SPORT, WYWIADY, POLONIA

Sporty w USA: Kolejne zwycięstwo Jankesów, porażka USA z Meksykiem

Baseball: Kolejne zwycięstwo Jankesów

Yankesi śrubują swój najlepszy rekord w całej lidze. Wczoraj zwyciężyli 4:3 Toronto (mimo iż Toronto miało dwa razy więcej uderzeń (hits)!!!) i wygrali całą serię 2:1.

Ostatni mecz znowu był dramatyczny. Jankesi prowadzili 1:0 potem 3:1 (home runs Damona i Cano), ale Toronto wyrównało w 6 inningu. Potem do końca meczu trwała dominacja pitcherów i dopiero w drugim dodatkowym inningu znowu Robinson Cano trafił czysto w piłkę zaliczając singla co pozwoliło Alexowi Rodriguezowi na dobiegnięcie do bazy domowej i zdobycie zwycięskiego punktu. Ale zwycięstwo zostało okupione kontuzją kapitana Jankesów Dereka Jetera, którego rzucający Blue Jays trafił w nogę. Zdjęcie rentgenowskie na szczęście nic nie wykazało, więc "El Capitan" być może wróci do gry już podczas kolejnej serii gier z Seattle Mariners, którzy zajmuje 4 miejsce w zachodniej konferencji American League oraz 4 w kolejce po Dziką Kartę do playoffs (znajdują się 5.5 gier za Boston Red Sox). Yankesów, którzy od All-Star break mają 20-6 rekord czeka ciężka przeprawa, bo w przeciągu kolejnych 7 dni zagrają cztery mecze w Seattle i trzy w Oakland, potem dzień przerwy i kolejna seria z Red Sox - tym razem w Bostonie. Tam gospodarze będą chcieli zrewanżować się za "sweep" czyli zmiecenie podczas ostatniej serii w Nowym Jorku. Zresztą Yankees i Red Sox to odwieczni rywale i nigdy ich mecze nie są pozbawione emocji.

Soccer: A jednak porażka

Amerykanie ulegli wczoraj Meksykowi, choć nie byli wcale drużyną gorszą. Objęli prowadzenie po wzorowo wykonanej kontrze (Donovan obsłużył idealnym podaniem Daviesa) i po raz pierwszy to amerykańska drużyna otworzyła wynik meczu. Jednak kilka minut później strzałem życia popisał się Israel Castro doprowadzając do wyrównania. Wiadomo było, że Meksyk ruszy do jeszcze większego natarcia, bo będzie chciał za wszelką cenę dążyć do zwycięstwa.

Gra się bardzo zaostrzyła, trup ścielił się bardzo gęsto, ale niestety na taką brutalną grę zezwolił arbiter Roberto Moreno z Panamy. Nie zauważał on licznych przewinień gospodarzy, którzy rozochoceni pozwalali sobie na twarde, przekraczające przepisy wejścia. Tymczasem Amerykanów karcił przy każdej sposobności (3 żółte kartki). Po meczu bramkarz gości Tim Howard powiedział, że grając na Azteka Stadion można się czuć przestraszonym/onieśmielonym, ale szkoda, że najbardziej przestraszonym był właśnie sędzia. Zwycięskiego gola Meksykanie strzelili na 9 min przed końcem po pięknym strzale Manuela Sabaha z 5 metrów. Na wyrównanie zabrakło czasu i przede wszystkim sił.

Po spotkaniu Amerykańskie telewizje oprócz bramek pokazywały w powtórkach bestialskie zachowanie fanatycznych kibiców gospodarzy, którzy obrzucali kapitana amerykanów czym popadnie w momencie kiedy on sposobił się do wykonania rzutu rożnego. Na Donovana poleciały plastykowe kubki z colą, piwem a nawet - według naocznych świadków - płynami fizjologicznymi! W takiej atmosferze fakt, że bronili się dzielnie przez 80 minut napawa optymizmem przed kolejnymi meczami eliminacyjnymi. Meczami, które trzeba wygrać, bo Amerykanie są obecnie na trzecim miejscu w tabeli - ostatnim premiowanym automatycznym awansem na Mundial. Prowadzi Kostaryka, która wczoraj w meczu na szczycie uległa wiceliderowi z Hondurasu aż 0:4. W tym spotkaniu błysnął Carlo Costly z Bełchatowa, strzelając 2 gole.

W ostatnim meczu strefy CONCACAF spotkali się outsiderzy. Trynidad i Tobago odniósł swoje pierwsze zwycięstwo pokonując Salwador 1:0.

Następna kolejka spotkań 5 września i wydaje się, że czołowa czwórka będzie walczyć o to, aby uniknąć gier barażowych z 5-tą drużyną z Południowej Ameryki.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.