SPORT, WYWIADY, POLONIA

Ida w Nowym Jorku

W ostatni piątek Starego Roku zabrałem Idusię do Nowego Jorku. Obiecałem jej to już dużo wcześniej, ale poświąteczna pogoda nas nie rozpieszczała (dwa dni deszczu i jeden mrozu), więc wypadło na piątek.

Idusia pogrążona w lekturze podczas
przejażdżki pociągiem
Najpierw o 7:45 rano weszliśmy na pokład pociągu Metropolitan Transit Authority (MTA) linii Metro-North z New Heaven do stacji Grand Central Terminal, którym codziennie dojeżdzam do pracy. Tym razem nie był wcale przepełniony i nie ma w tym nic dziwnego - dzieci mają wolne od szkoły, więc rodzice też są na urlopach. W związku z tym, że również na pozostałych przystankach (m.in. Stamford, Norwalk czy Greenwich) tłumów nie było cała podróż także zajęła nam krócej niż zazwyczaj i zanim wybiła godzina 9 byliśmy już w samym sercu Manhattanu.

Stacja Grand Central jest wyjątkowo piękna. Mieści się przy 42 Ulicy oraz Park Ave, pomiędzy Lexington Ave i Vanderbilt Ave i 9. lutego 2013 roku będzie obchodzić swoje setne urodziny. Kryje w sobie wiele sekretów: od tajemnych, podziemnych przejść i korytarzy zwanych M42, które podczas II Wojny Światowej miały być zniszczone przez Hitlera, aby udaremnić wyjazd tysięcy amerykańskich żołnierzy na front (próba sabotażu się nie powiodła - dwaj wysłani przez Fuhrera szpiedzy zostali zatrzymani przez agentów FBI), przez Kissing Room (nazwa pochodzi od całusów, którymi czekający obsypywali wysiadających z pociągów bliskich na przywitanie) czy... otworzony 9. grudnia 2011 sklep Apple. Idusi jednak bardziej podobała się Whispering Gallery - czyli Galeria Szeptów. Znajduje się ona nieopodal znanej restauracji Oyster Bar and Restaurant i składa się z kilku wyłożonych ceramiką kolumn oraz niskiego, wypukłego sufitu. Dzięki właśnie takiej specyficznej budowie akustyka w tym miejscu jest wyjątkowa - wystarczy stanąć w przeciwległych rogach twarzą w kierunku kolumn i wyszeptać jakieś słowo, które będzie wyraźnie słyszalne po drugiej stronie Galerii. Dlatego też to miejsce jest popularne wśród osób, które pragną złożyć sobie obietnice przedmałżeńskie, bądź się oświadczyć.

Idusia i odwrócony na opak nieboskłon
Drugim miejscem, które wywarło na Idusi wielkie wrażenie był Main Concourse, który - jak według niej - wygląda niczym zamek. I jest w tym sporo prawdy, bo ta wielka jaskinia (84m x 37m x 38m), w której w 1957 roku zmieściła się nawet amerykańska rakieta Redstone Missile, przypomina potężną, marmurową salę balową z niezliczoną ilością łuków, okien oraz schodów. Na samym środku znajduje się wykonany z opalu czterostronny zegar, którego szacunkowa wartość sięga $10-20 milionów. Oprócz niego najbardziej znaną częścią hali jest też sufit, który przedstawia astrologiczny wygląd nieboskłonu autorstwa francuskiego artysty Paula Cesara Helleu. Na pierwszy rzut oka zapiera dech w piersiach, ale zorientowanym w temacie nie umknie pewna nieprawidłowość w odległościach międzygwiezdnych, a także w samym wizerunku nieba, które jest namalowane na odwrót! Teza tłumacząca ten stan rzeczy zakłada, że Helleu tworząc swoje dzieło kierował się średniowiecznymi materiałami, które miały za zadanie pokazanie gwiazdozbiorów w sposób jaki patrzy na nie Bóg, czyli spoglądając z góry na dół. Sufit, który przez lata pokryła warstwa nikotynowej smoły, między 1986-98 został gruntownie odrestaurowany, ale jest na nim jedno miejsce, które zostało nietknięte - na pamiątkę. Znajduje się ono nad restauracją Michael Jordan Steakhouse.

Na zewnątrz budynku mogliśmy podziwiać kolejny słynny, 4-metrowy zegar, który otoczony jest trójką posągów przedstawiających mityczne postacie Minerwy, Herkulesa i Merkurego. Rzeźba ta ma niemal 50 metrów wysokości i w momencie jej odsłonięcia w 1914 roku uważana była za największą na świecie.

Po drodze do pracy czekał nas jeszcze jeden przystanek: Lord & Taylor na 5th Ave, a ściślej rzecz biorąc jego tradycyjne, świąteczne dekoracje w witrynach. Ten słynny Department Store - podobnie jak jego handlowi rywale: Macy's, Bloomingdale czy Saks Fifth Ave - znany jest z tego, że nieprzerwanie od 1938 przygotowuje coś specjalnego dla swoich klientów czy też przypadkowych przechodniów. Tegoroczny temat nawiązuje do ilustracji "What is Christmas Made of?" z 1940 roku i jego oprawa jest równie piękna jak w latach ubiegłych.


Skoro o Macy's mowa - jadąc do pracy taksówką mieliśmy okazję podziwiać ogromną choinkę stworzoną z lampek, która przystraja fasadę budynku od strony Broadway.

Po pracy pójdziemy jeszcze obejrzeć inną, równie sławną Choinkę. Ciąg dalszy relacji już wkrótce!

74-stopowa choinka i o 70 stóp niższa Idusia
A oto i choinka! Piękny i okazały norweski świerk, ozdobiony oszałamiającą liczbą 30,000 lampek przyczepionych do kabla o długości - bagatela - 5 mil, na którego czubku znajduje się śliczna gwiazda wykonana z krzyształów od Svarovskiego. Choinkowa tradycja sięga roku 1931, kiedy to robotnicy pracujący nad budową Rockefeller Center postawili na środu placu budowy zielone drzewko. Roślina nie miała szans na przyjęcie się na błotnistej glebie, ale uroczystość już jak najbardziej - dwa lata później ceremonię zapalenia 700 lampek na 50-stopowym drzewie po raz pierwszy transmitowano drogą radiową na kanale NBC. Inne ciekawe historie związane z tą świąteczno-noworoczną tradycją to:

Ida, drzewko i budynek 30 Rock Plaza
- 1936 - Postawiono dwa drzewka, każde o wysokości 70 stóp. Ceremonia zapalenia lampek (The Lightning Ceremony) po raz pierwszy odbyła się równolegle z popisami łyżwiarskimi na świeżo otwartym lodowisku na Rockefeller Plaza Outdoor Ice Skating Pond.
1942 - Tym razem na Manhattanie stanęły aż trzy choinki. Aby utożsamić się z żołnierzami walczącymi na frontach II Wojny Światowej każda z nich miała inny kolor dekoracji: czerwony, biały i niebieski.
1949 - Jedno drzewko, ale pomalowane na kolor srebrny przypominający śnieg
1951 ­ - Pierwsza relacja telewizyjna z Ceremonii Zapalenia (Kate Smith Show)
1963 - Od tego roku okres podczas którego można podziwiać drzewko publicznie wynosi 3 tygodnie. Pień ówczesnej choinki podarowano po raz pierwszy na cele charytatywne - całe 60 stóp trafiło w ręce Boy Scouts (amerykańskich harcerzy)
1966 - Po raz pierwszy na Rockefeller Plaza stanęło drzewko spoza US. Aby uświętnić setną rocznicę zjednoczenia Kanady (Centennial of Canada Confederation) choinkę sprowadzono właśnie z kraju klonowego liścia. To najdalszy dystans jaki musiało pokonać drzewko, aby stanąć w centrum Manhattanu
1980 - Tym razem 70-stopowe drzewko zostało podarowane przez Seminarium w New Jersey (Immaculate Conception Seminary of Mahwah, N.J.) W ceremonii zapalenia uczestniczył m.in. znany amerykański aktor, komik i działacz dobroczynny Bob Hope.
1999 -­ Największe drzewko w historii - mierzące 100 stóp, liczące 100 lat i ważące 10 ton - przybyło do Nowego Jorku z Killingworth w stanie Connecticut.
2004 ­ - Powstaje gwiazdka od Swarovskiego. Jest oczywiście największa (szeroka na 9.5 stóp, głęboka na 1.5 stopy) i najbardziej okazała (25,000 kryształów i milion wisiorków)
2007 - To już 75 drzewko i najbardziej przyjazne naturze. Ścięte ręczną, dwuosobową piłą i oświetlone 30,000 lampkami, które - w porównaniu z ich poprzednikami i zwykłymi żarówkami - używają zaledwie ułamek energii. Właściciele Rockefeller Center po raz pierwszy także weszli w układ partnerski o użyciu pnia drzewka jako materiał budowlany przy projektach organizacji Habitat for Humanity.

Nowojorska pizza is the best!
Tegoroczna, postawiona już po raz 79 choinka sprowadzona została z Mifflinville w Pensylwanii (co ciekawe, takie drzewka nie rosną w zwykłym lesie, tylko znajduje się je na prywatnych posesjach - ich właściciele nie otrzymują w zamian nic oprócz prestiżowej wzmianki o źródle pochodzenia rośliny). Oczywiście spełnia warunki (musi mieć co najmniej 60 stóp wysokości), bo mierzy 74 stopy i jest bardzo majestatyczna. Lampki zapalone zostały 30 Listopada o godzinie 19 a zgasną 6 stycznia 2012.

W związku z ładną pogodą i sylwestrowym terminem na Rockefeller Plaza było mnóstwo ludzi. Udało nam się podejść pod sam dół drzewka, aby popstrykać fotki. A potem był jeszcze czas na pizzę i trzeba było wracać do domu. Ale i tutaj udało nam się osiągnąc coś co, nie udało mi się od 1994 roku - przejechać się na dworzec taksówką rowerową! Ida miała mnóstwo frajdy a ja... trochę obawiałem się o nasze bezpieczeństwo, bo nasz kierowca szusował po 5 Alei niczym Lance Armstrong nie zważając na bliskie sąsiedztwo mknących obok zwykłych taksówek oraz innych pojazdów.

 
10 minut i $12 dolarów później dotarliśmy szczęśliwie na miejsce. Siedząc w pociągu wspominaliśmy fajnie spędzone chwile, które na długo zapadną w mojej pamięci. Idusia zapewne będzie je pamiętać przez... kilka dni, ale dzięki temu wpisowi będzie w stanie powrócić
do tamtych chwil kiedykolwiek będzie sobie tego życzyć.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.