SPORT, WYWIADY, POLONIA

Odszedł Lou Duva. Polacy ze świata boksu w USA wspominają.

8 marca odszedł legendarny trener m.in. Andrzeja Gołoty Lou Duva. Oto co o jego postaci powiedziały osoby ze środowiska polonijnego związane z zawodowym boksem w USA: Tomasz Adamek, Mariusz Kołodziej, Andrzej i Mariola Gołota.

Tomasz Adamek: "Poznałem Lou Duvę 8 lat temu, był już schorowany, ale wciąż żył tym sportem. Pamiętam, kiedy po walce z Andrzejem Gołotą powiedział mi: 'Masz talent, masz charakter, dlatego wygrałeś.' Środowisko bokserskie straciło postać, która potrafiła przebić się do świadomości pięściarzy, dotrzeć do ich charakteru i wykrzesać z nich maksimum. Był szlifierzem talentów. Prowadził przecież Gołotę w najlepszym dla niego momencie. Niestety, nikt nie żyje wiecznie, jemu było dane przeżyć 94 lata. Koło się zamknęło, otaczam modlitwą Jego oraz jego bliskich i znajomych."

Mariusz Kołodziej, były promotor bokserski z USA: "Odeszła ikona boksu, z którą przede wszystkim utożsamiany jest złoty okres wagi ciężkiej z lat 80. i 90-tych. W tych dekadach boks to był On. Znałem go bardzo dobrze, współpracowałem z jego synem Dino. W moim Global Boxing Gym trenowali jego zawodnicy. Często dawał wskazówki naszym, polskim bokserom podczas treningów. Otoczony był wielkim respektem - tak jak każdy chciałby sobie zrobić zdjęcie z Mike Tysonem jako zawodnikiem tak każdy chciał go dotknąć i zrobić pamiątkowe ujęcie z Lou jako trenerem. Z jego odejściem zakończyła się pewna era w zawodowym boksie a już szczególnie w wadze ciężkiej. Teraz boks jest bardzo przewidywalny. To wielka strata, nikt jego nie zastąpi."

Andrzej Gołota: "Z ogromnym smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci Lou Duvy. Zawsze będę wdzięczny za każdą chwilę przy moim narożniku i wszystko, czego mnie nauczył. Spoczywaj w spokoju, trenerze."

Mariola Gołota: "Lou był bardzo ciepłym człowiekiem. Spotykaliśmy się z dala od bokserskich hal, raczej w prywatnych okolicznościach. Pamiętam, że kiedy przyjeżdżałam z Olą na zgrupowania to zabierał nas do Walt Disney stores i kupował sobie i Andrzejowi koszulki z Kaczorem Donaldem. Na Andrzeja patrzył jak w obrazek, uwielbiał go, traktował jak swojego syna. Jeszcze trzy lata temu dzwonił do Sama Colonny i pytał czy może potrenować Andrzeja, bo wciąż wierzył, że on zostanie Mistrzem Świata. Myślę, że to mogło być jego niespełnionym marzeniem."

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.