SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Pewne zwycięstwo Byków

BWP is... LOVE. Nic dodać, nic ująć! Foto: Danny Blanik
W pierwszym meczu pod wodzą nowego trenera przed własną publicznością Red Bulls Nowy Jork bez problemu pokonali DC United 2:0. W niedzielnym spotkaniu z odwiecznym rywalem bramki dla miejscowych strzelali Bradley Wright-Phillips i Lloyd Sam, a 90 niezłe minut rozegrał Mateusz Miazga.

Oto jedenastka, która nie dała szans DC United w 3. kolejce
MLS. Foto: Danny Blanik
Przed meczem wiadomo było, że 75. Derby I-95 (nazwa pochodzi od autostrady łączącej Nowy Jork i Waszyngton) będą jeszcze atrakcyjniejsze niż zwykle. Atmosferę podgrzewał nie tylko fakt, że sympatycy obu drużyn nie przepadają za sobą, a piłkarze oprócz punktów walczą także o trofeum zwane Atlantic Cup. Niedzielny mecz był bowiem długo oczekiwanym debiutem Jesse Marscha na stanowisku trenera przed własną publicznością. Nowy szkoleniowiec gospodarzy miał nadzieję, że jego zawodnicy pomogą mu zyskać sympatię miejscowych kibiców, którym wybitnie nie spodobała się decyzja włodarzy klubu o rozstaniu się zimą z ulubionym przez nich Mikem Petke. 

Tuż po pierwszym gwizdku na trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanów pojawił się wielki baner z napisem "20 lat - Legendy" i koszulkami Clinta Mathisa #13, Mike'a Petke #12, Thierry'ego Henry #14 i Juana Pablo Angela #9. Zaraz potem za bramką gospodarzy rozpięty został transparent wyjaśniający wszelkie wątpliwości: "Legendy zasługują na lepsze traktowanie". Fani przez kilka minut skandowali także głośno imię i nazwisko zwolnionego trenera, który doprowadził zespół do jedynego w historii poważnego triumfu: zdobycia Supporters Shield w 2013.

Za chwilę Sam zdobędzie drugiego gola dla Red Bulls i
ustali wynik spotkania. Foto: Danny Blanik
Tymczasem na boisku ekipa Marscha również robiła wszystko, aby rozwiać wątpliwości. Red Bulls atakowali wysokim pressingiem i nie pozwalali gościom na rozwinięcie skrzydeł. Uważnie grała sklecona naprędce obrona (przed meczem wypadli ze składu Ronald Zubar i Roy Miller, których zastąpili 22-letni debiutant Kemar Lawrence i 19-letni Mateusz Miazga), ruchliwi byli pomocnicy z Felipe, Salem Zizzo i Sashą Kljestanem na czele. Ale najlepszy na boisku był kapitan Byków Dax McCarty, który w 25.min pięknym podaniem uruchomił Bradley'a Wright-Phillipsa. Anglik najpierw zgasił piłkę, potem podbił ją nad Steve Birnbauem, aż wreszcie strzelił po przekątnej w długi róg bramki. Bill Hamid wyciągnął się jak struna, ale piłka i tak ugrzęzła w siatce tuż przy słupku.

Chwilę potem mogło być 1:1, ale McCarty wybił bezpańską piłkę sprzed własnej bramki po tym jak Luis Robles niezbyt fortunnie odbił futbolówkę przed siebie po strzale Chrisa Rolfe. Do przerwy pod wodzą Daxa Red Bulls dominowali w posiadaniu piłki (aż 66 procent) i do szatni schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.

W drugich 45.min obudzili się goście, którzy uzyskali lekką przewagę jednak mimo obecności w składzie wielu kreatywnych piłkarzy t.j. Dave Arnaud, Chris Pontius czy reprezentant Kostaryki Jairo Arrieta nic z niej nie wynikało. W 71.min Byki ubodły po raz drugi. Arnaud w środku pola stracił piłkę na rzecz Felipe, który odbił ją w kierunku BWP. Król strzelców ubiegłego sezonu wypatrzył wbiegającego w pole karne z prawej strony Lloyda Sama, który huknął z prawej nogi w krótki róg czym zupełnie zaskoczył Hamida. Sam, który ma w tym roku już dwa gole na koncie mógł strzelić jeszcze jedną bramkę, ale w 83.min Hamid okazał się lepszy w sytuacji sam-na-sam.

Mimo błędu w końcówce Miazga rozegrał dobre zawody.
Foto: Danny Blanik
United przegrali zasłużenie i mocno rozczarowali, bo nie potrafili strzelić honorowego gola nawet z rzutu karnego. W doliczonym czasie gry Arnaud sprytnie potknął się o nogę Miazgi w polu karnym i Allan Kelly podyktował jedenastkę. Pontius kropnął jednak z wapna zbyt mocno i piłka zamiast w siatce znalazła się na trybunach. "Arnaud wywalczył rzut karny jak rutyniarz, ale cieszę się, że Pontius go przestrzelił, bo byliśmy dziś o te dwie bramki lepsi." - mówił po meczu uradowany Miazga - "Cieszę się też z tego, że pokazaliśmy się z dobrej strony naszym kibicom, którym mówię, że możemy być jeszcze lepsi!". W nagrodę za świetny mecz Byki awansowały na drugie miejsce w tabeli, a aż trzech graczy zostało wybranych do jedenastki kolejki. Oprócz Daxa to miano przypadło obu strzelcom goli.

Red Bulls wracają do akcji w najbliższą sobotę. Czeka ich ciężki wyjazd do zawsze niewygodnego u siebie Columbus. Początek meczu z Crew o 19:30, transmisja na MSG2.

MLS Week 3:
Niedziela, 22 marca 2015, 17:00

Red Bull Arena, Harrison, NJ

New York Red Bulls - DC United 2:0 (1:0)
1:0 - Bradley Wright-Phillips (1) (Dax McCarty 1) 25'
2:0 - Lloyd Sam (2) (Bradley Wright-Phillips 1) 71'

New York Red Bulls: Luis Robles, Chris Duvall, Damien Perrinelle, Matt Miazga, Kemar Lawrence, Dax McCarty ©, Felipe, Sacha Kljestan, Lloyd Sam, Sal Zizzo (Dane Richards 65'), Bradley Wright-Phillips (Anatole Abang 90+3)

D.C. United: Bill Hamid, Sean Franklin, Steven Bimbaum, Chris Korb (Taylor Kemp, 70'), Bobby Boswell ©, Davy Arnaud, Nick DeLeon, Chris Rolfe, Perry Kitchen, Chris Pontius, Jairo Arrieta (Conor Doyle, 66')

Sędziował: Alan Kelly (arbiter techniczny: Robert Sibiga)
Żółte:
Perrinelle - Boswell
Widzów: 21,036

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.