lider Konferencji Wschodniej MLS Sporting Kansas City. Wszystko rozstrzygnęło się błyskawicznie, bo wynik 0:2 został ustalony już po pierwszych 20 minutach meczu.

Od pierwszych minut podopieczni Petera Vermesa zepchnęli niemrawo grających gospodarzy do defensywy. W 5.min strzałem spoza linii pola karnego Billa Gaudette próbował pokonać reprezentant Sierra Leone Kai Kamara, ale piłka przeszła obok słupka. 6 min później przed polem karnym faulowany był Graham Zusi. Do piłki podeszli: sam poszkodowany, Kamara i Roger Espinoza, który zasłynął golem strzelonym Brazylii na igrzyskach w Londynie. Cała trójka dotknęła piłki, a jako ostatni kopnął ją Zusi. Trafił jednak w poprzeczkę, ale dopadł do niej Matt Besler, który podał do C.J. Saponga. Ten obrócił się w polu karnym i strzelił po ziemi nie do obrony. Ten 23-letni czarnoskóry napastnik trafił do drużyny w tym samym roku co Konrad Warzycha, którego jednak Vermes do Nowego Jorku nie zabrał.

W 19.min ekipa z Kansas podwyższyła prowadzenie po kolejnym świetnie wykonanym stałym fragmencie gry. Z rzutu rożnego celnie dośrodkował Zusi, a Kamara główką zdobył swojego 11. gola w sezonie. Dla Zusi'ego była to już 14. asysta w tym roku.

Nowy Jork wydawał się być zupełnie zaskoczony takim obrotem sprawy. Wystarczy powiedzieć, że piewszy strzał gospodarze oddali w 21.min. Po jednej z nielicznych składnych akcji Joel Lindpere podał to Wilema Conde, który wrzucił piłkę w pole karne, ale strzał głową Tima Cahilla o centymetry minął słupek bramki strzeżonej przez 35-letniego Duńczyka Jimmy Nielsena. Dwie minuty później Rafa Marquez po niefortunnym wznowieniu gry przez Nielsena wyłuskał piłkę obrońcy i obsłużył podaniem Thierry’ego Henry, który miał przed sobą tylko golkipera Kansas. Piłka zagrana była jednak “na styk” i Henry najpierw w trudnej sytuacji posłał piłkę obok słupka, a potem zderzył się z wychodzącym z bramki Nielsenem. Całe zajście wyglądało bardzo groźnie, ale już po chwili obaj piłkarze wrócili na boisko.

Po tej akcji wszystko wróciło do normy i na boisku dalej panowali goście. W 32. min zakotłowało się w polu karnym Red Bulls i tylko ofiarna interwencja Marcusa Holgerssona uratowała Nowy Jork od utraty trzeciego gola po strzale Kamary.

W szeregach gości świetnie spisywała się linia obrony, która w tym sezonie jest najszczelniejsza w całej lidze (25 straconych goli w 29 meczach). Kieruje nią grający na pozycji defensywnego pomocnika Brazylijczyk Julio Cesar, który w karierze zaliczył takie kluby jak Real Madryt, AC Milan czy Olimpiakos Pireus, gdzie był kolegą klubowym Michała Żewłakowa. Również w Austrii Wiedeń Cesarowi partnerował Polak Krzysztof Ratajczyk.

Po przerwie Hans Backe zdecydował się na ofensywne zmiany, ale wprowadzani sukcesywnie Kenny Cooper, Lloyd Sam i Sebastien Le Toux nie wpłynęli na poprawę obrazu gry. W 67.min gospodarze wrócili z dalekiej podróży, bo sędzia nie odgwizdał ewidentnego faulu bramkarza na Sapongu w polu karnym. Kilka minut później piłka trafiła w rękę stojącego w obrębie pola karnego Marqueza, ale gwizdek arbitra znowu milczał jak zaklęty.

W 77.min gospodarze zmarnowali najlepszą i jedyną szansę w drugiej części, ale strzał Coopera został zablokowany, a mizerną poprawkę Sama z łatwością wyłapał Nielsen. Po błyskawicznie wyprowadzonej kontrze tuż przed bramką Red Bulls znalazł się osamotniony Kamara, ale jego strzał głową w sobie tylko znany sposób wybronił Gaudette. 10.min później reprezentant Portoryko raz jeszcze pokazał swój kunszt broniąc kąśliwy strzał Zusi’ego zza linii pola karnego.

Dla Red Bulls miał to być mecz o fotel lidera, który jednak przeobraził się w wieczór pełen frustracji. Nowojorczycy w tym sezonie pięciokrotnie wygrywali spotkania, w których musieli odrabiać straty, ale tym razem nie mieli recepty na dobrze poukładaną drużynę z Kansas City, która po zdobyciu Lamar Hunt US Open Cup ma chrapkę na kolejne trofeum. Mimo porażki Byki utrzymały 3. miejsce na Wschodzie i w najbliższą sobotę będą szukać okazji do poprawienia swojego dorobku w Bostonie z New England Revolution, którzy nie mają już żadnych szans na awans do playoffs.

Red Bulls - Sporting Kansas 0:2 (0:2)
Sapong'12, Kamara'19

Widzów: 10286

Mecz jako liniowy sędziował Polak Adam Wienckowski.

KUP BILETY NA POLSKI DZIEŃ NA RED BULL ARENA

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.