SPORT, WYWIADY, POLONIA

Boks: Czterej pancerni gotowi do walki

W najbliższy weekend aż czterech polskich pięściarzy powalczy podczas gali w Resort Casino & Hotel w Atlantic City organizowanej przez grupę Global Boxing Promotions Mariusza Kołodzieja. Cała czwórka jest w formie i aż pali się do zaprezentowania swoich umiejętności. Na dwa dni przed galą wszystko wskazuje na to, że "Szczurek", "Maszyna", "Wiking" i "Szpila" odniosą komplet zwycięstw. 

Pierwszy Pas Szczurka  

Kamil - szybki i silny jak nigdy dotąd.
Foto: Kasia Niedźwiecka, Global Boxing 
Dla Kamila Łaszczyka (7-0, 5 KO) będzie to szczególna walka z kilku powodów: po raz pierwszy wystąpi na własnych śmieciach, a na dodatek będzie się bił o tytuł młodzieżowego mistrza świata.

Kamil, powalczysz o pierwszy w karierze pas mistrza świata. Czy ten fakt Ciebie dodatkowo mobilizuje czy może raczej przeszkadza?

K.Ł.:
Nie przeszkadza mi to, choć na pewno takie walki wiążą się ze zwiększonym stresem i adrenaliną, bo zdaję sobie sprawę, że będzie ciężej niż dotychczas. Ale jestem gotowy i wyjdę na ring, aby zrobić swoje - czyli zdobyć pas mistrza świata, który chcę zawieźć do Polski. To będzie coś pięknego.

Nowością będzie też dla Ciebie dystans na jakim powalczysz z Tevinem Farmerem (4-2-1, 1KO), bo walka jest zakontraktowana na 8 rund. Czy w związku z tym przygotowania do pojedynku różniły się w jakimś stopniu?

K.Ł.:
Tak, pierwsza różnica była taka, że trenowałem trzy razy dziennie. Poza tym nabiegałem się za wszystkie czasy zarówno sprintów jak i dłuższych dystansów. Spędzałem też więcej czasu “na workach” oraz miałem do dyspozycji nowego trenera od przygotowania siłowego. Sesje treningowe były też dłuższe. Wszystko po to, abym był jeszcze szybszy i jeszcze silniejszy.

Masz za sobą walki w Polsce i czterech amerykańskich stanach (Nowy Jork, Pensylwania, Mississippi i Connecticut). Teraz do tej listy w końcu dołączy New Jersey, gdzie mieszkasz i trenujesz. Co możesz obiecać swojej publiczności?

K.Ł.:
Na treningach byłem w świetnej formie i teraz czas to pokazać w ringu. Dam z siebie wszystko i nie ma takiej możliwości, że wrócę do Polski bez pasa.

________________________________________

“The Machine” powraca

"The Machine" odpoczął i chce wrócić na szczyt.
 Foto: Kasia Niedźwiecka, Global Boxing 
Przemek Majewski (17-1, 11KO) wraca do ringu po bolesnej porażce w listopadzie ubiegłego roku. O tamtej walce już zapomniał i chce udowodnić, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. A jeśli nie wyjdzie, to zawsze ma w odwodzie karierę w... telewizji.

Podczas swojej ostatniej walki przegrałeś przez nokaut i straciłeś pas. Czego nauczyło Cię to doświadczenie?

P.M.:
Wyciągnąłem dużo pozytywnych wniosków. Nie patrzę za siebie, jestem głodny boksu i sukcesu. Chcę udowodnić, że potrafię walczyć i że w dalszym ciągu mam ogień w ręku.

Czy masz wrażenie, że po odniesieniu pierwszej w karierze porażki zeszła z Ciebie pewna presja? Już nie wszystkie oczy są skierowane na Ciebie.

P.M.:
Przed każdą walką czuję presję, bo każdą z nich traktuję jak pojedynek o mistrzostwo świata. Tę presję trzeba jednak trzymać pod kontrolą. W ringu muszę być zrelaksowany, ale skupiony. Jeśli tak będzie w sobotę to o zwycięstwo nie powinniśmy się martwić.

W ostatnich miesiącach odpocząłeś trochę od treningów, chociaż nie zupełnie od boksu. Najpierw bowiem nagrywałeś zdjęcia do meksykańskiego filmu telewizyjnego “Cloroformo” a potem odwiedziłeś w końcu swój rodzinny Radom. Czy taki wypoczynek Ci się przydał?

P.M.:
Filmowa przygoda w Meksyku to było coś wspaniałego. Zobaczyłem jak wygląda produkja filmowa od zaplecza, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Spędziłem tam dwa tygodnie, poznałem mnóstwo fajnych, miłych ludzi. Film, w którym gram rolę niezupełnie przyjaznego boksera z Rosji, gości już na ekranach w Meksyku. Wkrótce jego kopia powinna trafić do mnie. Z kolei dwa tygodnie w Polsce też były fantastyczne. W końcu po 10 latach rozłąki spędziłem święta z najbliższą rodziną. Byłem gościem w klubach sportowych, przyjął mnie także u siebie Prezydent Radomia. Było miło i przyjemnie, choć nieco za krótko.

Miło i przyjemnie powinno być też w sobotę. Zmierzysz się z Tonym Hirschem (12-5-2, 6KO), który nie wygrał walki od dwóch lat.

P.M.:
Właśnie o to chodzi, że jeszcze nie wiadomo z kim się zmierzę! Na pewno nie będzie to Hirsch. Nie martwię się tym jednak, bo jestem gotowy do walki już od dawna. Niech o to się raczej martwi mój przeciwnik. Ja wyjdę na ring, dam z siebie wszystko i postaram się zakończyć walkę przed czasem.

________________________________________

Wiking na Fali Wznoszącej

Mariusz odprężony i w formie - to wróży naprawdę dobrze.
Foto: Kasia Niedźwiecka, Global Boxing 
Mariusz Wach (26-0, 14KO) to aktualny posiadacz pasa WBC International w wadze ciężkiej. Jego kariera - po trzech efektownych wiktoriach w ubiegłym roku - nabrała tempa do tego stopnia, że zaczyna być on wymieniany w gronie pretendentów do bardziej prestiżowych tytułów.

Po porażce Adamka z Kliczką i Twoich świetnych walkach z Hagglerem, McBridem oraz Gavernem wielu kibiców zaczęło postrzegać Ciebie jako największą polską nadzieję na mistrza świata w wadze ciężkiej. Jak na to zapatruje się sam Mariusz Wach?

M.W.:
Nie zwracam na to uwagi. Przyzwyczajony jestem do takiego gadania. Jeszcze parę lat temu nikt nie dawał mi szans, do niedawna nie byłem brany pod uwagę w żadnych rankingach. Nagle teraz każdy chciałby, abym już był mistrzem świata. A ja od początku wiedziałem, że stać mnie na to, aby walczyć o tytuł. Teraz konsekwentnie robię swoje, trenuję ostro i czekam na swoją kolej. Taka walka i okazja nadejdzie w swoim czasie.

Tye Fields (49-4, 44KO) jest ponad dwumetrowym, równie wielkim jak Ty choć leworęcznym pięściarzem. Twój trener Juan De Leon mówi, że ta walka nie potrwa 12 rund, ale czy nie lekceważy trochę takiego rutyniarza, który ma 37 lat i na koncie niemal 50 zwycięstw?
M.W.: Trener mówi swoje, przecież wiadomo, że nie powie, że przegram. Ale z pewnością nie zlekceważymy przeciwnika. Chcę wejść do ringu skoncentrowany, trzymać wysoko uniesione ręce i czekać na jego błąd.

Co da Ci zwycięstwo nad Fieldsem? Jaki będzie następny przystanek?
M.W.: Zwycięstwo nad tak doświadczonym zawodnikiem będzie miało swoją wymowę. Może nie będzie to jakiś milowy skok, ale malutki kroczek w kierunku walki o mistrzostwo świata. Pewne jest też, że obejrzą tę walkę fachowcy, którzy z pewnością zauważą moje postępy.

________________________________________
Szpila ma moc!

Szpila ma moc i apetyt na kolejne zwycięstwo.
Foto: Kasia Niedźwiecka, Global Boxing 
Artur Szpilka (9-0, 7KO) to nasz kolejny gladiator w wadze królewskiej. Wraca do USA po czterech miesiącach od wygranej nad Davidem Saulsberrym, która paradoksalnie nie przysporzyła mu ani splendoru, ani nowych fanów.


Twój rywal Terrence Marbra (6-1, 5KO) to 35-latek, który w listopadzie ub. roku powrócił do ringu po 7-letniej nieobecności. Czy łatwo jest zlekceważyć takiego przeciwnika?


A.S.: Mogę obiecać, że go nie zlekceważę. To nie to samo co z Saulsberrym, którego zobaczyłem gdzieś w internecie, pomyślałem sobie “Jaki leszcz!” i normalnie go olałem. Teraz jestem naprawdę dobrze przygotowany zarówno fizycznie jak i mentalnie, mam moc, więc nie będzie powtórki z rozrywki.

Mimo młodego wieku walczyłeś już we Włoszech, Polsce i USA. Nie przeszkadza Ci podróżowanie między kontynentami, zmiany stref czasowych itp? Nie lepiej byłoby, gdybyś trenował tu na miejscu?

A.S.: Nie. Mimo iż podoba mi się to, co zobaczyłem teraz w Atlantic City i wcześniej w Miami, to nie chciałbym tutaj mieszkać. Trenować przez miesiąc? - czemu nie, ale żyć na stałe to tylko w Polsce.

Mówisz, że bezgranicznie ufasz swojemu trenerowi. Czy Fiodor Łapin nakreśla przed Tobą dalekosiężne plany? Pokonujesz Marbrę i co dalej?

A.S.:
Plany są, ale o nie trzeba pytać menedżera i mojego trenera. Ja na razie idę na trening, jutro ważenie potem jeszcze jeden trening i w końcu walka, której nie mogę się doczekać.

Komu z pozostałej trójki Polaków będziesz kibicował w sobotę najbardziej?

A.S.: Wszystkim tak samo. Będę za nich trzymać kciuki i wierzę, że wygrają swoje pojedynki.

Rozmawiał: Tomek Moczerniuk
_____________________________

W dalszym ciągu w sprzedaży jest jeszcze kilka biletów na galę (w cenie $75, $85, $150, $230), które można zakupić w Global Boxing Gym, 5601-5711 Tonnelle Ave North Bergen NJ 07047 lub zarezerwować dzwoniąc pod numer: (201) 348-3149 lub wysyłając email na adres: kasia@globalboxing.com
_____________________________

wywiady te ukazały się też na stronie bokser.org:
Kamil: http://www.bokser.org/content/2012/03/23/073430/index.jsp
Mariusz: http://www.bokser.org/content/2012/03/23/074158/index.jsp
Szpilka:  http://www.bokser.org/content/2012/03/23/074808/index.jsp
Przemek:  http://www.bokser.org/content/2012/03/23/075352/index.jsp

oraz w Nowym Dzienniku (Nowy Jork):
http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/czterej-pancerni-gotowi-do-walki 

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.