SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Porażka Toronto, osiem goli w Dallas

Brad Penner - USA TODAY Sports

Nie była gościnna dla drużyn przyjezdnych 14. kolejka MLS. Z dziesięciu potyczek tylko LA Galaxy i Chicago Fire nie dały się pokonać z dala od domu, we wszystkich pozostałych przypadkach górą byli gospodarze. Najefektowniejszy triumf zaliczyli gracze FC Dallas, którzy rozgromili Real Salt Lake aż 6:2. Świetnie spisali się także New England Revolution, którzy przerwali passę meczów bez porażki Toronto FC. Nowojorskie ekipy zagrały w kratkę: NYC FC wygrali z Union, Red Bulls przegrali w Montrealu. Ogromnej szansy na dopisanie kolejnych trzech punktów nie wykorzystali Fire, którzy zremisowali w Orlando z City 0:0, mimo iż od 66.min grali w przewadze dwóch zawodników. 

Wydarzeniem 14. kolejki MLS miało być starcie aktualnego mistrza Seattle Sounders z liderem konferencji Zachodniej Houston Dynamo. Stawka meczu sparaliżowała jednak zawodników i zamiast hitu kibice oglądali przeciętny mecz, w którym padła tylko jedna bramka. Zdobył ją w 69.min zawodnik gospodarzy Will Bruin, który jeszcze do niedawna strzelał gole dla ekipy z Houston. Wygrana pozwoliła Sounders na awans na 6. miejsce w tabeli, porażka gości zepchnęła ich na trzecią lokatę MLS West.

Palmę pierwszeństwa na Zachodzie ponownie dzierży Sporting Kansas City, który nie miał problemów z pokonaniem Minnesoty United. Wynik 3:0 mówi sam za siebie, a jedną z bramek dla gospodarzy zdobył środkowy obrońca Ike Opara. Identyczny wynik padł w Bostonie, gdzie Revolution niespodziewanie łatwo poradzili sobie z Toronto FC. I w tym spotkaniu wynik otworzył stoper Benjamin Anguoa. Do siatki trafili także Diego Fagundez i Juan Agudelo. Dla tego drugiego był to już 7. gol w sezonie.

Ciekawie było w Colorado, gdzie do 80.min Rapids przegrywali z Columbus Crew 0:1. Ale dwa gole Kevina Doyle'a i Alana Gordona sprawiły, że drugie zwycięstwo z rzędu i czwarte w sezonie ekipy z Colorado stało się faktem. Podobny scenariusz miał mecz na Yankee Stadium, gdzie NYC FC pokonali Philly Union 2:1 dzięki dwóm golom zawodników formacji defensywnej. Kadrowicze Luksemburga (Maxime Chanot) i Peru (Alexander Callens) wpisali się na listę strzelców w końcówce spotkania. Wcześniej gola dla Union zdobył Fafa Picault. Druga ekipa z Nowego Jorku poległa w Montrealu 0:1. Zwycięską bramkę zdobył niedawno wypożyczony z Bologny reprezentant Szwajcarii Blerim Dzemaili. Bez bramek natomiast zakończyło się starcie DC United z LA Galaxy.

Taki sam wynik padł w Orlando, gdzie miejscowi podejmowali Chicago Fire. W 26.min z boiska wyleciał Rafael Ramos i gospodarze musieli grać w dziesiątkę. W 66.min zrobiło się dramatycznie, bo kolejną czerwoną kartkę obejrzał Antonio Nocerino. Od tej pory Fire zamknęli Orlando w polu karnym i oddali w sumie aż 21. strzałów na bramkę Joe Bendika. Najbliżej szczęścia byli Matt Polster i David Arshakyan, którzy jednak strzelili w poprzeczkę i ostatecznie w meczu, który powinien zakończyć się zwycięstwem gości padł bezbramkowy remis. Na osłodę piłkarzom i kibicom Fire pozostał fakt, że ich zawodnik Nemanja Nikolic został wybrany piłkarzem Maja. "To spory honor, ale jeśli napastnik dostaje takie wyróżnienie to oznacza to, że cała drużyna i w szczególności linia pomocy spisuje się świetnie." - skromnie wyznał Nikolić, który w maju strzelił 6 goli i miał jedną asystę w czterech zwycięstwach i remisie Chicago - "Cieszę się także, że jestem drugim Węgrem, któremu przypadł w udziale taki tytuł. Wcześniej osiągnął to Krisztian Nemeth, który występował w Kansas City. Takie wyróżnienie sprawi, że będę się starał pracować jeszcze ciężej i postawię sobie poprzeczkę jeszcze wyżej."

Czerwono było także w Portland, gdzie Timbers podejmowali San Jose Earthquakes. Różnica była jednak taka, że podopieczni Caleba Portera wykorzystali fakt usunięcia w 37.min z boiska Darwina Cerena. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:0, a autorem obu trafień był Diego Valeri. Argentyńczyk ma na koncie 8 goli w 2017 i już 45 w koszulce Drwali.

Dwa gole w jednym meczu zdobył także Kendall Waston. Stoper Vancouver Whitecaps był ojcem zwycięstwa swojej drużyny nad Atlantą United 3:1. Mecz ten sędziował Robert Sibiga. "To było kolejne dobre doświadczenie, bo pierwszy raz gwizdałem w Vancouver." - powiedział polski arbiter - "Mecz był ciekawy pod kątem taktyki, bo trener Whitecaps - wiedząc, że gracze Atlanty potrzebują przestrzeni, żeby rozwinąć skrzydła - znalazł sposób na szybkich lecz niskich i fizycznie słabszych zawodników gości. Atlancie nie udało się wciągnąć przeciwnika na swoją połowę, bo Vancouver zacieśniło środek wystawiając tam wysokich i silnych piłkarzy."

W najciekawszym meczu kolejki FC Dallas rozgromili na własnym obiekcie Real Salt Lake 6:2. Klasycznym hat-trickiem w tym spotkaniu popisał się Roland Lamah. Reprezentant Belgii wpisał się na listę strzelców w 8., 22. i 31. minucie spotkania. Do przerwy jeszcze dwa gole dołożyli Maxi Urruti i Tesho Akindele i gracze Oscara Parejy prowadzili aż 5:0! W drugiej odsłonie dwa gole zdobyte przez Omara Holnessa i Kyle Beckermana nieco złagodziły obyczaje panujące na stadionie we Frisco, ale pod koniec meczu zaledwie 16-letni Jesus Ferreira (syn byłego gracza FC Dallas Davida Ferreiry) ustalił wynik meczu. Zwycięstwo pozwoliło ekipie z Teksasu powrócić na drugie miejsce w tabeli, a ekipa z Utah ma już tylko oczko przewagi nad ostatnimi na Zachodzie Rapids.

Tylko trzy spotkania, przerwa na reprezentację

W najbliższy weekend na boisko wybiegną zawodnicy zaledwie sześciu drużyn. W Chicago Fire będą się chcieli zrewanżować Atlancie za bolesną porażkę 0:4 z 18 marca. Montreal Impact pojedzie do lidera Zachodu Sportingu KC, natomiast najciekawiej będzie w Portland, gdzie Timbers podejmą FC Dallas.

Okrojona kolejka jest wynikiem przerwy FIFA na mecze eliminacyjne do MŚ w Rosji. Przed Amerykanami znów ciężkie wyzwanie, bo o ile o triumf nad Trynidadem i Tobago 8 czerwca w Commerce Park w Colorado nie powinno być trudno, to w wyjazdowym meczu z Meksykiem trzy dni później zdecydowanym faworytem będą gospodarze. Jankesi na chwilę obecną zajmują dopiero czwartą pozycję w tabeli eliminacji strefy CONCACAF. Prowadzi Meksyk, który jako jedyna ekipa w tej stawce nie zaznał goryczy porażki.

Portland Timbers - San Jose Earthquakes 2:0 (Valeri 50' 90', czerwona: Ceren 37')
New England Revs - Toronto FC 3:0 (Angoua 17' Fagundez 66' Agudelo 85')
Sporting Kansas City - Minnesota United 3:0 (Opara 45' Medranda 54' Abdul-Salam 87')
DC United - LA Galaxy 0:0
Vancouver Whitecaps - Atlanta United 3:1 (Waston 31' 44' Montero 68' - Garza 7')
NYC FC - Philly Union 2:1 (Chanot 80' Callens 85' - Picault 69')
Montreal Impact - NYRB 1:0 (Dzemaili 67')
FC Dallas - Real Salt Lake 6:2 (Lamah 8' 22' 31' Urruti 39' Akindele 43' Ferreira 89' - Holness 70' Beckerman 73')
Colorado Rapids - Columbus Crew 2:1 (Doyle 80' Gordon 86' - Higuain 61')
Orlando City SC - Chicago Fire 0:0 (czerwone: Ramos 26', Nocerino 66')
Seattle Sounders - Houston Dynamo 1:0 (Bruin 69')

Wschód:
1. Toronto FC 15 29 26:15
2. Chicago Fire 14 25 23:16
3(5). NYC FC 15 24 27:19
4(3). Orlando City 15 24 16:18
5(4). Columbus Crew 16 22 24:26
6(8). New England Rev 15 20 26:21
7(6). Red Bulls 15 20 15:21
8(7). Atlanta United 13 18 28:20
9. Philadelphia 14 16 20:18
10(11). Montreal Impact 12 16 19:18
11(10). DC United 14 15 10:21

Zachód:
1(2). Sporting 15 25 19:10
2(3). FC Dallas 13 23 21:11
3(1). Houston 15 23 27:21
4(5). Portland 14 21 24:21
5(8). Vancouver 13 19 18:18
6(7). Sounders 15 19 18:22
7(4). San Jose 15 19 16:20
8(6). LA Galaxy 13 18 19:19
9. Minnesota 14 14 19:33
10. Real Salt Lake 16 14 15:35
11. Colorado 13 13 12:18

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.