Euro 2012: Czeski film we Wrocławiu, nie dla nas ćwierćfinał
Przed meczem w strefie kibica kibice czescy należeli do rzadkości. foto:TM |
Po dwóch meczach rozegranych w stolicy polscy piłkarze po raz pierwszy w tych mistrzostwach zagrali we Wrocławiu. Stolica Dolnego Śląska zrobiła wszystko, aby przygotować się na najważniejszy mecz finałowego turnieju od ćwierćfinałowej potyczki z Brazylią na Mundialu w 1986. Od samego rana do strefy kibica oraz na stadion ciągnęły tysiące bojowo nastawionych kibiców uzbrojonych w wielką, ważącą 200kg sektorówkę, która miała dodatkowo zmobilizować naszych reprezentantów. Wielki biało-czerwony baner ma 1500 metrów kwadratowych i pochodzi z Gliwic, gdzie przez kilkanaście godzin nieustannie szyło ją 30 osób. Flaga została rozwinięta podczas śpiewania Mazurka Dąbrowskiego i wywarła kolosalne wrażenie.
Flaga z Gliwic była naprawdę imponująca. Foto: TM |
Od gromów i błyskawicznych ataków zaczęło się też spotkanie. Pierwszy kwadrans to popis gry biało-czerwonych. Już w 2.min Obraniak wrzucał piłkę w pole karne, piłka odbiła się od pleców walczącego o pozycję Lewandowskiego i trafiła do Dudki, który pięknie złożył się do strzału przewrotką, ale trafił tylko w boczną siatkę. W rewanżu na bramkę Tytonia popędził Gebre Selassie. Mimo asysty obrońców zdołał dośrodkować, ale Pilar nie trafił czysto w śliską od padającego deszczu futbolówkę.
Stadion Miejski we Wrocławiu jest wspaniały. Foto: TM |
W 13.min znowu w głównej roli wystąpił Obraniak, któremu trener Smuda wybaczył frustrację po meczu z Rosją. Gracz Bordeaux zdecydował się na kolejną ostrą centrę. Cech odbił piłkę od siebie, ale dopadł do niej Boenisz jednak nie trafił w bramkę. 120 sekund później biało-czerwoni rozegrali świetny, szybki kontratak. Dudka odebrał piłkę na naszej połowie i zagrał do Lewandowskiego, który uruchomił Błaszczykowskiego. Ten ładnie wypatrzył Polanskiego, ale graczowi Mainz też zabrakło precyzji.
W pierwszej części Polacy mieli dużą przewagę. Foto: TM |
Mimo niepowodzenia Polacy nie przestali walczyć. W 22. min osaczyli Czechów na ich połowie, którzy próbowali kilkakrotnie wybić ją z dala od własnej bramki. W końcu trafiła ona do Boenischa, który nie zastanawiając się huknął z woleja zza linii pola karnego. Cech musiał pokazać swój kunszt, aby wyekspediować ją na róg. Chwilę później na bramkę Cecha szarżował Wasilewski. Mimo szalenie trudnej sytuacji zdołał oddać strzał głową, ale znowu na posterunku był golkiper czeskiej reprezentacji.
Polscy kibice jak zwykle wyróżniali się oryginalnością. foto: TM |
![]() |
Natalia Siwiec jak zwykle dopingowała naszym. foto: TM |
Ta wiadomość sprawiła, że niemrawo ruszający się do tej pory Czesi zaczęli grać bardziej agresywnie. Uzyskali optyczną przewagę, która jednak nie od razu przełożyła się na bramkowe sytuacje. Najgroźniejszą miał w 53.min Limbersky, który pomknął lewą stroną i zdołał oddać strzał na szczęście tylko w boczną siatkę.
Czesi rozkręcali się z minuty na minutę, a Polacy w niczym nie przypominali walecznej ekipy z pierwszej połowy. Grali bez ładu i składu nie potrafiąc wymienić nawet kilku podań. Nasi pomocnicy pogubili się i w dziecinny sposób seriami oddawali piłkę rywalom. Kibice z niepokojem obserwowali zmieniającą się sytuację na boisku i wpatrywali się w zegar odliczający upływające minuty. Niepokój udzielił się też Smudzie, który w 56.min dokonał pierwszej zmiany. Z boiska zszedł Polanski, a wszedł na nie szybki, mogący pokusić się o solowe rajdy Grosicki.
Polskiej reprezentacji nie udało się awansować do 1/4 finału ME. Foto: TM |
To były dwa dzwonki alarmowe, trzeciego już nie było. W 72.min po kolejnej akcji Czechów Tytoń nie miał już nic do powiedzenia. Murawski w fatalny sposób stracił piłkę w środku pola - właściwie oddał ją Sivokowi za darmo. Ten popędził na naszą bramkę i oddał piłkę na lewo do Jiracka. Gracz Wolfsburga posadził na pupie Wasilewskiego i uderzył w długi róg nie do obrony. W tym momencie (w Warszawie dalej było 1:0) w ćwierćfinale byli Czesi i Grecy!
![]() |
Na trybunach zasiadło wiele ważnych osobistości. Aleksander Kwaśniewski siedział obok Lecha Wałęsy. Foto: TM |
Metamorfoza Polaków była wprost nieprawdopodobna i niewytłumaczalna, może gdyby nie fakt, że 8 dni temu to samo stało się w Warszawie w meczu z Grecją. W pierwszej połowie Czesi nie istnieli, w drugiej to nasi nie mieli nic do powiedzenia. Wystarczy powiedzieć, że pierwszą dobrą okazję stworzyliśmy sobie dopiero w 85.min, kiedy po wrzutce Piszczka z rzutu wolnego Wasilewski pofrunął wyżej niż czescy obrońcy, ale piłka po jego strzale głową przeleciała nad poprzeczką.
Na minutę przed końcem - niejako na otarcie łez - Polacy wreszcie zagrali szybko i składnie. Piłka jak po sznurku powędrowała z lewej na prawą stronę, gdzie pomknął z nią Błaszczykowski. Zdołał dośrodkować, ale Lewandowski przegrał walkę w powietrzu z bezbłędnymi w sobotę obrońcami czeskiej reprezentacji.
![]() |
Tytoń płakał, ale z pewnością nie rozczarował. foto: TM |
W rezultacie Polacy przegrali trzeci kolejny mecz, w którym mogli pokusić się o zwycięstwo. Czesi przetrwali naszą nawałnicę z pierwszej połowy i zupełnie stłamsili nas w drugiej. Nie dla nas ćwierćfinał, w którym znaleźli się nasi pogromcy i Grecy, którzy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w meczu z Rosją. To oni będą się bić o najwyższe laury, nam pozostanie żal, niedosyt, rozczarowanie i obrazki płaczącego po meczu Tytonia - jedynego, oprócz Polanskiego, zawodnika, który spełnił pokładane w nim nadzieje.
Euro 2012, Mecz #17
Wrocław, Stadion Miejski
16 czerwca 2012, 20:45
Polska - Czechy 0:1 (0:0) 0:1 - Jiracek'72
Widzów: 41480
tekst, zdjęcia: Tomek Moczerniuk
Leave a Comment