SPORT, WYWIADY, POLONIA

NCAA: rusza Marcowe Szaleństwo!

Czy w trzecim podejściu Przemek Karnowski zagra wreszcie w Final Four?
W amerykańskiej koszykówce akademickiej marzec kojarzy się z jednym słowem: szaleństwo. W tym roku w walce o koronę NCAA powalczy trzech Polaków, przy czym największe szanse - nawet na zgarnięcie całej puli - daje się Gonzadze Przemka Karnowskiego.

Z całej czwórki występujących w NCAA Polaków w marcu na parkietach nie zobaczymy tylko Tomasza Gielo. Szczecinianin w grudniu ubiegłego roku doznał kontuzji stopy, która okazała się na tyle groźna, że 22-latek do końca roku parkietu już nie powąchał. "Jestem w 90% zdrowy, ale sezon i tak jest stracony, więc skorzystam z prawa do tzw. red shirt." - mówi reprezentant Polski - "Dzięki temu będę mógł być częścią college basketball jeszcze na piątym roku studiów." Bez Polaka, który na początku sezonu był niekwestionowanym liderem drużyny, Liberty University Flames wygrało zaledwie 5 z 26. spotkań i zajęło ostatnie, jedenaste miejsce w konferencji Big South. Mimo tak fatalnej postawy koszykarze Dala Layera wciąż mają szansę na występ w "Big Dance", ale muszą powtórzyć sensacyjny wyczyn sprzed dwóch lat kiedy wywalczyli mistrzostwo konferencji będąc jedną z najniżej rozstawionych ekip. Tym razem sytuacja będzie jeszcze cięższa, bo w pierwszym meczu 4 marca zmierzą się w Myrtle Beach z Universty of North Carolina Asheville (#6, 10-8), która bez problemu rozstrzygnęła na swoją korzyść oba bezpośrednie starcia w sezonie zasadniczym (71-54 w styczniu i 95:77 28 lutego). Na zwycięzcę tego pojedynku czeka piątkowy występ w ćwierćfinale z Coastal Caroliną (#3, 12-6).

Nowicki liczy na to, że zwycięska passa
vs Bryant będzie trwać. Foto:
Chris Ogorzałek
W nieco lepszej sytuacji znajduje się środkowy Sacred Heart University Pioneers (#6, 9-9) Filip Nowicki, który w środę 4. marca zagra w Smithfield, RI o półfinał konferencji NEC z Bryant University (#3, 12-6). Co prawda ekipa z Rhode Island miała w sezonie zasadniczym lepszy bilans, ale dwie z porażek - 66:83 w styczniu i 75:84 po dogrywce w lutym - odniosła właśnie w starciu z Pionierami. "Nastawienie jest pozytywne." - mówi płocczanin, który w pierwszym roku gry dla SHU przebywał na parkiecie średnio 11 minut i notował 2.9 punktu, 3 zbiórki i 0.4 bloku - "Powieźliśmy ich dwa razy, może uda się po raz trzeci?". Początek spotkania, które będzie transmitowane na MSG+ oraz na stronie http://www.necfrontrow.com/ zaplanowany jest na godz. 7pm czasu nowojorskiego.

Od ćwierćfinału walkę o triumf w konferencji MAAC rozpocznie także inny pierwszoroczniak w NCAA Jan Grzeliński. Jego Canisius College Golden Griffins (#5, 11-9) powalczą w sobotę 7 marca o 2:30pm w Albany z Monmouth University Hawks (#4, 13-7). W przypadku pierwszego zwycięstwa w sezonie nad Jastrzębiami (w styczniu Canisius przegrali u siebie 68:73, a w lutym w New Jersey 40:44) Grzeliński (przeciętne w sezonie: 2.2 pkt/ 2.1 asysty i 0.7 zbiórki w 16.9 minut) i spółka w sobotę zagrają z najwyżej rozstawioną Ioną (17-3). Wszystkie mecze transmitowane będą przez internet na ESPN3.

Największe szanse na końcowy triumf nie tylko w swojej konferencji, ale i w całej lidze ma Przemek Karnowski, którego Gonzaga (#1, 17-1) od lat jest jedną z najlepszych drużyn w USA. Wystarczy powiedzieć, że jedyną porażkę w WCC (i zaledwie drugą w całym sezonie) Bulldogi odnieśli w ostatnim meczu rundy zasadniczej - 28 lutego na własnym parkiecie z Brigham Young University Cougars (#2, 13-5) 70:73. Jedyną konsekwencją niespodziewanej porażki był fakt, że podopieczni Marka Few spadli z 3. na 7. miejsce w rankingu krajowym, bo najlepsze rozstawienie w turnieju konferencji (6-10 marca w Nevadzie) zapewnili sobie dużo wcześniej. W sobotnim ćwierćfinale (9pm, transmisja ESPN2) zagrają z lepszym z pary San Francisco (#8, 7-11) - Pacific (#9, 4-14), a w przypadku wygranej w poniedziałek ze zwycięzcą meczu Pepperdine (#4, 10-8) - San Diego (#5, 8-10). Na końcu być może znów przyjdzie im zmierzyć się z BYU, których Zags rok temu w finale pokonali 75:64. Z pewnością wiele zależeć będzie właśnie od Polaka, który w swoim trzecim sezonie często decydował o postawie Zags i legitymował się niezłymi średnimi: 10.5 punktów, 5.9 zbiórek i 1 blok na mecz. "Nie myślimy o BYU, z którymi ostatnio przegraliśmy głównie z powodu słabej gry w obronie i braku realizacji przedmeczowego planu." - mówi torunianin, który niedawno trafił także na honorową listę All-Conference z uwagi na wysoką średnią wyników w nauce (3.24) - "Teraz liczy się tylko pierwszy mecz w Las Vegas."

W drugim tygodniu marca poznamy więc wszystkie 68 drużyn (31 mistrzów konferencji, zwycięzca sezonu zasadniczego w Ivy League oraz 36 ekip nominowanych na podstawie wyników z całego sezonu), które powalczą w turnieju ogólno-amerykańskim. Najpierw wyłonieni zostaną mistrzowie czterech regionów (26-29 marca, East, West, Midwest i South), którzy 4-6 kwietnia zagrają na Lucas Oil Stadium w Indianapolis w Final Four. Wówczas okaże się czy któryś z naszych koszykarskich muszkieterów dołączy do Jacka Dudy, który w 1987 wraz z prowadzonymi przez legendarnego Ricka Pitino Providence College Friars wystąpił w tym prestiżowym turnieju jako jedyny dotychczas Polak.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.