SPORT, WYWIADY, POLONIA

Euro 2012: Smuda: nie muszę podawać się do dymisji

Smuda nie zdołał wywalczyć historycznego
awansu. Foto: TM
Kiedy pod koniec 2009 Franciszek Smuda obejmował posadę selekcjonera reprezentacji Polski niewielu wierzyło, że mu się powiedzie. Pod nogi rzucano mu kłody, jego kolejne decyzje były głośno komentowane i krytykowane. Nie miał łatwo, a jednak skompletował drużynę, która chwilami grała porywająco i była o włos (a może raczej o bramkę) od historycznego awansu do ćwierćfinału ME. Nie udało się, ale czy to wyłącznie jego wina? Oto co trener Polski powiedział po meczu z Czechami - jedynym przegranym na tym turnieju.


Czy mógłby Pan w kilku słowach skomentować mecz?


F.S.: Musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę. Piłkarze byli chyba zbyt pewni siebie. Zbyt szybko uwierzyli, że mecz mają wygrany. Nie wykorzystaliśmy wielu stworzonych szans. W drugiej połowie to Czesi nas zaatakowali i zdobyli jedną bramkę. My chcieliśmy ich skontrować, ale oni byli zbyt dobrze ustawieni.


Panie trenerze, po raz kolejny był to mecz dwóch połów. Dlaczego? 


F.S.: Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. W drugiej połowie też od początku chcieliśmy zaatakować Czechów, ale tak się nie stało. W szatni mówiło się inaczej, zawodnicy wykonali to inaczej. To nie znaczy jednak, że nie chcieli - wręcz przeciwnie - być może byli nawet za bardzo umotywowani. No cóż, po raz kolejny nie udało nam się awansować do dalszej rundy. To nie było łatwe zadanie, to trzeba wszystko przeżyć, żeby to zrozumieć.

Jak podsumowałby Pan ten okres 3 lat przygotowań poprzedzający finały? Co by Pan zmienił jeśli miałby Pan taką szansę? 


F.S.: Nie zmieniłbym wiele. Stworzyliśmy młody zespół, którego nie trzeba było się wstydzić. Rozegraliśmy kilka dobrych spotkań, przytrafiło się też kilka słabszych. Nie wyszło tak jak to sobie każdy wyobrażał, ale taka jest piłka. Po mistrzostwach nie zostanie spalona ziemia, jest jeszcze kilku młodych chłopców, którzy mogą dołączyć do tego zespołu.

Czy poda się Pan już dziś do honorowej dymisji?


F.S.: Mój kontrakt opiewał do końca Euro 2012, więc nie muszę się podawać do dymisji. Jestem umówiony na spotkanie z prezesem na słowo i wiem co będzie.

Podczas turnieju Pańska drużyna miała największą liczbę strat, fauli oraz najrzadziej podawała. Co było przyczyną? 


F.S.: Po meczu z Rosją wydawało się wszystkim, że mamy dobry zespół, który grał efektowną piłkę. Po przegranej widzi się wszystko. Trzeba pamiętać, że w reprezentacji nie można na codzień trenować. Pewne rzeczy nie sprawdzi się na treningu tylko w meczu. Ale nasi zawodnicy uczynili duże postępy i ta grupa jest w stanie zrobić jeszcze większe. Za dwa miesiące zaczynają się eliminacje do MŚ. w Brazylii i uważam, że jesteśmy w stanie zakwalifikować się do finałów z naszej grupy.

Czy może Pan wytłumaczyć zminany? Dlaczego zszedł Polanski? Dlaczego wszedł Mierzejewski, Brożek, Grosicki? Miało być lepiej, ale po tych zmianach drużyna grała już tylko gorzej.

F.S.: Nie wiem jak mam to wam wytłumaczyć. Raz zmieniam za wcześnie, raz za późno. To się nie da tak na hura. Pierwszą zmianę przeprowadziłem jak było jeszcze dużo czasu na to, aby zawodnik z ławki mógł pomóc zespołowi. Zresztą wcześniej ciągle słyszałem "Grosicki, Grosicki". Dziś możecie powiedzieć, czy pomógł czy nie. Poza tym Polanski miał zółtą kartkę i dużo strat. To samo Murawski - do końca meczu było jeszcze trochę czasu i nie chcieliśmy ryzykować gry w 10-tkę.

Dlaczego nie obrał Pan podobnej taktyki jak w meczu z Grecją? Jak kosztowna była strata Murawskiego?

F.S.: Po meczu z Rosją chciałem wystawić ten sam skład. W tamtym meczu trzech defensywnych pomocników pchało grę do przodu. Wtedy błędów było mało, nie tyle co dziś. Cały czas mówiłem też o stratach. Indywidualne błędy kosztują nas bramkami.

Czy jest coś takiego co się Panu podobało w grze biało-czerwonych? 

F.S.: Podobała mi się pierwsza połowa, zaangażowanie z jakim graliśmy. Nie można tego odebrać zawodnikom. W drugiej graliśmy zachowawczo, czekaliśmy na Czechów jakbyśmy się bali stracić bramkę, a wtedy własnie się je traci.

Tak, tylko, że Czesi zmienili taktykę wiedząc, że muszą wygrać i pokazali nam jak to zrobić. Pańska drużyna nie była na to przygotowana. Dlaczego?


F.S.: Czesi zagrali dobre spotkanie. W drugiej połowie to oni nas zaatakowali pressingiem. Byli też dobrze ustawieni w linii obronnej. Chcieliśmy ich zaatakować, ale oni przecinali nam wszystkie kontry.

Fotka oraz notował na Stadionie Miejskim we Wrocławiu: Tomek Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.