SPORT, WYWIADY, POLONIA

Cosmos gromi Red Bulls w pucharowych derbach

Cosmos Daniela Szeteli pokonał w pierwszych zawodowych derbach Nowego Jorku Red Bulls 3:0. Foto:Danny Blanik
W pierwszym w historii starciu dwóch nowojorskich drużyn piłkarze Cosmosu nie dali najmniejszych szans graczom Red Bulls. W spotkaniu, które zakończyło się efektownym zwycięstwem 3:0 dla ekipy z Long Island zagrało dwóch Polaków: Daniel Szetela i Mateusz Miazga.

Podczas gdy miliony kibiców śledzi mundialowe poczynania na brazylijskich boiskach niemal 10 tys. widzów wybrało się w sobotni wieczór na James M. Shuart Stadium na Long Island, aby obejrzeć na żywo kawałek historii. Po raz pierwszy bowiem zmierzyły się ze sobą dwa profesjonalne zespoły z Nowego Jorku: Cosmos i Red Bulls na co dzień występujące w innych ligach, ale które los skojarzył w IV. rundzie Pucharu USA.

Oto ekipa RBNY, która poległa na Long Island.
Foto: Danny Blanik
Przed meczem w ekipie Cosmosu panowała pełna mobilizacja. Trener Gio Savarese zapowiedział, że na Red Bulls wyjdzie pełnym składem (zabrakło tylko kontuzjowanych Marcosa Senny i Roversio) i jak zwykle ustawi zespół ofensywnie. Ekipa z MLS przyjechała na Long Island oczywiście bez Tima Cahilla i Roya MIllera, którzy reprezentują swoje nacje na MŚ, Thierry'ego Henry i Jamesona Olave (którzy nie grają na sztucznej nawierzchni) i Daxa McCarty (kontuzja), ale w porównaniu ze zwycięskim składem z poprzedniego tygodnia z New England na boisku zabrakło zaledwie Luisa Roblesa, Kosuke Kimury i Bobby'ego Convey. To oznaczało, że od pierwszych minut na murawie pojawili się dwaj gracze z Clifton, NJ z polskimi korzeniami: Daniel Szetela i Mateusz Miazga.

Mimo straty 3. goli Miazga nie miał sobie nic do zarzucenia.
Foto: Danny Blanik
Gościom na Long Island towarzyszyła spora grupa zorganizowanych sympatyków, którzy już na początku przecierali oczy ze zdumienia. Cosmos ruszył ostro i zepchnął Red Bulls do głębokiej defensywy. Zanim Byki zdążyły się zorientować, że to nie przelewki było już 1:0 dla gospodarzy. W 7.min do długiej prostopadłej piłki od Carlosa Mendesa wystartował Mads Stokkelien i w sytuacji sam-na-sam z bramkarzem posłał piekielnie silną bombę z woleja w długi róg bramki.

Kto myślał, że taki obrót sprawy obudzi ekipę Mike'a Petke srogo się zawiódł. Gospodarze grali jak natchnieni i to, że do przerwy nie padło więcej goli było wypadkową tylko słabej skuteczności i dobrej gry Ryana Meary, który obronił m.in. świetną próbę Ale Noselliego. Najlepszą okazję zmarnował jednak były gracz Red Bulls Carlos Mendes, który z kilku metrów posłał piłkę w poprzeczkę po ładnej akcji Jimmy'ego Ockforda. Do przerwy gospodarze mieli nie tylko miażdzącą przewagę optyczną, ale i prowadzili w statystykach strzeleckich (12-3) i rzutów rożnych (11-1).

Dwaj 'cliftoniacy' wymienili się po meczu koszulkami.
Foto: Danny Blanik
W przerwie szkoleniowcowi gości chyba zabrakło prądu do suszarki, bo po zmianie stron obraz gry zupełnie się nie zmienił. Red Bulls ograniczali się wyłącznie do roli statystów, a Cosmos dalej panował i niemiłosiernie partaczył swoje okazje. W bramce Red Bulls dwoił się i troił Meara, ale w 73.min musiał skapitulować po kolejnym cudownym strzale Stokkeliena. Ładną asystą przy drugiej bramce Norwega popisał się Danny Szetela, który dokładnie dograł piłkę górą z prawego skrzydła.

W 78.min było po meczu, kiedy Stokkelien zagrał piłkę do Noselliego, a Włoch strzelił nad wybiegającym z bramki Mearą. Dominacja Cosmosu była tak frustrująca dla Red Bulls, że w 87.min Chris Duvall skosił równo z trawą Sebastiana Guenzattiego i w nagrodę powędrował do szatni. Kilka minut potem sędzia gwizdnął po raz ostatni i miejscowi piłkarze odtańczyli taniec zwycięstwa. W nagrodę gracze Gio Savarese zmierzą się w kolejnej rundzie ze zwycięzcą pojedynku Harrisburg Islanders - Philadelphia Union. Jeśli górą będzie ekipa z USL-Pro mecz odbędzie się 24 czerwca na Long Island. W przeciwnym wypadku Cosmos pojedzie walczyć o 1/16 finału do Filadelfii.

Danny Szetela miał w sobotę wiele
powodów do radości. Foto: Danny Blanik
Obaj polonijni piłkarze zagrali bardzo dobrze. Mateusz Miazga nie zawinił przy żadnej bramce i swoimi pewnymi interwencjami zapobiegł utracie kilku kolejnych goli. Szetela przyćmił grających w środku pola byłych graczy PSG (Peguy Lyuindula) i Red Bull Salzburg (Ibrahim Sekgaya) i zaliczył kluczową asystę. Po meczu dwaj "cliftoniacy" wyściskali się serdecznie i wymienili koszulkami. "Pogratulowałem Danielowi świetnej gry i życzyłem im powodzenia w kolejnych rundach." - powiedział obrońca Red Bulls. "Mateusz zagrał dobrze, ale dziś to my jesteśmy Mistrzami Nowego Jorku!" - spuentował uradowany pomocnik Cosmosu.

Sobota 14 czerwca
IV runda Pucharu USA
James M. Shuart Stadium, Long Island

Cosmos Nowy Jork - Red Bulls Nowy Jork 3:0 (1:0)
1:0 - Mads Stokkelien 7'
2:0 - Mads Stokkelien 73'
3:0 - Alessandro Noselli 78'

Cosmos: Maurer - Freeman, Ockford, Carlos Mendes, Ayoze - Guenzatti, Szetela, Nane, Chirishian - Noselli, Stokkelien

Red Bulls: Meara - Duvall, Miazga, Armando, Oyongo - Sam, Alexander, Sekgaya, Luyindula, Steele - Wright-Phillips

Widzów: 9364

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.