SPORT, WYWIADY, POLONIA

FMM: Debiut na Starym Rynku

5 czerwca na scenie pod ratuszem na Starym Rynku w Poznaniu, odbyła się pierwsza, charytatywna mini-aukcja FMM. Tego właśnie dnia poznaniacy obchodzili 50-lecie urodzin Muzeum Historii Miasta Poznania, które jest oddziałem Muzeum Narodowego w Poznaniu. Dzięki uprzejmości organizatorów udało nam się otrzymać 25-minutowe okienko (17:05-17:30), podczas którego mogliśmy opowiedzieć o naszej działalności w Poznaniu.

Tomek Moczerniuk, Mariusz Sabiniewicz
i Edyta Król-Leszczyńska
W tym samym czasie na scenie odbyła się mini-aukcja fantow, z której dochód będzie przeznaczony na spełnianie marzeń wielkopolskich dzieci. Aukcję prowadziła prezenterka z PTV Edyta Król, a dzielnie sekundowali Jej znany aktor Teatru Nowego Mariusz Sabiniewicz, oraz kapitan "Kolejorza" Piotr Reiss. Licytowane przedmioty to: piłka z podpisami graczy Lecha, medal znanego poznańskiego artysty Józefa Stasińskiego (wydany z okazji 35-lecia Muzeum Historii Miasta Poznania - cenna pamiątka z wcześniejszych obchodów!), książka z autografem Małgorzaty Musierowicz, grafika krakowskiego artysty Andrzeja Pietscha z 1966 roku (przedstawiająca najstarszy widok miasta Poznania z 1618 r), grafika z galerii "Horn" Grzegorza Kretkowskiego, zdjęcia z autografem naszej pani Ambasador - Katarzyny Figury, i w końcu meczowa koszulka Piotra Reissa ze zwycięskiego pojedynku z warszawską Legią w finale Pucharu Polski z podpisami kolegów z drużyny.

Tomek, Rejsik i Norbert
Impreza wypadła naprawdę świetnie. Odnieśliśmy moralne zwycięstwo pod wieloma względami:
najsampierw: poszły wszystkie fanty i to za troszkę wyżej niż wynosiły ceny wywoławcze, dzięki czemu osiągneliśmy plan minimum (zwrot kosztów za koszulki, balony). Nieważne, że połowa fantów zakupiona została przez rodzinę Magdy Mulczyńskiej (siostrobliźniaczobójcza licytacja książki p. Musierowicz pomiędzy Kasią i Marysią przejdzie do historii naszej fundacji!).
Z deczka potem: rozsławiliśmy imię fundacji - bo przecież prawie żaden dorosły nie odszedł tego popołudnia z rynku bez ulotki, a dziecko bez balonika. Doprawdy budujący był widok rynku tego dnia: nasi wolontariusze - w fundacyjnych koszulkach wręczajacy ulotki i machajacy balonikami - byli dosłownie wszędzie. I nieważne, że czasami wydawało się, że stanowimy połowe tłumu na rynku (frekwencja nie dopisała nie tylko ze względu na pogode - gdzieś na Łęgach był pokaz samochodów Skody, a na Łazarzu i stadionie Lecha jakieś festyny). Rejsik napomknął też coś o niedzielnym festynie, gdzie koszulki i piłki Lecha szły jak woda - więc nie trudno zrozumieć dlaczego mieliśmy tak nikłą frekwencję. No, ale pierwsze śliwki robaczywki.
Rejsik dostał taki oto prezencik
Później jeszcze trochę: zyskaliśmy sympatię gwiazd - p. Edyta Król już "się zapisala" na kolejna imprezę - co jest dla nas rzeczą bezcenną, bo przecież bez Jej doświadczenia, krasomówczości i wdzięku nie osiągnelibyśmy zbyt wiele. Duże brawa i jeszcze większe dzięki!

"Norbert" Sabiniewicz też zapałał chęcia do dalszej pomocy - wspomniał mi nawet o swoim planie na kolejny fundraiser - charytatywnym spektaklu w teatrze na rzecz naszej fundacji. Musi "tylko" przekonać kolegów aktorów do zrzeknięcia się swoich pensji no i szukać poparcia u dyrektora teatru. Trzymajmy kciuki, bo jak wypali - to będzie fajnie! Ponadto p. Mariusz zapoznał nas z Poznańską Grupą Artystyczną pod nazwą Czerwone Nosy - którzy także okazali wstępne poparcie dla nas. Na samym końcu p. Sabiniewicz, którego odwieźliśmy do domu (poznaliśmy tam Jego uroczą małżonkę), zapytał czy może dostać identyfikator FMM! Taki ze zdjęciem! Czy trzeba lepszego dowodu uznania dla naszych poczynań?

Naszą siłą wolontariat
Najwięcej emocji wywołał jednak Piotr Reiss - nie tylko ze względu na to, że do końca nie wiadomo było czy się pojawi ;-) Ale wyczytałem na jego prywatnej stronie internetowej, że punktualność nie jest jego mocną stroną, więc lepiej niech strzela gole i zdobywa puchary. Najważniejsze jest to, że kiedy rozmawiałem z nim w restauracji "Pod Aniołem" podzieliłem się z nim moim najnowszym pomysłem - organizacją meczu charytatywnego pomiędzy RAP (reprezentacja artystów polskich) i Kolejorzem - od razu powiedział, że to świetny pomysł i obiecał pomóc nam w tym przedsięwzięciu. Mecze takie są rozgrywane coraz częściej (ostatnio grały w nich Legia i Wisła) a i frekwencja jest spora - ostatni mecz Skoczków z RAP-em oglądało prawie 10tys osób. Myślę, że to może się powieść - przynajmniej warto spróbować. Rzeczy do zorganizowania przy takiej imprezie pewnie będzie kupa, ale sobie poradzimy.

Rejsik i wolontariusze
Nie sposób nie wspomnieć też o kochanej pani Steni z Ratusza, dzięki której puszka pękała w szwach, "Ojcu Jarku" (który w życiu pozaklasztornym jest mężem Magdy M) za użyczenie swoich komnat naszym gwiazdom, oraz p. Joli, której kolejny wspaniały artykuł ukazał się w poniedziałkowej poznańskiej.

W końcu na sam koniec: otarliśmy się w boju - zorganizowaliśmy/przeprowadziliśmy i przeżyliśmy wspólnie coś naprawdę wspaniałego. Dziękuję wszystkim wolontariuszom - jesteście po prostu DE BEŚCIAKI!!!!

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.