SPORT, WYWIADY, POLONIA

Home sweet home

czyli kto cieszy sie z kim a kto z czego

Idka z Ala szaleja na gorze (Idka miala spac, ale jak zwykle wypila mleczko i dostala glupawki), a ja siedze na dole i uzywam Ali MacBooka (dlatego nie ma polskich liter). W koncu w domu. Nie boje sie tego stwierdzenia, bo mimo iz 74 Sipp Ave stal sie naszym adresem dopiero jakis czas temu, to jednak wracajac do Ali czulismy cieplo w serduszkach. Mieszkanie, lokal, kawalerka to rzeczy wzgledne. Dom, ognisko rodzinne, tworza ludzie i dlatego tez mimo iz u Tesi bylo nam naprawde dobrze, ale najlepiej czujemy sie w komplecie. Czyli trojka + 1.

A propos Malenstwa to ma juz w tej chwili prawie 11 tygodni, a Jego rozmiar to cos pomiedzy kumquatem a figa, co obrazuje zdjecie ponizej (cwiercdolarowka dodana dla skali porownawczej):


Malenstwo i mamusia czuja sie niezle, chociaz po Ali widac braki w systematycznym odpoczynku. Co-czterodniowe dyzury jednak daja sie Jej we znaki, mimo iz twierdzi, ze nie jest ciezko, ze daja Jej pospac, ze traktuja Ja tam bardzo dobrze. Ale kumulujace sie znuzenie widac golym okiem. Na szczescie tata wrocil i bedzie sie mial kto mamusia zaopiekowac.

Wracajac do powrotu to Idka naprawde byla bardzo dzielna. Start przezyla z usmiechem na ustach, a potem z piskami radosci witala kazda wieksza turbulencje. Niestety przyplacila to wszystko pawiem, ale zaraz po tym jak Jej ulzylo znowu czerpala radosc z latania. Zasnela dopiero pod koniec lotu, kiedy juz zaczelismy schodzic do ladowania. Narzekala troche na cisnienie w uszkach, wiec przytulilem Ja do siebie i po chwili juz spala. Naprawde zuch dziewczyna! Siedzacy wokolo nas pasazerowie nie mogli sie wprost nadziwic, ze taki z Niej dobry podroznik. Bylem z Niej mega dumny.

Uzmyslowilem sobie, ze jest bardzo ciekawa swiata. Nie boi sie nowych doznan, przezyc - oczywiscie w naszym towarzystwie. U Tesi w basenie byla ostrozna i roztropna, mimo iz czasem widac bylo jak bardzo korcilo Ja skakanie do wody na wzor Izabelki (ktora w kamizelce plywa jak ryba). Idusia na poczatku nie chciala zalozyc swojego stroju plywackiego (majtki i kapok, spinane razem plastykowymi klamerkami) i wolala swoje bikini. Ale potem przekonala sie, ze jednak w kamizelce bedzie Jej latwiej i juz do konca zakladala ja bez protestu. Podczas ostatniego pluskania w basenie probowala juz nawet robic cos samodzielnie, ale nie zdecydowala sie na opuszczenie mojego kciuka na dluzej niz kilka sekund. Bardzo mi sie podobala Jej postawa - nie bala sie, ale nie byla brawurowa. Mysle, ze jeszcze pare wizyt na basenie i cos z tego bedzie.

*******

Jest sobota, 5 po poludniu. Na termometrze 110 w sloncu, parno, duszno, goraco. Mielismy jechac na basen, ale Idka po calym poranku wariacji zasnela ze zmeczenia. Moze wybierzemy sie jak wstanie? Ma lekki katarek i narzeka na "galdeuko"- pewnie od klimy i lodow. Ale widac, ze cieszy sie, ze jest w domu. Ja tez sie ciesze. A najbardziej chyba Ala. Wiec tak sobie cieszymy sie wszyscy soba i jest po prostu fajnie.



Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.