SPORT, WYWIADY, POLONIA

V Kolejka CCCP - Inter wygrywa dzięki Czarnym i Zeusowi

Nowe boisko, nowa metoda wybierania, a wynik ten sam. Czyli odwrotny. I to dosłownie. W V kolejce Inter w końcu wygrał i to jak najbardziej zasłużenie. Czyli fuksem. Bo jak inaczej można nazwać taki splot wyjątkowo niesprzyjających okoliczności?

O czym myśli Prezio?Po pierwsze FC POT stracił gola już w pierwszych sekundach meczu, a to przecież w poważnym futbolu się nie zdarza. Po rozpoczęciu od środka koronkowa akcja Interu zakończyła się precyzyjnym strzałem Czarnego Karola i Inter objął prowadzenie. W myśl zasad FERPLEJ nikt z FC POTowców nie wpadł na pomysł, żeby krzyknąć: "To już? Gramy naprawdę?" Przyjęliśmy to jak rasowy bokser - prosto w szczękę. Ale już można było się domyśleć, że cosik będzie w tym meczu nie teges.

Na golu straty się nie skończyły, bo chwilę później boisko opuścił ubrany jak choinka na paradę Pułaskiego Prezes. Ten niesamowicie skuteczny (tudzież samowicie nieskuteczny) napaścior nabawił się kontuzji zanim jeszcze dobrze kopnął piłkę. Bo kopnął raz, bez rozgrzewki, czyli niedobrze. I poszedł mu kręgosłup. Albo plecy. Albo nerwy. Albo i wszystko na raz. Poszło i już nie wróciło. Musiał usiąść na trybunach, czym poprawił frekwencję publiczności do 1.333 widzów na mecz.

Jego gorący doping (sic!) sprawił jednak, że zawodnicy FC POTu dwukrotnie doprowadzali do remisu po solowych rajdach Papy Tomskiego. Raz nie doścignął go Majki z Jamajki, a drugi raz Dżony, ale to nic dziwnego, bo przecież Dżony to jest Łoker, a nie Runner.

I kiedy wydawało się, że mecz będzie bardzo zacięty i wyrównany i toczył się w tempie "cios za cios" nastąpiło spięcie w jednym z narożników boiska, po którym o mały włos "ciosami" nie obłożyli się Grzesiek i Jeremy z Jamajki. Poszło pewnie - jak to zwykle bywa w takich przypadkach - o dziewczynę, która zapewne miała na imię Helena. Madafakasom, caksakersom i innym czułym słówkom nie było końca. W końcu jednak ciemnoskóry zawodnik został karnie przesunięty na drugą stronę boiska, co okazało się brzemienne w skutkach. Bo FC POT najpierw stracił koncentrację, a zaraz potem 2 bramki, a Jeremy na lewym skrzydle grał jak Zawisza. Czarny rzecz jasna.

Koncertowo grał też inny Czarny z Interu - Karol. Dyrygował linią pomocy niczym Rubik, a siatki zakładał niczym Rybak. Wybici z rytmu defensorzy FC POTu nie byli w stanie przeciwstawić się płynnie grającym Interowcom i po chwili było 6:2 i po meczu.

Obiektywnie więc trzeba stwierdzić, że Inter wygrał, ale wydatnie pomogły mu Niebiosa. Strata gola, Prezia, koncentracji - takie coś przecież nie zdarza się codziennie (może za wyjątkiem piątków, ale na pewno nie codziennie!). Ale tego wieczoru FC POTowi nie było w stanie nic pomóc. Nawet posiadanie w jednej drużynie, w jednej formacji Herkulesa Michała i Achillesa Krzysia. Wydawało się, że mając po swojej stronie tych dwóch defensywnych półbogów FC POT da radę każdemu. W piątkowy wieczór Inter, do spółki z Zeusem, obalił jedak ten mit.

Inter - FC PreziOnTour (FC POT) 8:4
3 października, 2008
Boisko Kowala, PiersiPanny, NJ

Inter: Meca DoLittle - Sławek, Kacper, Majki z Jamajki, Nowy Kolega Sławka (10 min) - Daniel Dżony (1 gol), Karol (1 gol), Jeremy z Jamajki (2 gole), Janusz – Czesiek (2 gole), Komendant (2 gole)

FC POT: Danny C (Jacek, Nowy Kolega Sławka) – Krzyś Jaś, Grzesiek (1 gol), Michał, Staszek Sosa - Piotr z Rockaway, PapaTomski (3 gole), Czarny Jacek - Maciek, Prezes (10 min, Nowy Kolega Sławka)

Historia meczu:
1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 6:2, 6:3, 8:3, 8:4

Klasyfikacja konstruktorów:

1. Inter 4. 6. 26:27 2-0-2
2. Reszta Świata 1. 3. 9:2 1-0-0
3. Koniec Świata 1. 3. 8:4 1-0-0
4. FC POT 3. 3. 18:24 1-0-2
5. FCIPa 1. 0. 4:8 0-0-1

Złota rękawica:
1. Mecenas: 5 mecze, 23 goli wpuszczonych, przec. 4.6g/mecz, index zwycięstw: 100%
2. Danny: 2.25 m., 18 goli wp., przec. 8g/m., index zw.: 0%
3. Sławek: 1.75 m., 14 goli wp., przec. 8g/m., index zw.: 0%
4. Nowy Kolega Sławka: 0.25 m., 2 gole wp., przec. 8g/m., index zw.: 0%
5. Jacek: 0.5 m., 5 gole wp., przec. 10g/m., index zw.: 0%
6. Nick: 0.25 m., 3 gole wp., przec. 12g/m., index zw.: 0%

MVP:
Tabelka (w pdf)

Nowy liderem został Mecenas, który prowadzi również w klasyfikacji bramkarskiej. Dzięki nowej metodzie wybierania w tabeli MVP sporo się pozmieniało - do drugiego w tabeli Krzysia Achillesa dołączył Majki z Jamajki. Tuż za ich plecami Staszek Sosa, ex-MVP oraz Kacper, który jest jedynym graczem prócz Mecenasa, który jeszcze nie przegrał. Metoda na zwycięstwo jest więc prosta: chcecie wygrać? Bierzcie do drużyny Kacpra!

W środku tabeli na uwagę zasługuje awans o kilka oczek Marcina zwanego Cześkiem, który po 4 porażkach z rzędu w końcu zagrał w zwycięskiej drużynie. Wygrał też Czarny Karol, co oznacza, że jedynym, który jeszcze nie wygrał pozostaje Danny z Cieszyna. Danny, nie ma się co Cieszyć. Trza zakasać rękawy i do roboty. A jak nie da rady normalnie to skontaktuj się z Preziem albo ewentualnie Mecenasem. Czopki, grzybki, magiczne smary, wywary i inne duperele z domowych apteczek natychmiast postawią Cię na nogi. Wiem co mówie! Zobaczcie tylko w jaki nadludzki sposób broni Mecenas! A Prezio za tydzień "cudownie" ozdrowieje i znowu będzie seryjnie marnować sytuacje podbramkowe!

Do piątku!

Ps. Michale Herkulesie - dzięki za zdjątka! Są takie jak Twoja gra w piątek - czyli nijakie ;-)

7 komentarzy

Anonimowy pisze...

Tragedia Prezesa snieszy az do bolu;-) YMMD
pozdrawiam
meca

Avec pisze...

uwielbiam te twoje "relacje".. szczególnie jak mam dylemat czy czytam o meczu czy o walce bokserskiej:) tyle emocji..

PT Sport pisze...

Dzięki! Ewcia, powiedz jak się sprawuje Twoje nowe "jabłuszko"? i czy podobał się "bonus"? Nie zapomniałem o ćwierćdolarówkach, jak uzbieram brakujące to podeślę.

Anonimowy pisze...

dzisiaj beda getry i spodenki!!!

Slawek pisze...

nikt nie napisal ze nie gramy i tak sobie jezdzilismy od boiska do boiska....dzieki!!!

Anonimowy pisze...

podziekowania nalezy slac komendantowi... na dwie godziny przed meczem zorientowal sie ze nie gramy

Anonimowy pisze...

blaszczykowski w meczu z czechami strzelil tak jak papa tomski pierwsza bramke w piatej kolejce, technicznie nie do obrony... choc dla towarzysza pokrywy byla to lipa. grzybki jednak robia swoje!

Obsługiwane przez usługę Blogger.