SPORT, WYWIADY, POLONIA

Euro 2012: Poznań żegna Euro, Super Mario pieczętuje awans

Mario Balotelli strzelił piękną bramkę i przypieczętował
awans reprezentacji Włoch do 1/4 finału ME 2012. foto: TM
W ostatnim poznańskim meczu Euro 2012 zmierzyły się ekipy Włoch i Irlandii. Ci pierwsi do awansu potrzebowali zwycięstwa, ci drudzy marzyli o choćby jednym punkcie. Gole Cassano i Balotelliego zdobywane po rzutach rożnych nie pozwoliły Irlandczykom na zrealizowanie ich celu, ale ich ambitna postawa mimo wszystko budziła podziw i szacunek. Równie świetni byli ich kibice, którzy na tych mistrzostwach nie mają sobie równych. Poznań już za nimi tęskni i płacze. 

Trzeci mecz mistrzostw rozegrany przy ul. Bułgarskiej toczył się - tradycyjnie już - w znakomitej atmosferze oraz w końcu przy pięknej pogodzie. Dwie wcześniejsze bitwy Chorwatów z Irlandią i Włochami skąpane były bowiem w rzęsiście padającym deszczu, ale przy kolorowych i rozśpiewanych trybunach. W poniedziałkowy wieczór znowu dopisali fani ekipy z Irlandii, którzy w sile 30.000 bawili się w Strefie Kibica i pojawili się na stadionie. Po raz drugi zawiedli Włosi, bo na ich sektorach widać było puste krzesełka.

Co ciekawe był to mecz z podtekstami, bo trenerem Irlandii jest 73-letni Włoch Giovanni Trapattoni. Smaczku dodawał również fakt, że ten najstarszy szkoleniowiec w historii finałów Euro pomiędzy 2000-04 trenował... Squadra Azzurri.

Gigi Buffon zachował czyste konto. foto:TM
Był to także ważny dla układu tabeli grupy C mecz. Po dwóch uprzednich porażkach i wobec braku jakichkolwiek szans na wyjście z grupy Irlandczycy zakładali, że urwanie punktu faworyzowanym Włochom będzie sukcesem. Wiedzieli, że aby zapewnić sobie awans do ćwierćfinału bez oglądania się na wynik meczu Hiszpania - Chorwacja podopieczni Cesare Prandelliego muszą ten wygrać. Nie zamierzali więc ułatwiać piłkarzom z Italii zadania i zapowiadali, że zagrają jak najlepiej dla swoich fanów.

Przez 30 min pierwszej połowy gra toczyła się pod dyktando grających bez Balotelliego Włochów, ale z ich przewagi nie wynikało kompletnie nic. Wspomagana przez swoich fantastycznych sympatyków Irlandia grała ambitnie i starała się atakować, ale nie posiadała zbyt wielu atutów. Mimo braku klarownych sytuacji do strzelenia gola mecz toczył się w bardzo szybkim tempie i z pewnością mógł się podobać.

Irlandzcy fani wierzyli w zwycięstwo. Foto: TM
W 34.min prawą stroną przedarł się Di Natale i z ostrego kąta uderzył piłkę w stronę bramki. Minęła ona Givena i byłaby wpadła do siatki, gdyby nie interwencja St Ledgera, który wybił ją z linii bramkowej poza pole karne. Tam dopadł do niej Cassano. Mocny strzał Włocha sprawił Givenowi na tyle problemów, że musiał on wyekspediować piłkę na rzut rożny. Do wykonania stałego fragmentu gry podszedł Pirlo. Zacentrował jak przystało na mistrza takich zagrań - dokładnie na głowę Cassano, który musnął piłkę w taki sposób, że wpadła ona do bramki pomiędzy rękami zupełnie zaskoczonego golkipera z Irlandii. Na linii bramkowej stał jeszcze Duff, ale wygarnął on piłkę już spoza linii bramkowej. Dla gracza Milanu było to 10. trafienie dla reprezentacji.

Nieliczni włoscy fani prezentowali się całkiem nieźle. foto: TM
W drugiej połowie gra nabrała jeszcze większych rumieńców. Irlandczycy w poszukiwaniu gola odkryli się już całkowicie, co było wodą na młyn dla dobrze grających z kontrataku Włochów. Między 47. i 64.min Cassano, Balzarelli, De Rossi i dwukrotnie Di Natale byli bliscy podwyższenia rezultatu, ale zawiodła ich skuteczność. Irlandczycy próbowali się odgryźć, ale Doyle, Dunn i dwa razy Andrews również nie potrafili znaleźć sposobu na strzelenie choćby jednego gola.

Irlandia wraca do domu... foto: TM
Wyniszczająca walka trwała w najlepsze i żadna z ekip nie zamierzała rzucać ręcznika. W 69.min dobrą okazję zmarnował Pirlo posyłając piłkę ponad poprzeczką po strzale z rzutu wolnego. 10.min później w podobnej sytuacji znalazł się Andrews, ale jego mocny strzał odbił Bufon. Była to najlepsza szansa dla Irlandii w całym spotkaniu.

W 74.min na boisku zameldował się Balotelli, który w ostatnich pięciu minutach meczu mógł strzelić trzy gole. Zdobył tylko jedną, ale za to przedniej urody. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Diamanti, Super Mario ubiegł O'Shea i z woleja półprzewrotką uderzył w długi róg nie do obrony i przypieczętował awans Italii do ćwierćfinału.

Nie zostawiajcie nas! foto: TM
W walce o półfinał Włosi zmierzą się w niedzielę z Anglią w Kijowie. Irlandczycy wracają do domu z podniesionym czołem, bo zostawili na boisku serce i duszę. Ich fani docenili to gotując im kolejną owację na stojąco oraz chóralnie śpiewając "Fields of Athenry". Również Poznań niechętnie rozstawał się z goścmi z Zielonej Wyspy, którzy swoją entuzjastyczną, pozytywną postawą zaskarbili sobie mnóstwo sympatii.


Euro 2012, Mecz #22
Poznań, Stadion Miejski
18 czerwca 2012, 20:45 



Włochy - Irlandia 2:0 (1:0) 1:0 - Cassano'35, 2:0 - Balotelli'90

Widzów: 38794

tekst, zdjęcia: Tomek Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.