SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Niesprawiedliwy futbol, Red Bulls na czele.

O tym jak bardzo futbol potrafi być niesprawiedliwy przekonali się w minioną sobotę piłkarze FC Dallas, którzy mimo stworzenia sobie mnóstwa okazji ulegli Czerwonym Bykom 1:2 tracąc gola z karnego, w doliczonym czasie gry. Mecz – z czarną opaską na prawym ramieniu - sędziował nasz rodak Arkadiusz „Alex” Prus.

Po dwóch wyjazdowych meczach na zachodnim wybrzeżu i pierwszej porażce w sezonie (0-2 w ubiegłym tygodniu z Chivas USA) Red Bulls wrócili do domu. Tym razem na swoim nowiutkim, wypełnionym w połowie stadionie podejmowali drużynę FC Dallas, która rozpoczęła sezon od dwóch remisów i miała wielką chrapkę na wygraną.

Początek zapowiadał nie lada emocje, gdyż to właśnie goście ruszyli do zdecydowanych ataków. Już w 5.minucie po szybkiej wymianie podań w środku pola świetną okazję stworzył sobie najlepszy strzelec ubiegłego sezonu Jeff Cunningham. Najpierw ładnie zakręcił obrońcą, ale strzelił minimalnie niecelnie obok prawego słupka. Dwie minuty później ten sam zawodnik znalazł się w dogodnej sytuacji, ale tym razem futbolówka po jego strzale minęła lewy słupek. Niefrasobilwość gospodarzy trwała i w 10.minucie zaowocowała stratą bramki. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Pearce'a składną akcję przeprowadziła dwójka najniższych zawodników na boisku. Mierzący zaledwie 164cm 35-krotny reprezentant Kolumbii David Ferreira ładnie wrzucił piłkę w pole karne, gdzie celną główką popisał się wyższy o centymetr 22-letni Dax McCarty i Coundoul musiał wyciągać piłkę z siatki. Tym razem piękny stadion Red Bulls wypełnił się tylko w połowie.Tym razem piękny stadion Red Bulls wypełnił się tylko w połowie. (fot. własne, Danny Blanik)

Strata gola zmusiła gospodarzy do śmielszych ataków, ale brakowało w nich płynności i wykończenia. W 20.minucie Angel w sytuacji sam na sam ograł golkipera gości, ale zbyt ostry kąt uniemożliwił mu oddanie strzału. Chwilę potem zupełnie bezproduktywnemu Ibrahimowi Salou zabrakło milimetrów, aby musnąć czubkiem buta ostro wrzuconą w pole karne piłkę. W 22.minucie Mac Kandji wypuścił Angela „w uliczkę”, ale - mimo iż tym razem Kolumbijczyk trafił do siatki - gol nie został uznany, bo arbiter liniowy dopatrzył się spalonego. Niepowodzenie w tej akcji sprawiło, że z gospodarzy uszło powietrze i do końca pierwszej połowy grali nieporadnie i bez polotu.

Druga odsłona znów zaczęła się od ataków podopiecznych trenera Hyndmana. W 52.minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez wszędobylskiego McCarty’ego tuż obok słupka strzelał głową Atiba Harris. Chwilę później przed pustą bramką znalazł się Heath Pearce, ale strzał tego 31-krotnego reprezentanta USA ofiarnym wślizgiem zablokował Tim Ream. W 56.min sam przed bramką znalazł się Ferreira, ale jego strzał w świetnym stylu sparował na słupek Coundoul. I kiedy wydawało się, że powtórzy się scenariusz z pierwszej części i za chwilę padnie gol dla FC Dallas, jeszcze w tej samej minucie zupełnie nieoczekiwanie padło wyrównanie. Niewidoczny w środku pola Lindpere zabawił się w lewoskrzydłowego, celnie dośrodkował, a całą akcję precyzyjnym strzałem „z klepki” zamknął Angel. Była to jego pierwsza bramka w sezonie i... pierwsza składna akcja gospodarzy w drugiej części.

Na szczęście dla zziębniętych kibiców od tej chwili mecz nabrał rumieńców. W 60.minucie goście mieli dwie szanse na ponownie wyjście na prowadzenie, ale najpierw strzał reprezentanta St. Kitts i Nevis Harrisa sparował na poprzeczkę Coundoul, a dobitka Ferreiry przeszła obok prawego słupka. W odpowiedzi po dynamicznym rajdzie Jamajczyka Richardsa Kandji wpadł w pole karne, ale mając przed sobą tylko bramkarza trafił w boczną siatkę. Cztery minuty później kolejna akcja tej dwójki tym razem przyniosła powodzenie. Richards miękko wrzucił pilłkę z prawego skrzydła, Kandji z łatwością ograł McCarty’ego i padł w polu karnym jak rażony piorunem. Mimo protestów gości, którzy nie bez racji dopatrywali się tzw. "nurka" - Alex Prus wskazał na punkt oddalony o 11m od bramki FC Dallas. Do piłki podszedł najlepszy snajper nowojorczyków Angel, jednak jego sygnalizowany strzał w pięknym stylu obronił mający na swoim koncie występy w River Plate Argentyńczyk Dario Sala.

Niewykorzystana jedenastka zdeprymowała gospodarzy, którzy stracili głowę i oddali inicjatywę gościom. To, że nie stracili bramki mogą zawdzięczać tylko Coundoulowi - Senegalczyk dokonywał w bramce istnych cudów. Najpierw w 69.minucie wygrał pojedynek sam na sam z drugim najskuteczniejszym strzelcem w historii MLS (122 gole) Cunninghamem. Podobnie było w 76. minucie kiedy w tylko sobie znany sposób wybił piłkę na rzut rożny po strzale Erica Avili, a chwilę później zatrzymał nieuchronnie zmierzającą do siatki piłkę po kolejnym strzale Cunninghama. Wreszcie w 81. minucie znowu okazał się lepszy od Ferreiry.

Gospodarze obudzili się w samej końcówce. Najpierw, w akcji zmienników, do dokładnego dośrodkowania z rzutu wolnego Carla Robinsona doszedł Sinisa Ubiparipovic, ale trafił w wychodzącego z bramki Salę. A potem nadeszła kontrowersyjna 89. minuta, kiedy bezbłędnie grający do tej pory i mający na swoim koncie występy w MetroStars kapitan drużyny gości Daniel Hernandez sfaulował na pograniczu pola karnego Ubiparipovicia. Polski arbiter bez wahania odgwizdał faul, ale na wapno wskazał dopiero po konsultacji z arbitrem liniowym. Do piłki po raz kolejny podszedl Angel i stadion zamarł w bezruchu. Kapitan Czerwonych Byków pokazał klasę i nerwy ze stali: posłając piłkę w prawy górny róg nie dał Sali żadnych szans.

Trzy punkty za to zupełnie niesprawiedliwe z przebiegu spotkania zwycięstwo wywindowały ekipę Hansa Backe na czoło tabeli Konferencji Wschodniej. Za tydzień pozycji lidera bronić będą w spotkaniu z Union Philadelphia, a mecz ten znowu będzie miał polski akcent. Trenerem beniaminka, który do tej pory gra w kratkę (wyjazdowa porażka na inaugurację z Seattle 0:2, zwycięstwo u siebie z D.C. United 3:2 i sobotnia przegrana w Toronto 1:2) jest nasz były reprezentant kraju Piotr Nowak. Początek meczu Red Bulls – Philadelphia Union w sobotę 24 kwietnia o godz. 4:00PM.

IV Kolejka MLS 2010:
Sobota, 17 Kwiecień, 2010, 19:30
Red Bulls Arena, Harrison, New Jersey

New York Red Bulls – FC Dallas 2:1 (0:1)
0:1 – McCarty’10, 1:1 – Angel’56, 2:1 – Angel’90 (karny)

Red Bulls: 18 Bouna Coundoul – 17 Jeremy Hall, 12 Mike Petke, 5 Tim Ream, 7 Roy Miller – 19 Dane Richards (8 Sinisa Ubiparipovic’81), 6 Seth Stammler (33 Carl Robinson’58), 20 Joel Lindpere – 10 Macoumba Kandji , 29 Ibrahim Salou (11 Danleigh Borman’71), 9 Juan Pablo Angel.
Trener: Hans Backe

FC Dallas: 44 Dario Sala – 2 Daniel Hernandez, 19 Zach Loyd, 14 George John, 3 Ugo Ihemelu – 5 Jair Benitez, 16 Atiba Harris, 10 David Ferreira, 13 Dax McCarty (24 Eric Alexander’80), 4 Heath Pearce (12 Eric Avila’69) – 9 Jeff Cunningham
Trener: Schellas Hyndman

Sędziował: Alex Prus
Żółte: Harris (24’faul)
Widzów: 13,667

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.