SPORT, WYWIADY, POLONIA

Tylko tu i tylko dla Was: Meet the "Maleństwo!"

Uwaga, uwaga! Tylko u nas! Specjalnie dla Was, wyłącznie tutaj! Zupełnie za darmo, a nie za miliony dolarów jak u co niektórych!:

Premierowe zdjęcie "Maleństwa"!!!


Maleństwo ma już 13 tygodni, co oznacza, że dzielnie wkroczyło w II Trymester. Ryzyko poronienia/spontaneous abortion znacznie zmalało, co przyjąłem z naprawdę wielką ulgą. Doświadczenie z ubiegłego roku sprawiło, że choć i tym razem moja radość była wielka, ale troszkę tłumiłem ją w sobie. Aby nie zapeszyć. Trzymałem kciuki, aż do dzisiaj. I teraz już chyba mogę odetchnąć pełną piersią i wydać z siebie okrzyk dzikiej radości!!!! YAHOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!

Ala była w ubiegłym tygodniu na USG. Mieliśmy iść razem we wtorek, ale przełożyli Jej badanie na środę i niestety musiała iść sama. Wszystko toczy się jak powinno, a Maleństwo było bardzo ruchliwe i fotogeniczne. Na dowód Mamusia przyniosła zdjątka, na których wyraźnie widać uderzające podobieństwo do tatusia. Zdjątka pokazaliśmy w pierwszej kolejności naszym rodzicom oraz oczywiście Idusi. Ciężko było Jej uwierzyć, że ta biało-czarna plama to Jej rodzeństwo. Patrzyła więc z niedowierzaniem, ale - jako że na tym etapie rodzicom wierzy się we wszystko - i to jakoś przyjęła. Od teraz będziemy stopniowo przyzwyczajać Ją do sytuacji. Jest bardzo mądrą dziewczynką, więc jestem pewien, że będzie to bardzo fajne przeżycie. Będziemy oboje dbać o Mamusię i Maleństwo. Będziemy im pomagać, kochać i uprzyjemniać życie, m.in.: poprzez przygotowywanie świeżego soczku z pomarańczy i grejfrutów, tak jak to miało miejsce w sobotę:



Naprawdę wielka, wielka ulga... Choć przed nami jeszcze długa droga, ale jakoś czuję się tak jakby już było z górki. Dobrym omenem jest też fakt, że dzieciaki rodzą się u wielu znajomych: Monia Judkowiak Janiak urodziła Dawidka, do Brodziaków niedługo dotrze Tymon, Seba i Monia Tume już są w III-cim Trymestrze. Fajnie, bo rodzina bez dzieci jest jak mecz futbolowy bez bramek ;-)

A jak już o futbolu to w środę idziemy na towarzyski mecz NJ/NY Red Bulls - Barcelona. Szwagroski załatwił nam całkiem niezłe siedzonka, 9 i 10ty rząd za bramką za jedyne $35 (dychę taniej niż normalnie) - będzie co podziwiać, mimo iż nie zagrają Deco, Ronnie czy Messi. Ciekawe co pokażą najlepszy piłkarz Euro2008 Xavi, Henry lub Eto'o w jednym z ostatnich sparringów przed dwumeczem z Wisłą o fazę grupową LM? Uprzedzam nieco fakty, ale po tym co wiślacy pokazali w Jerozolimie uważam, że nie powinni mieć problemu z pokonaniem chaotycznie grających piłkarzy Beitaru. To samo z "Kolejorzem", który powinien przeskoczyć szwajcarskie "koniki polne". Najcięższe zadanie ma Legia, ale jeśli trener Urban odpowiednio przygotuje i ustawi drużynę, to może im się powieść. Wszystkie mecze oczywiście będę oglądał w sieci na sopcaście. To jedna z zalet mojej pracy ;-) W ubiegłym tygodniu cieszyłem się jak dziecko mogąc oglądać na żywo premierowe trafienie Rejsika w europejskich pucharach dla Lecha. Wysłałem mu natychmiast smsa z gratulacjami i pytając o formę, bo przecież już od jakiegoś czasu zaczyna mecze na ławce. Odpisał, że robi co może, aby przekonać do siebie trenera Smudę, ale łatwo nie jest, bo mają mocny skład. Wierzę jednak, że uda mu się wrócić do pierwszej jedenastki i poprowadzić Kolejorza do mistrzostwa Polski i triumfów w grach pucharowych.

A jak sprawy mają się z moim graniem? Od dłuższego czasu nie grywam w piątki, ale to tylko dlatego, że zawsze wyskoczy coś ważniejszego (family obligations). W klasyfikacji MVP spadłem więc o kilka pozycji, ale to nie jest przecież najważniejsze. Grywam jeszcze we czwartki w Kean University Summer Soccer League, ale drużynie Strikers, której kapitanuje mój brat, wiedzie się tam jednak wyjątkowo kiepsko. Przegraliśmy wszystkie dotychczasowe mecze: 1:2, 4:6, 1:9, 2:8, 2:5, 2:7, 4:6, ale jest to spowodowane dużą rotacją w składzie (nie wszyscy mogą grać co tydzień) i małym zgraniem poszczególnych zawodników. Zagrałem w 5 spotkaniach i strzeliłem w nich 4 bramki (ostatnio dwa razy "ukłułem" bramkarza, który był kiedyś na testach w Manchesterze United), ale nie można tu mówić o jakiejkolwiek formie ;-) Jarek gra jeszcze w innym zespole klubowym - Monroe TWP SC - występującym w odpowiedniku polskiej okręgówki i od jakiegoś czasu namawia mnie na powrót do poważniejszej piłki. Waham się, bo co niedzielę rano będę musiał być do dyspozycji, ale szczerze mówiąc trochę mnie to kręci...

Z innych wieści wspomnę jeszcze tylko o tym, że od września Idusia najpewniej zmieni przedszkole. To, w którym jest obecnie (już dwa miesiące), sprawia wrażenie raczej "przechowalni" niż instytucji oświatowo-szkolnej. Mieści się w budynku mieszkalnym (kilka pokoi i podwórko) i nie sprawia super korzystnego wrażenia. Wewnątrz jest ciemno i wszędzie jest wszystkiego pełno (ozdoby, plakaty, rysunki itp). Podwórko ma wymiary około 20x10. Z przodu, pod zadaszeniem, stoi kilka ławeczek na których dzieci spożywają posiłki i wyrywają sobie zabawki, część środkową obejmuje zaimprowizowany plac zabaw, gdzie można bawić się zabawkami lub w berka, a tył zajmują dwa przenośne baseny, gdzie, oczywiście w okresie letnim, dzieciaki mogą zażyć kąpieli i schronić się przed upałem i komarami (ostatnio Idka wręcz "kolekcjonuje" ukąszenia, co mnie mega wnerwia, bo ponoć jest tam odpowiednio spryskiwana Off-em). Panie-opiekunki raczej nie zaliczają się do ekspertów w dziedzinie edukacji żłobkowo-przedszkolnej i mimo iż są miłe (szczególnie Agatka, którą Idusia wprost uwielbia) jednakże czegoś im brakuje. Idka pytana o to co robi w przedszkolu nie potrafi powiedzieć niczego entuzjastycznego. Twierdzi, że mało jest czytania, że nie ma zabaw w kółeczku, że nie uczą się niczego nowego. Jej słownictwo nie uległo wzbogaceniu, jeśli nie liczyć stwierdzeń typu: "Don't touch this!", "Time-out!", "Stop it!", które raczej mają pochodzenie dyscyplinarne. Na zdjęciach z przedszkola Idka się nie uśmiecha, stoi raczej z boku lub przesiaduje na kolanach u Agatki. Od jakiegoś czasu zauważyliśmy, że wracając z przedszkola nie potrafi się wyartykułować i w kółko powtarza "Da, Da, Da..." A przecież to nie miało być rosyjskie przedszkole ;-) Ale tak na serio, to chcieliśmy zobaczyć, czy gdzieś indziej trawa będzie bardziej zielona.

Wykorzystując ostatni wolny piątek w roku (w okresie letnim pracowaliśmy po 8.5h dziennie od poniedziałku do czwartku) udałem się więc z Idką do innego przedszkola, które poleciła nam kiedyś Kasia od Szwagra. Ala była tam już kilka miesięcy temu, ale - mimo iż wróciła oczarowana - nie udało Jej się umieścić tam Idusi z powodu braku miejsc. Polecono nam wypełnić zgłoszenie i cierpliwie czekać do września. Kilkanaście dni temu przyszło od nich pisemko, że jeśli nadal jesteśmy zainteresowani to proszę bardzo. Mieliśmy dylemat czy w ogóle brać taką ewentualność pod uwagę, bo mimo iż obecne przedszkole nie jest idealne, nie jest również tragiczne, a Idka jakoś się tam przecież zadomowiła. I nie można przecenić też tych dobrych stron: dużo lepiej je, jest bardzo grzeczna i zdyscyplinowana. No i ma tam swoją bratnią duszę Agatkę. Chcemy oszczędzić Jej niepotrzebnych stresów, ale doszliśmy do wniosku, że przynajmniej warto zobaczyć jak wygląda dzień gdzieś indziej, czyli w Polskim Przedszkolu w Passaic.

Muszę powiedzieć, że wróciłem stamtąd pod dużym wrażeniem. Pomieszczenia przedszkolne mieszczą się w budynku należącym do polskiej przyparafialnej szkoły. Pokoje są duże i przestronne, z dużymi oknami, wymalowane jasną farbą. Wszystko to sprawia wrażenie ładu i porządku i napawa optymizmem. Trafiliśmy akurat na okres, kiedy dzieci kończyły swój snack i układały się do snu przy "Bolku i Lolku". Dzięki relatywnemu spokojowi mogłem porozmawiać z panią Jolą - jedną z głównych opiekunek - i podzielić się z nią naszymi bolączkami i spostrzeżeniami. Podobała mi się bardzo jej postawa - nie zachwalała ich przedszkola pod niebiosa, tylko rzeczowo opisała ich metody pracy z dziećmi. Dzieci podzielone są na dwie grupy wiekowe. W młodszej (od 3 lat) zajęcia odbywają się wyłącznie po Polsku. Co jakiś czas wprowadzany jest jakiś nowy temat: np. Strażacy, Plaża czy Jesień. Wokół tego wszystko się obraca - czytane są bajeczki, oglądane filmy, odpowiednio dostosowywane są prace manualno-artystyczne. Nie robi się tego jednak w sposób dla maluchów męczący: bloki programowe są krótkie i nie przekraczają godziny. Dzień jest jednak bardzo urozmaicony, co podobało mi się najbardziej. Codzienne spacery odbywane są do pobliskiego parku, gdzie znajdują się huśtawki/ślizgawki z prawdziwego zdarzenia.

Przez te kilkadziesiąt minut zauważyłem jeszcze coś bardzo budującego: silną więź emocjonalną między panią Jolą i wszystkimi dziećmi. W obojętnie jakiej sytuacji zwracały się one do niej z ufnością i bez żenady a ona nie "odsyłała ich na drzewo" tylko każdemu dawała stosowną odpowiedź okraszoną ciepłym słowem typu: "Słonko", "Kochanie", "Złotko". Pytałem o jej przeszłość - w sumie w Polsce i tutaj przepracowała z dziećmi prawie 15 lat. Widać, że to jej powołanie, że lubi to robić, że ma wszelkie predyspozycje. Według jej słów tak samo dobrze prezentuje się reszta ekipy przedszkola. I to nam w zupełności wystarczy. Przynajmniej na razie. Postanowiliśmy, że od września Idusia pójdzie do Polskiego Przedszkola, ale przez tydzień będziemy opłacali oba miejsca. Zostawimy sobie otwartą furtkę w "Stepping Stones" w razie gdyby w Polskim Przedszkolu doszło do jakiegoś mega kryzysu. Ale wierzę w Idusię, że da radę, że ciepła atmosfera panująca w PP zastąpi Jej ciepło i serdeczność cioci Agatki.

5 komentarzy

PenelasiaCruz pisze...

wierze w Idusie ze bedzie super dzielna dziewczynka i polubi nowe przedszkole:) talent bo wyciskania soczkow juz ma;)
Malenstwo przesliczne, i faktycznie uderzajace podobienstwo do tatusia ;p

PT Sport pisze...

wspanialy komentarz, najlepszy jaki kiedykolwiek czytalem! Dla takich czytelnikow az chce sie pisac! ;-)

PenelasiaCruz pisze...

dla takich odpowiedzi az chce sie komentowac ;)

PT Sport pisze...

dla takich komentarzy az sie chce odpowiadac ;-)

PenelasiaCruz pisze...

i tak w nieskonczonosc? ;]

Obsługiwane przez usługę Blogger.