SPORT, WYWIADY, POLONIA

Ida Marie ma 3 latka!

Nasza kochana córeczka kończy dziś 3 latka! Od samego rana opowiadałem jej jak to było 3 lata temu, kiedy Ala zadzwoniła do mnie i ściągnęła mnie z Justu do szpitala. Że to już, że się zaczyna, żebym przychodził natychmiast... Na szczęście z Grodziskiej na Polną nie było daleko, więc byłem tam w mgnieniu oka. Spietrany, spękany, ale gotów. Przynajmniej tak mi się wydawało ;-) Kiedy jednak zobaczyłem jak Ala cierpi przy względnie niewielkich skurczach i kiedy przekłuwali jej pęcherz (bo miała małowodzie i te słynne "wody" nijak nie chciały jej odejść) zmiękłem i z wielką ulgą przyjąłem wiadomość, że jednak będzie "cesarka". Potem już wszystko potoczyło się błyskawicznie - ja na korytarz, Ala na salę operacyjną. O 13:50 wyszła do mnie pani ginekolog i oznajmiła mi, że mam zdrową córeczkę. Uściskałem ją serdecznie i zacząłem dzwonić z komórki do rodziców w Stanach. Pamiętam, że z moimi rodzicami rozmawiałem "na żywca", ale u dziadków Dewerów musiałem zostawić wiadomość na taśmie. A potem wysyłałem wszystkim esemeska w jakiejś "spoetyzowanej" formie. No a potem to wiadomo - radość i miłość trwająca nieprzerwanie do dziś. Inna niż wszystkie inne. Rosnąca z każdym dniem. Czysta, bezwarunkowa, absolutna...

O tym wszystkim opowiadałem dziś Idusi podczas porannej toalety. Następnie ubrałem ją w strój Śpiącej Królewny (otrzymany w prezencie od Bastków w sobotę) i razem z całym majdanem ruszyliśmy do przedszkola. Bo tam dziś wyprawiają jej imprezkę urodzinową (trzecią w ciągu ostatnich 4 dni!!! Nie ma jak to być dzieckiem...). Musiałem zaopatrzyć przedszkole w soczki, talerzyki i kubki papierowe, zostawić pieniądze na pizzę oraz dostarczyć tort, który kupiliśmy wczoraj. W związku z tym, że był on rodzaju lodowego, zostawiłem go w aucie na noc. Ostatnie dni i noce były mega zimne, skąd mogłem wiedzieć, że akurat wczoraj przyjdzie ocieplenie? Ale przyszło i tort się upłynnił, a raczej wsiąkł w tapicerkę. Terminologia wyrażenia "sweet seat" nabrała więc dziś naprawdę wyjątkowej adekwatności.

Ale nic to, od czego są supermarkety? Po drodze do przedszkola, wraz z moją Śpiącą Królewną, kupowaliśmy więc kolejny, równie biały i równie słodki wypiek rodem z Carvel . A właściwie kolejne - bo Idusia zdecydowała się tym razem na mniejszy, w kształcie serduszka, a że - jak głosiła naklejka - można było nim "obsłużyć" 7-9 osób trzeba było wziąć jeden ekstra (dzieci w przedszkolu jest 17).

Trzeba było też zawieźć do przedszkola prezenty dla kolegów i koleżanek z przedszkola. Trochę dziwne, bo przecież to Idki urodzinki, a prezenty dostają inne dzieciaki, ale jak trza to trza. Przecież się nie będę pytał o to, kto wpadł na taki genialny pomysł. Zresztą to chyba związane jest z tym, że jak się idzie na jakąkolwiek imprę w Ameryce to dostaje się jakąś badziewną pamiątkę. Ale ja nie chciałem być badziewny. W jednym ze sklepów o wdzięcznej nazwie "National Wholesale Liquidators" wypatrzyłem świetne puzzle z grafikami dinozaurów (dla bojsów) oraz bardzo milutkich insektowadów (pszczółka, biedronka, motylek, ślimaczek) dla dziewczyn. Zakupiłem więc takowe za jedyne $2 dolce/sztukę i nie przeszkadzało mi to, że to więcej niż benzyna, która kontynuuje swą karkołomną jazdę cenową w dół. W przeciągu dwóch miechów spadła o ponad dwa baksy i dziś oferowana jest za ok $1.70. Taki drastyczny spadek jednak nikogo specjalnie nie cieszy. Wszyscy raczej zastanawiają się jak to jest możliwe, żeby doszło do tak wielkich wahań w tak krótkim okresie czasu.

Wracając do Idusi i urodzinek - wysiadając z samochodu przed budynkiem przedszkolnym była niesamowicie przejęta. Nie mogła się wprost doczekać kiedy zrzuci kurtkę, ubierze tiarę i klipsy oraz różowe buciki z kwiatkami. Doprawdy prawdziwa z niej kobieta ;-)

Kiedy wyjeżdżałem do pracy moja księżniczka siedziała na kolanach u pani Joli. Zakręciła mi się łezka w oku, bo tak bardzo "wychodziło z niej" radość, szczęście i zadowolenie. No i bardzo dobrze, jest taka kochana, że zasługuje na tylko i wyłącznie takie momenty. Happy birthday sweetheart...

W pracy uzmysłowiłem sobie, że zapomniałem zostawić kasę na pizzę. Natychmiast zadzwoniłem do nieocenionej pani Joli, ale ona ze stoickim spokojem powiedziała, żebym się nie martwił, że założyła pieniążki. Właściwie to było już po pizzy i torcie, dzieciaki pojadły, popiły i właśnie się układały do drzemki. I powiedziała mi jeszcze, że Idka jest naprawdę mega happy. Więc się nie martwię i też jestem mega happy! c.d.n...

2 komentarze

PenelasiaCruz pisze...

wszytskie najlepszego dla Idusi! przepraszam za małe opoznienie

jedna rzecz mnie powaliła...po co dzieciakom ta pizza na urodziny?? natura amerykanskiego zarcia...masakra, tuczyc 3-latki pizza na urodziny?! moja mała polska głowa tego nie pojmuje;)

Avec pisze...

Można pomyśleć, że spóźnione miesiąc niemniej szczere życzenia "słodkiego, miłego życia.."

Obsługiwane przez usługę Blogger.